Pracowałam w bibliotece dziecięcej. Ostatni tydzień przed wakacjami, prawie zamykamy, przyszedł rezolutny ośmiolatek i jego damulkowata mama. Chłopiec oddaje książki i biegnie szukać następnych. Matka próbuje go zatrzymać, ale zwiał w regały, a ona ma szpilki, więc nie chce jej się go gonić.
Malec przyszedł z wybranymi książkami, matka wyrwała mu je z ręki, po czym wręczyła mi i powiedziała:
[Matka]: Dziękujemy za nie. Dzisiaj przyszliśmy tylko oddać.
[Syn]: Dlaczego?
[M]: Zaraz wakacje, nie będę tu z tobą przychodzić!
Postanowiłam się wtrącić:
[Ja]: Może pani wypożyczyć książki na miesiąc, a pod koniec lipca zadzwonić i przedłużyć do sierpnia.
Kobieta zmierzyła mnie morderczym wzrokiem, po czym złapała syna za rękę i pociągnęła go do wyjścia.
Biblioteka
A później w telewizji krzyczą, ze czytanie umiera śmiercią naturalną. Jak widać, nie do końca bez przyczyny.
OdpowiedzDokładnie - wypożyczyłem ostatnio w bibliotece publicznej książkę. Jako ,że inne części niebyły dostępne wziałem czwartą część (jest ich 6 z tego co się orientuję). Spodobała mi się. Po przeczytaniu wypożyczyłem 1 część bo już była dostępna. Chcę wypożyczyć 2 część - niestety niema. To szukam w internecie tej książki, pobieram ,zgrywam na komórkę i czytam ;]
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2011 o 8:12
@zaszczurzony: Wiesz potem taki dzieciak skończy szkołę z świadectwami z paskiem, porządne studia może zrobi doktorat, a matce będzie wstyd,że kujona wychowała.
OdpowiedzCała Polska czyta... dorosłym. Oczywiście niektórym by zmądrzeli ;)
OdpowiedzNiestety
OdpowiedzNo niestety
OdpowiedzBo czytać to trzeba ulotki farby do włosów, a nie książki przecież!
Odpowiedzi instrukcję obsługi lampy w solarium, nie zapominaj!
OdpowiedzE tam biblioteki - torrenty górą - ładuję na komórkę np. cały zbiór Prachettów, Sapkowskich i jeszcze paru innych autorów (właśnie przekroczyłem 100 książek i jakieś 200-300MB) i mam w kieszeni ładną bibliotekę. Czyta się gorzej (bez e-papieru, ale to koszty), ale ja pod namiot fizycznie nie jestem w stanie zabrać tyle książek ile miałbym czas przeczytać. I nie bulwersujcie mi się tutaj że to piractwo, bo zysk z tego taki sam dla autora jak z biblioteki - też ktoś, gdzieś, kiedyś kupił jeden egzemplarz, tylko zeskanował zamiast na półkę stawiać.
OdpowiedzJa w życiu przeczytałam tylko cztery książki w formie e-booka (plus w liceum streszczenia lektur z iPoda na przerwie przed wejściówką ;) ) i mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę musiała tego robić. Ot po prostu- kompletnie niefajne jest to dla mnie. Oczy mi się męczą w trybie ekspresowym, czytam trochę wolniej. A szkoda, bo wolałabym mieć książki na jakimś nośniku, aniżeli targać ze sobą ;)
Odpowiedz@MikrySoft - ja przeważnie kupuję książki, rzadko korzystam z biblioteki. Dlaczego? Dlatego, że Autor od sprzedanej książki (w Polsce) dostaje 3% od ceny sprzedaży. Z wysoką sprzedażą (Gretkowska, Dukaj, Pilipiuk itp) - do 10%, chyba, że założy swoje wydawnictwo. Gro wynagrodzenia zabiera wydawnictwo. Ile czasu czytasz jedną książkę? Tak dla ciekawości, spróbuj ją przepisać. Zajmie Ci to 3 - 5 razy więcej czasu. Przy tworzeniu książki jest to jeszcze dłużej - pomysł, fabuła, zbieranie danych, później korekta własna, redakcyjna i ponownie autorska, oraz autorska po łamaniu. Czyli, kilka ładnych miesięcy pracy.
