Pracuję na ochronie.
Tym razem jednak, nim zacznę opisywać sytuację, mały kawał:
"Przed sklepem w lesie stoi w kolejce mnóstwo zwierząt: niedźwiedzie, lisy, wilki, jeże itd. Przez kolejkę przepycha się zając. Rozpycha inne zwierzęta łokciami, wreszcie jest na początku kolejki! W tym momencie łapie go niedźwiedź i mówi:
- Ty zając, gdzie się wpychasz?! Na koniec!
I mach! Rzuca go na koniec kolejki. Zając znowu się przepycha, ale znowu łapie go niedźwiedź i odrzuca na koniec. Zając powtarza swój wyczyn jeszcze kilka razy, ale za każdym razem niedźwiedź wyrzuca go na koniec. Wreszcie obolały zając otrzepuje się z kurzu i mówi do siebie:
- Jak nie, to p***le. Nie otwieram dzisiaj sklepu!"
Po tym małym żarcie, wróćmy do realiów polskiej ochrony sklepowej.
Jakiś czas temu sklep, który ochraniam przeniósł się do innego lokalu. Dla mnie główną różnicą był fakt, że przymierzalnie trzeba było otwierać kluczem, do czego nie byłem przyzwyczajony.
Pierwszego dnia, tak ja, jak i kierowniczka sklepu po prostu o tym zapomnieliśmy i zorientowaliśmy się dopiero po pół godzinie od otwarcia. Szybko wziąłem klucz i ruszyłem w stronę szatni, gdzie zdążyła się już ustawić kolejka pań chcących coś przymierzyć. Tu muszę przypomnieć, że pracuję w "cywilnych" ubraniach.
- Gdzie się pchasz? - krzyknęła jedna z pań, gdy tylko zbliżyłem się do kraty oddzielającej nas od wnętrza przymierzalni.
- No właśnie, chamie?!
- Won na koniec kolejki!
- Nie będziesz się wpychać!
Podnosiły się kolejne głosy klientek, które nie pozwoliły mi się nawet odezwać. Wskazywanie palcem na identyfikator nic nie dawało, równie dobrze mógłbym okazywać go grupie niewidomych.
Wycofałem się, by za chwilę znów spróbować - z identycznym skutkiem.
W końcu zrezygnowałem, bowiem całą ekipę sklepu obowiązywał zakaz podnoszenia głosu. Stanąłem przy kasie, czekając na kierowniczkę, która tego dnia miała również sprzedawać. Gdy podeszła, nie zdążyłem jej wyjaśnić sytuacji, bowiem podbiegła do nas jedna z klientek czekających w kolejce.
- Kiedy otwieracie przymierzalnię? - zapytała jednym tchem, udając, że mnie nie widzi.
- No przecież wysłałam ochroniarza, żeby ją otworzył - powiedziała, wskazując na mnie głową.
- AAaaa... - wyartykułowała klientka i okrężną drogą ruszyła do przymierzalni, gdzie dotarła dopiero, gdy już w asyście ubranej w "sklepowe ciuchy" kierowniczki, dokonałem ceremonialnego otwarcia szatni.
Nie usłyszałem słowa przepraszam, żadna z klientek nawet na mnie nie spojrzała, uważnie studiując ułożenie kafelków pod swoimi stopami.
Ochrona
Soldier, widzę coraz lepsze przeboje na tej ochronie masz ^ Spotkała mnie podobna sytuacja w osiedlowym spożywczaku ^^
OdpowiedzZacząłeś niczym Karol S. :D
OdpowiedzAle dowcip bez porównania lepszy. :P
OdpowiedzPo prostu naiwnie wierzyłem w ostatnie ludzkie odruchy u przedstawiciela naszej służby zdrowia.
OdpowiedzPracuję na ochronie zdrowia. Natomiast muszę przyznać, że mimo iż jestem od Ciebie 2x starszy to w swoim życiu nie spotkałem się z tyloma przejawami chamstwa, agresji, pieniactwa ze strony innych, co Ty! I nie dotyczy to tylko mojej pracy zawodowej, ale codziennego życia. Jestem pełen podziwu dla Ciebie, bo ja pewnie już bym się dawno załamał...
OdpowiedzHe? Trzeba zgłosić administracji, że ktoś podiwanił konto Doktorowi. Miły, nie wywyższa się i szanuje prace innych... Co jest?!
