Rzecz się działa kilkanaście lat temu w niedużym podwarszawskim miasteczku. Środek tygodnia, środek dnia, akurat miałam wolne, podjechałam wehikułem 126p pod jedyny wówczas większy sklep w miejscowości. Po wjechaniu na parking stwierdziłam, że złapałam gumę. Jako, że koła nie zmienia się bardzo często, nie miałam specjalnej wprawy w tym, ale nie oczekiwałam pomocy i sama wzięłam się do roboty.
W tym momencie spod ściany sklepu oderwało się kilku panów, przydreptało przez parking w moim kierunku, ustawiło się w pobliżu i zaciekawieniem zaczęło przyglądać się jak baba zmienia koło. Męczyłam się nieco z poluzowywaniem śrub, panowie stali i kręcili głowami. Uśmiechnęłam się najładniej jak potrafiłam i zasugerowałam, że mogliby mi pomóc odkręcić te śruby. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki panowie zdematerializowali się, poza jednym, który chyba nie załapał się na ten czar, więc chcąc nie chcąc odkręcił mi jedną (!) śrubę i też zniknął. Przez parking przechodziło naprawdę sporo ludzi. Jakiś pan stwierdził
- pomógłbym pani, ale po dziecko do szkoły idę.
Podniosłam samochód, zaczęłam ściągać koło.
- to kopnąć trzeba, wtedy zejdzie - usłyszałam za sobą głos.
Kopnęłam, ale nic nie pomogło.
- bo to nie w to miejsce - pouczył mnie pan - to trzeba o, tutaj
- to może by pan kopnął? - spytałam
No to pan kopnął, kółko rzeczywiście lekko odskoczyło, ale pana już nie było. Pod sam koniec zmieniania podeszła do mnie kobieta i spytała się, czy mi nie pomóc. Podziękowałam jej bardzo, ale już nie było w czym pomagać.
Moje przemyślenia: nie oczekiwałam pomocy, poradziłam sobie sama, ale po co panowie, którzy i tak nie zamierzali pomagać zbiegli się z poradami, komentarzami. Dobrze, że jeszcze zdjęć nie robili.
Jedyną osobą, która zaoferowała pomoc była kobieta.
ulica
Na przyszłość - zamiast kopać to zacznij powoli opuszczać auto, żeby "usiadło" na tym kole. Mi się tak udało zdjąć felgę, która się na piaście zapiekła.
OdpowiedzPorady to też pomoc, wdzięczna powinnaś być za każdą, a nie marudzisz. I dlaczego masz pretensje, że ci pan od śruby tylko jedną odkręcił (wykrzyknik w nawiasie=> zwrócenie uwagi połączone z niedowierzaniem => pretensje)?
OdpowiedzTak, dokładnie zwrócenie uwagi połączone z niedowierzaniem. Bo poluzowanie jednej śruby, a czterech, to jest może minuta różnicy, a łatwo się domyślić, że jak z jedną były kłopoty, to z kolejnymi też mogą być. Było to takie "niech nikt ode mnie nic nie chce", ale poprzyglądać się, to dlaczego nie?
Odpowiedzbo to kilkanaście lat temu było, jakby to było dziś wszyscy by stali i kręcili filmiki telefonami, a na youtubie znalazła byś się szybciej niż byś do domu wróciła
OdpowiedzTrudno mi to zrozumieć - sama zmieniałam koło tylko wtedy, gdy nikogo w polu widzenia nie było i nie pojawił się w trakcie pracy. Raz musiałam zatrzymac kogoś do pomocy (było to przy ruchliwej drodze, a koło prawe i nie widać od drogi powodu zatrzymania się), ale raz machnęłam i mi się człowiek mi się zatrzymał - miałam tak mocno przykręcone śruby, że nawet skakanie to kluczu nie pomagało. Pan mi nie tylko odkręcił śruby ale i wymienił koło mimo, iż mówiłam, że sobie dalej już poradzę. I odkąd jeżdżę (już dłuuugo !) byłam i jestem przekonana, że po naszym pięknym kraju spokojnie mozna sobie jeździć, bo w razie czego zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże. A i ja też się zatrzymuję, gdy widzę, że ktoś potrzebuje pomocy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2011 o 9:15
Ja to się tyle razy koła nazmieniałem, zwłaszcza w maluchu, że uważam to za czynność, która ani trochę nie jest czasochłonna, więc pewnie bym pomógł - zwłaszcza, że to tylko jedno koło. A u mnie w mieście to jakby ktoś chciał pomóc, to pewnie pani by usłyszała 'czy pani pomóż?' - jakoś taką formę ('pomóż') niektórzy stosują. Tak samo jak 'rozumie' zamiast 'rozumiem'.
OdpowiedzMoja mama kiedyś miała identyczną sytuację. Zmieniała koło, a dookoła stało 6 facetów i dyskutowali czy ona prawidłowo to robi :]
OdpowiedzGdybyś była cyccatą blondynką, pewnie wymieniliby Ci nie tylko jedno koło, ale wszystkie, włącznie z regeneracją silnika i wszystkich płynów :)
OdpowiedzPiszesz, że nie oczekiwałaś pomocy, a ja jednak myślę, że jesteś "piekielnie" obrażona na panów za to, że nie zrobili tego za Ciebie. Jak się jeździ samochodem to trzeba umieć naprawić sobie podstawowe rzeczy.
OdpowiedzJak się nie oczekuje pomocy, to głupich komentarzy i wianuszka gapiów tym bardziej. Gdy się coś stanie, to każdy ewoluuje w eksperta, ale żeby zaoferować pomoc? A w życiu! @Shadow85, czy ja wiem? Byłam świadkiem sytuacji, gdzie dwóm laleczkom jak z rozkładówki Playboya samochód stanął. Nieszczęsne kobity łaziły dookoła niego i próbowały dowiedzieć się, co się stało. Panowie, owszem, zatrzymywali się, ale raczej z powodu szat właścicielek, które kojarzyły się raczej z okolicznymi 'grzybiarkami'.
OdpowiedzMoim zdaniem chcieli być się nauczyła sama zmieniać koło. Chociaż powinni pokazać jak to się robi...
OdpowiedzW lutym złapaliśmy z tatą kapcia w ciężarówce. Nikt się nie zatrzymał, żeby pomóc, a niby istnieje solidarność w zawodzie. W końcu po trzech godzinach zadzwoniliśmy po serwis, bo mimo najszczerszych prób i kilku różnych sposobów nie udało nam się poluzować nawet jednej z dziesięciu nakrętek.
Odpowiedz