OdpowiedzJasne, racja - ja też kupuję dużo książek (w ramach możliwości). Ale gdy mam do wyboru bibliotekę albo torrent to pierwszym wyborem będzie torrent.
Odpowiedzja też kupuję książki. Powód? Bardzo prosty-na kompie czytać nie znoszę, a jedną książkę czytam po kilkanaście razy
OdpowiedzJasne, tylko jaki jest sens kupowania książek, które przeczytam jeden raz w życiu? Ja najpierw wypożyczam a potem jak wiem, że będę chciała do tych książek wracać to kupuję. Tak to szkoda miejsca. I tak mam w domach istną bibliotekę, wszystkie książki mam opisane w katalogu zrobionym przez siebie, bo inaczej nie wiedziałabym która książka jest w którym domu i w którym miejscu leży i za nic w świecie bym jej nie znalazła. Więc nie mam też miejsca by kupować wszystkie książki a czytam baardzo dużo. Dlatego najpierw biblioteka ;)
OdpowiedzCóż... Sądzę, iż lepiej wypożyczyć książkę, a nie ją kupować. Biblioteki i tak zakupując je bardzo, ale to bardzo powiększają sakwę autora. Wiem, tylko 3 procent, jednak wydawnictwa, z tego, co mi wiadomo, również płacą pisarzą za samo wydanie książki(King o tym wspominał).
OdpowiedzJa też kupuję dużo książek, poza tym pożyczam od znajomych, którzy mają podobne upodobania literackie i np. mogą mi polecić jakiegoś autora, którego twórczości nie znam. Z biblioteki korzystam bardzo okazjonalnie- jak potrzebuję książek potrzebnych do konkretnego zagadnienia itp.
OdpowiedzAle pewnie na kilku godzinny maraton po jakies galerii to czas ma, a chwile dla syna to juz nie..
OdpowiedzJa nie lubię bibliotek odkąd pojawił się wielki problem ze zdobyciem Ntego tomu cyklu... Ale że rodzice zabraniają dzieciom czytać to i ja widziałem (mam nawet w swoich historiach). Tylko co im to przeszkadza?!
OdpowiedzBo głupim narodem łatwiej rządzić
OdpowiedzPrzecież to straszne jest! Mnie rodzice zachęcali do czytania jak tylko mogli. A kiedy miałam jakieś 11/12 lat oświadczyłam całej rodzinie,że jeśli nie chce im się wysilać przy myśleniu co by mi tu dać w prezencie z jakiejkolwiek okazji,to ja bardzo chętnie przyjmę książki :) Kocham czytać,i bardzo lubię kupować i dostawać książki,bo niektóre czytam po kilkanaście,albo i kilkadziesiąt razy..:) I moja córa,mimo,że sama jeszcze nie czyta,bo ma niecałe 3 lata,to codziennie przynosi do pokoju kilka książeczek i każe sobie głośno czytać,nieraz po 2 godziny i dłużej :) A mi serce rośnie :)
OdpowiedzTwoja córa jest pod tym względem podobna do mnie sprzed kilkunastu lat :> Ja też zabierałem książki i dziarsko tuptałem do rodziców by mi poczytali :) Kiedyś mama zaprotestowała, bo była zajęta robieniem obiadu, to ja strzeliłem focha i... poszedłem do pokoju i zacząłem sobie sam czytać (miałem może 4-5 lat), co prawda kaleko mi to szło, ale w przedszkolu potem to czytałem najlepiej z grupy :)
Odpowiedzja kiedyś dostałam karę - tydzień bez czytania książek ;). Strasznie sie rozpłakałam wtedy. Moi rodzice nic przeciwko czytaniu nie mieli (sami są zawziętymi "czytaczami"), po prostu chcieli dać karę,która naprawdę mnie dotknie,a nie jakieś tam "zakaz gry na komputerze", ktorego mialam w nosie ;-)
OdpowiedzCzytelnictwo nie umiera naturalnie. Jest dość skutecznie wybijane przez takich ludzi i przez szkołę. Rozumiem, że takiego Pana Tadeusza trzeba znać (i tak twierdzę, że Mickiewicz to Litwin). To jedyną "fajną" lekturą szkolną jaką przeczytałem był Hobbit. Jeżeli katuje się młodych ludzi takimi wielkimi artystami jak np. Żeromski, którzy są wielcy, bo ktoś tak powiedział, a większość społeczeństwa nie przeczytałaby ich ani jednej książki, bo są po prostu nudne to czemu się dziwić?