OdpowiedzDo NobbyNobbs: Widzę, że jesteś jeszcze młody, niedoświadczony i nie zauważasz starczej zgryźliwości w mojej poprzedniej wypowiedzi... Zresztą nikt nie zauważył, bo jednomyślnie dostałem od razu 16 plusów...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 czerwca 2011 o 22:47
A ja dodam coś z własnego, osobistego doświadczenia: osoba mająca tyle chamskich kontaktów z innymi ludźmi zwylke, nieświadomie prowokuje je sama. To może być sposób w jaki mówisz, gestykulujesz lub stoisz. Nie piszę tego by Cię obrazić, tylko żeby się zastanowił czy tak aby nie jest. Ja tak miałam, teraz próbuję nie prowokować rozmwców.
OdpowiedzAlbo na przykład oddycham nie tak, czy twarz mam za brzydką... Wiesz, równie dobrze możesz napisać śmieciarzowi, że prowokuje zapach który musi wąchać.
OdpowiedzNieświadomie? O święta naiwności...
OdpowiedzNo tak, ale w sumie jakbyś od razu powiedział "Przepraszam, przyszedłem otworzyć przymierzalnię" czy coś w tym stylu, uniknąłbyś tego chamstwa.
OdpowiedzJa bym z czystej przekory nie otwierała:)
OdpowiedzTak, tyle że z tej historii wynikało, że panie tak krzyczały, że nie miał szans tego powiedzieć tak, żeby ktokolwiek go usłyszał.
OdpowiedzGenialne. :D
OdpowiedzJesteś moim bogiem spokoju... Zadusiłabym babska legginsami z promocji...
OdpowiedzBo większość dowcipów bierze się po prostu z sytuacji życiowych.
OdpowiedzMam pytanie nie związane z historią, ale właśnie z ochroną. Zauważyłem u siebie dwie rzeczy, które często zdarza mi się robić w marketach i zastanawia mnie czy ochrona może robić jakieś problemy z powodu mojego zachowania. 1. Szczególnie latem gdy jest gorąco wchodzę do marketu, biorę z lodówki butelkę napoju i od razu ją otwieram i piję, a potem w kasie daję butelkę już do połowy opróżnioną. 2. Gdy robię jakieś małe zakupy po 2-3 rzeczy nie chcę mi się nosić koszyka i produkty, które chcę kupić wkładam do kieszeni kurtki. Mój znajomy twierdzi, że ochrona może mnie zatrzymać od razu jak włożę coś do kieszeni nie ważne, że chciałem iść do kasy i za to zapłacić. Byłbym wdzięczny gdybyś mi wyjaśnił czy mogę mieć z tych powodów jakieś problemy.
OdpowiedzSS wielokrotnie pisał, że ochrona nie może ci nic zrobić dopóki nie przekroczysz linii kas. Co do pytania pierwszego, to się dołączam, też jestem tego ciekaw.
OdpowiedzJak nie wezme koszyka to biore siateczke ze stoiska z warzywami, nigdy nie pakuje nic po kieszeniach... A nuż zdarzy sie ze dasz do skasowania wszystko co wyjąłeś z kieszeni, ale ochrona i tak cię zgarnie, żeby sie upewnic czy nic nie zostało?
OdpowiedzW obu przypadkach odpowiedź jest taka sama: do momentu przejścia przez linie kas nic Ci nie grozi.
OdpowiedzZ tego co mi wiadomo, możesz nawet coś zjeść do końca na sklepie i nikt nic nie może ci zrobić, jeżeli przy kasie poinformujesz o tym kasjerkę i pokażesz papierek [ do zeskanowania ].
OdpowiedzZ wyjątkiem rzeczy na wagę :P
Odpowiedz@ChybaNormalny: Na wagę też, tylko należy zważyć przed konsumpcją.
OdpowiedzSecuritySoldier ty chyba codzienni masz jakaś historię z piekielnymi ;) jak kiedyś uszkodzę sobie ręce na tyle że nie będę mógł dziarać to chyba zgłoszę się do takiej pracy.
OdpowiedzZ takimi żartami powinni Cię zatrudnić do Familiady, kładziesz Strasburgera na łopatki ;)))
OdpowiedzFajne! Aż napisałem komentarz, żeby pochwalić. ;P
OdpowiedzNo to teraz zasłużony tydzień urlopu...
Odpowiedz