Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sytuacja miała miejsce pod koniec IV roku moich studiów. Miejsce akcji: dziekanat.…

Sytuacja miała miejsce pod koniec IV roku moich studiów. Miejsce akcji: dziekanat. Mojej mamie potrzebne było zaświadczenie, że nie pobieram stypendium socjalnego. Co pół roku pobierałem takie zaświadczenie i nigdy nie miałem żadnych problemów. Dostawałem je bowiem od najlepszej na świecie pani pracującej w dziekanacie. Wszystko można było u niej załatwić bezproblemowo, niestety odeszła na emeryturę i obowiązek ten przeszedł na panie z pokoju obok. W tymże pokoju odbywało się wszystko prócz pracy. Każdy interesant był traktowany jak piąte koło u wozu, bo przeszkadzał w ploteczkach i piciu kawy. Ja myślałem jednak, że sprawę załatwię szybko (zaświadczenie jest już gotowe do wydruku, trzeba jedynie wpisać datę oraz podstawowe dane studenta). Niestety się pomyliłem.
[J] - Ja, [P] - Pani z dziekanatu.
[J] - Dzień dobry. (zero odzewu) Chciałbym dostać zaświadczenie o tym, że nie pobieram stypendium socjalnego.
[P] - Indeks proszę.
[J] - Niestety nie mam przy sobie.
[P] - To nie wydam. Musi być indeks.
Jako że to był czas wpisów to indeksy zabrała nam pewna Pani profesor, która po sprawdzeniu egzaminów miała nam zrobić wpisy. Indeksy miał odebrać jeden kolega z roku.
[J] - Proszę Pani, niestety ... (tu opisałem powyższe)
[P] - Nie mogę wydać bez indeksu.
[J] - Ale z tego co pamiętam nigdy do takiego zaświadczenia nie był mi potrzebny indeks i wydawano mi je w pokoju obok bez żadnych problemów.
[P] - Niemożliwe.
[J] - Tak było, a zresztą w pokoju obok są teczki wszystkich studentów i tam będą te same dane co w indeksie. Może Pani sprawdzić.
Ja coraz bardziej wkurzony. Pani też zdenerwowana, że ktoś jej odbiera tyle wolnego czasu i pewnie nie miała ochoty na przejście kilku kroków do pokoju obok.
[P] - Dobrze, imię i nazwisko.
[J] - XXX i nie rozumiem dlaczego Pani robi taki problem o jedno zaświadczenie.
Niestety powiedziałem to w złą godzinę.
[P] - Dobrze, taki Pan bezczelny, bez indeksu nie wydam.
Dwie koleżanki w pokoju też oburzone, że jak to tak można mówić. Ja wtedy już osiągnąłem zenit wku*****ia i wyszedłem trzaskając drzwiami. Zaświadczenie potrzebne mi było dziś, więc wsiadłem w autobus i pojechałem na drugi koniec miasta po indeks i po prawie 2 godzinach wróciłem. Wszedłem już bez żadnego dzień dobry.
[J] - Przyniosłem indeks.
[P] - Już wypisuję. (i jeszcze ten szyderczy uśmieszek, że ona jest górą)
Niecała minuta i było po wszystkim, jednak nie dla mnie, bo musiałem z powrotem zawieźć indeks. Jak wychodziłem, to jeszcze powiedziałem:
[J] - Mam nadzieję, że już nigdy więcej nie będę musiał tu przychodzić.
Udało się, do końca studiów nie miałem tej "przyjemności".

dziekanat

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar ahihoel
1 1

Dziekani dość często reagują na uzasadnione skargi na panie w dziekanacie. Może warto było rozważyć złożenie jednej?

Odpowiedz
avatar Morticia
-2 12

Drodzy studenci. Do obowiązków Pań z dziekanatu należy mnóstwo papierologii, o której nie macie zielonego pojęcia. Obsługa słuchaczy, którzy żyją w przekonaniu, że Pani z dziekanatu istnieje tylko po to, by im usługiwać, to kropla w morzu naszych obowiązków. Wiec darujcie sobie komentarze w stylu "ploteczki i kawka". Bo to, że akurat trafiliście do biura, gdy Pani z dziekanatu pod stołem zjada kanapkę świadczy tylko o tym, że nie ma czasu by w cywilizowanych warunkach zjeść śniadanie. A ploteczki są w każdej branży, wszak odzywać się do siebie Panie z dziekanatu mogą, prawda? I nie sądzę by wpływało to negatywnie na obsługę studenta. Co do opisanej Pani z dziekanatu, to rzeczywiście, życzliwością nie grzeszyła. I niestety przez takie osoby, jak ta Pani w świadomości studentów jawi się stereotypowy wizerunek Pani z dziekanatu. Smutne. Pozostaje jedynie nadzieja, że końcu Panie z dziekanatu rodem z PRL odejdą na "zasłużoną" emeryturę, a pole do popisu zostawią nam, młodym, z bardziej życzliwym podejściem do studenta (choć i ci potrafią krwi napsuć, oj potrafią).