OdpowiedzLektury szkolne są do bani, większość nudna i jałowa, jest rzecz jasna pare wyjątków (Chłopcy z placu broni, Kamienie na szaniec), ale szkoły nie potrafią zachęcić do ich czytania, nie mówiąc już o rodzicach (choć czytaniem zaraziłem się od rodzeństwa i ojca :P)
OdpowiedzLektury szkolne do bani, nudna i jałowa? Przecież to perły literatury! Wiem, wiem, taki 14, czy 15 latek ma problem z przeczytaniem czy zrozumieniem "Krzyżaków", jednak to zwyczajnie TRZEBA znać. Niestety, to, że dana lektura jest obowiązkowa, nie stwarza, że jest czytana. Ale i tak je trzeba znać. A lektury nudne wcale nie są(weźmy "Kamizelkę", "Latarnika" czy choćby wspomnianych "Krzyżaków").
Odpowiedz"Krzyżacy" są jeszcze w miarę, ale "Latarnik" jest o tyle dobry, że krótki. Owszem jest kilka ciekawych lektur, ale z tego co się orientuje to większość tych "pereł" jest piękna, bo polska i tylko dlatego. To są książki, które trzeba znać i tylko dlatego je ludzie czytają, ale one są NUDNE!!!!! Wymieniając: -cały Żeromski -Balladyna (może i piękne, ale NUDA) -Szekspir (jak ktoś nie lubi tego typu literatury to można zasnąć, ale niech będzie, że on jest wielki) -Fraszki Kochanowskiego (wiem - dobre, ale nie te, które są w szkołach) -"Nad Niemnem" (spać, SPAĆ, SPAĆ!!!!!) -Wszystkie wiersze "wojenne" np. Baczyński (Te co są w szkołach są tak pasjonujące...) -Dodatkowo są jeszcze czasem piękne książki jak np. Sierotka Marysia. Niby wszystko cacy, tylko osoby urodzone po roku 90 nie rozumieją połowy sformułowań zawartych w tych książkach (nie są to ludzie głupi. Tak się po prostu już nie mówi) Wymieniłem to co mi akurat przyszło do głowy. Wiem, że jak to się komuś podoba, to się ze mną nie zgodzi, ale dla większości ludzi należy pamiętać, że "Słowacki wielkim poetą był" i na tym się piękno tych wszystkich utworów kończy...
OdpowiedzZmodyfikowano 9 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2011 o 17:44
@JamLasica moim zdaniem tak, poprostu do mnie nie trafiają te ksiązki i takie mi się wydają: nudne i jałowe. Taki mam gust, ale nie lubie jak ktoś mi coś narzuca, czytanie powinno sprawiać przyjemność, a nie tak, że ktoś narzuca czytanie książki takiej i takiej, tylko szybko bo jeszcze są inne itd. na lekcjach opracowanie niewiele rozjaśnia, czyta się, bo każą i to takie lektury, w których nie można się wczuć w bohatera/ów.
OdpowiedzOdnośnie lektur szkolnych: osobiście uważam, że absolutną perełką wśród wszystkich "dzieł" jest Ferdydurke. Nawet nauczycielka nie bardzo była w stanie się na ten temat wypowiadać. Są książki i historie których podobno "bez pół litra nie ogarniesz". Ta wygląda, jakby była pisana po nieco większej ilości, a i chyba sam alkohol by nie wystarczył... Jak młody człowiek może coś z tego zrozumieć?
OdpowiedzA dla mnie "Ferdydurke" to świetna książka. Zwłaszcza fragment w szkole, który właśnie ośmiesza kanon lektur i sposób uczenia o literaturze i polskich twórcach. Co do innych lektur, to choć jestem psychopatą w dziedzinie czytania (stąd nick), to jednak przez większość nie mogłem przebrnąć i rzucałem w kąt. Jak to ktoś ładnie ujął - są nudne i jałowe.
OdpowiedzWg mnie zależy od tego co kto lubi, ja na przykład nie przepadam za fantastyką,"Ludzie bezdomni" Żeromskiego czy "Lalka" Prusa bardzo mi się podobały. Niestety jeżeli chodzi o bibliotekę, to swoją gminną odwiedzam bardzo rzadko, nie nie do końca wiadomo kiedy jest czynna i dodatkowo pani z biblioteki nie jest zbyt miła. Pozytywnie natomiast wspominam bibliotekę z gimnazjum, strasznie dużo wtedy czytałam.
OdpowiedzI właśnie po to są lektury obowiązkowe. By poznać style, tematykę, obraz czasów. Owszem, nie wszystko może Ci się podobać (tak jak mnie), tym niemniej masz próbkę tego czym jest literatura (nie tylko beletrystyka) i możesz wybrać co Ci odpowiada. Inna sprawa - niektóre tytuły musisz znać. Po prostu. Podobno Anglicy na wyrywki cytują sobie Szeakspeare'a w zależności od sytuacji (zupełnie jak nasze 'cool'towe one-linery z netu/TV/filmów).
OdpowiedzNo tak. A za parę lat, na maturze, chłopiec zaznaczy sobie, że ma dysleksję...
OdpowiedzTakie będą Rzeczypospolite jakie młodzieży chowanie - nic dodać, nic ująć. W ten sposób produkuje się analfabetów. Aczkolwiek mam nadzieję, że kochana mamusia nie będzie miała zbyt wielkiego wpływu na miłość dziecka do książek.
OdpowiedzTeż lubię czytać, moja córka także przynosi co wieczór kilka książek, ale tym razem chyba obronię "piekielną" :) Grunt, że przyprowadza dziecko do biblioteki i zaszczepia miłość do książek. Ale wakacje to czas przewrotny, może miała zaplanowane tak, że nie mogła chodzić do biblioteki bądź pilnować terminów oddania..? A mordercze spojrzenie pewnie stąd, że podważono zdanie mamy :) czego się nie robi w obecności dziecka, bo robi się z tego histeria i żal do mamy. Ja nie cierpię, gdy mówię marudzącej córce "nie, tym razem Ci nie kupię", np.lizaka.. a ktoś obcy mi mówi "no weź pani, kup dziecku, przecież taka grzeczna, a lizaczek grosze kosztuje..". Mam powód żeby nie kupić i nikomu nie muszę się z niego tłumaczyć Tym bardziej, że wcześniej było to ustalone z dzieckiem, co kupujemy, a co nie. A maluch usłyszy głos "za" i już jest problem :)
OdpowiedzZacznę od tego, że ogólnie czytam dużo książek, głownie przygodowe, fantasy itp. Ale od kiedy kupiłem sobie psp (na które już od jakiegoś czasu zbierałem) to zacząłem czytać e-booki na masową skalę. Jeśli ktoś myśli, że to niewygodne to poprostu musi się przyzwyczaić. A z psp mogę czytać gdzie chcę i kiedy chcę :). No i jest mniejsze od książki heh.
OdpowiedzNiestety, z eCzytnikiami jest taki problem, że polski rynek nie oferuje ich zbyt wiele w legalnym zakupie. Co prawda sytuacja się zmienia dość dynamicznie na korzyść klienta. Tym niemniej - pozostają źródła 'alternatywne'.
Odpowiedz