Odpowiedz
avatar Werbena
1 1

Droga Morticio, niestety, nawet przejście na emeryturę nie sprawia, że wspomniane panie żegnają się z zawodem, a z nadmiarem papierologii radzą sobie przez niszczenie dokumentów, którego doświadczyłam na własnej skórze, zatem ośmielam się twierdzić, że twoje rozważania muszą pozostać w sferze pobożnych życzeń, póki starsze pokolenie zwyczajnie nie wymrze.

Odpowiedz
avatar MikrySoft
-1 1

Panie z dziekanatu, tak samo jak wszyscy inni pracujący w USŁUGACH pracują właśnie po to (może nie wyłącznie po to, ale głównie) żeby, jak sama nazwa wskazuje, USŁUGIWAĆ. A jeżeli są one zawalone inną robotą tak że w efekcie dziekanat jest czynny 3 godziny dziennie (i to akurat w godzinach kiedy student zwykle czasu nie ma) to coś jest nie w porządku z organizacją pracy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Tylko, że tam każdy był tak traktowany. One nie miały się zajmować żadnymi papierami, bo od tego były panie z pokoju obok. Nie ma czasu na śniadanie? Przepraszam, ale to jest śmieszne. Ja czasem w pracy przez 10 godzin nic nie jem, a Pani "życzliwa" pracuje tylko 6 czy 7 godzin i ma bardzo cywilizowane warunki by zjeść.

Odpowiedz
avatar trolla
3 5

Tak, jest bardzo dużo biurokracji, ale z tego powodu również na drzwiach są podane godziny przyjęć studentów - i nie jest to 8 godzin dziennie, ale dużo mniej. Aby wydać zaświadczenie całkowicie powinna wystarczyć legitymacja lub dowód osobisty. Aby sprawdzić pobieranie stypendium piekielna i tak musi sprawdzić papiery w szafie albo bazę na komputerze. Odmowa wydania dokumentu bez indeksu jest szczytem chamstwa. A za parę lat taka pani będzie w pustym autobusie atakować młodzież aby zwolnili jej jedyne zajęte siedzenie - bo jej się należy i tak się przyzwyczaiła.

Odpowiedz
avatar MikrySoft
0 2

Za jakie parę lat? Za 15 minut jak zamknie dziekanat na 0.5 godziny przed czasem i będzie do domu wracać :P

Odpowiedz
avatar sistermoon
1 1

Ja jednak jestem szczęściarą, właśnie kończę drugie studia i na żadnym z kierunków nie miałam takich problemów :)

Odpowiedz
avatar Lex
1 1

Ja chyba też, bo panie dziekanatki aniołki

Odpowiedz
avatar Morticia
0 2

Jakim prawem oceniacie pracę pracowników z dziekanatu?! Jakim prawem oceniacie ich warunki pracy?! Czy ich czas pracy!? Bywacie tam po jeden kwitek albo indeks, raz na jakiś czas i wyrabiacie sobie opinię o pracy dziekanatu przez pryzmat zasiedziałych maszkaronów rodem z PRL? Dziekanat to USŁUGI? Przepraszam bardzo, ale do zadań Pań z dziekanatu nie należy usługiwanie studentom tylko praca administracyjna, tak aby tym studentom i uczelni w papierach się wszystko zgadzało. Wiec darujcie sobie teksty w stylu kawka i ploteczki, bo nie macie pojęcia ile jest pracy poza obsługiwaniem obfoszonych i roszczeniowych studentów. Nie przeczę, sama trzęsłam portkami przed panią Marią z mojego dziekanatu. Ale wierzcie mi, od drugiej strony biurka wygląda to zupełnie inaczej. A jeśli macie jakieś uwagi odnośnie naszej organizacji pracy czy godzin otwarcia, to uwagi krytyczne proszę kierować do naszych zwierzchników, a nie do nas. Wy naprawdę myślicie, że my siedzimy 3 godziny dziennie wystawiając studentom kwitki, a potem fajrant i idziemy do domu? Dzień pracy nigdy nie kończy się na 8 godzinach. A już na pewno nie podczas sesji. Na koniec dodam, że jestem niezwykle miła, życzliwa i uprzejma dla słuchaczy. Szkoda tylko, że nie działa to w obie strony. Miły student to ostatnio rzadkość. Co widać po Waszych komentarzach.

Odpowiedz
avatar Werbena
-1 1

Wpieniłam się. Jakim prawem oceniamy pracę dziekanatu? Takim, że efekty tej "pracy" (niejednokrotnie polegającej na niszczeniu lub gubieniu dokumentów i znieważaniu studentów, co znajdzie swój finał w sądzie) dotyczą bezpośrednio nas i w nas są wymierzone. Jakim prawem ty odmawiasz obsługiwanym ludziom oceny tego, z czym mają do czynienia? Ale w jednym masz rację - "do zadań Pań z dziekanatu nie należy usługiwanie studentom tylko praca administracyjna, tak aby tym studentom i uczelni w papierach się wszystko zgadzało". Bo papier zawsze będzie najważniejszy.

Odpowiedz
avatar Morticia
0 0

A nie daj Boże się w papierach nie będzie zgadzało - wtedy jedno jest pewne: student zrobi dym i opisze to na Piekielnych. A tak w ogóle, to gdzie Wy studiujecie? Nigdy nie zgubiłam żadnego dokumentu, nigdy nic nie podarłam, ani nic takiego nie spotkało mnie, jako studentki.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2011 o 9:49

Udostępnij