Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak obiecałem. Garstka z "najdziwniejszych i najgłupszych wezwań karetek", w których brałem…

Jak obiecałem. Garstka z "najdziwniejszych i najgłupszych wezwań karetek", w których brałem udział ja lub moi znajomi. Zaznaczę, że każda z osób opisanych poniżej została ukarana mandatem za nieuzasadnione wezwanie pogotowia.

Dodam jeszcze, że dyspozytornia ma obowiązek wysłać nas do wszelkich duszności, urazów głowy, każdego bólu w klatce piersiowej i podobnych rzeczy- ale uwaga, tak jest w większości stacji pogotowia, nie wszystkich, więc to, że u nas jest taki obowiązek nie znaczy, że jak w innym mieście zadzwonisz z rozbitą głową to przyjadą. I podkreślam tu przy okazji, że to nie ratownicy "wybierają" do jakich wezwań jadą, tylko dyspozytornia i do nas nie docierają wszystkie zgłoszenia tylko te "zaakceptowane".

Dla tych, którzy nie wiedzą:
-karetka "S" - czyli specjalistyczna, w składzie lekarz, dwóch ratowników i kierowca (lub lekarz, ratownik i kierowca, który również jest ratownikiem).
-karetka "P" - czyli podstawowa, w składzie dwóch ratowników i kierowca (lub ratownik i kierowca, który także jest ratownikiem).

1. Zgłoszenie eSki: Na parkingu w samochodzie leży mężczyzna. Nieprzytomny, nie wiadomo czy oddycha, ale nie udzielą pomocy "bo nie". Jedziemy najszybciej jak się da, w takich sytuacjach nie ma żartów. Na miejscu okazuje się, że pan przysnął na parkingu za kierownicą czekając na żonę, która jest u fryzjera. Osoba zgłaszająca po prostu zadzwoniła na pogotowie, zamiast zapukać w szybę i sprawdzić czy pan reaguje.

2. Zgłoszenie na eSkę: Na placu zabaw leży poturbowane dziecko, bardzo płacze i jest ograniczony kontakt z nim. Podobno cały zalany jest krwią, ma chyba urazy głowy. Jedziemy. Na miejscu okazuje się, że chłopiec się potknął i ma po prostu zdartą rękę - czyli jeden z typowych urazów dla kilkulatków podczas zabaw. Zanim dojechaliśmy chłopiec zdążył dołączyć do rówieśników żeby bawić się dalej.

3. Zgłoszenie na eSkę: Silny ból w klatce piersiowej i duszności. Jedziemy. Na miejscu okazuje się, że pani po prostu jest przeziębiona i ten ból to ból gardła i pleców przy kaszlu... Pani leczyła się sama bo "nie miała czasu pójść do przychodni", ale nasz czas zmarnowała bardzo chętnie.

4. Zgłoszenie na Pe: Mężczyzna "woła o pomoc", "coś" mu się dzieje nie wiadomo co. Podobno krzyczy bardzo (teraz nasza ulubiona rzecz, czyli diagnozy zgłaszających) "według zgłaszającego ten pan ma zawał serca". eSka była w rozjeździe, więc jedziemy Pe. Na miejscu się okazuje, że pan po prostu jest pijany i... Próbował śpiewać. Wcale nie wzywał pomocy. W przerwie śpiewania powiedział nam, że nic mu nie jest. Po prostu nikt go nie zapytał i już.

5. Zgłoszenie na eSkę: Pan wypadł z okna kamienicy. Jest nieprzytomny. Na miejscu najpierw gapie (których zebrało się całkiem sporo) zgodnie twierdzą, że nic nie widzieli i nie wiedzą, z którego piętra wypadł, a następnie okazało się, że pan wcale nie wypadł z okna, tylko spał pod oknami kamienicy kompletnie pijany.

6. Zgłoszenie na eSkę: Kobieta w ciąży chyba rodzi na przystanku. Jest agresywna, chyba pijana, na pytania o ciąże każe wszystkim "spie*dalać". Na miejscu okazuje się, że pani faktycznie jest pijana i sobie przeżywała jakąś kłótnię z kimś jęcząc i wyzywając. W ciąży nie była, tylko po prostu dość otyła...

7. Zgłoszenie na Pe: Babcia bardzo źle się czuje, ma problem z oddychaniem. Mamy przyjechać szybko bo ona się udusi. Dojeżdżamy na miejsce, wchodzimy do mieszkania, a tam... Tak duszno, okna pozamykane na wszystkie spusty, że nawet my mieliśmy problem żeby złapać trochę tlenu w płuca. Pootwieraliśmy okna, podprowadziliśmy panią do okien i dzięki temu magicznemu zabiegowi pani natychmiast poczuła się lepiej i nagle mogła oddychać i odzyskała prawidłowe kolory twarzy...


Dla nas fajniej jak pacjent jest zdrowy. My nie dźwigamy, nie babramy się we krwi. Dla nas to ułatwienie. Tylko czy fajniej jest dla kogoś, kto właśnie z zatrzymaniem akcji serca lub silnym krwawieniem leży gdzieś na ulicy i czeka na karetkę, ale ona nie może przyjechać bo jest w rozjeździe przy "ważniejszym" przypadku?

I skoro takie zgłoszenia dały radę przejść przez surowe oko dyspozytorni to ciekawe jak "ważne" zgłoszenia do nas nie docierają...

Pogotowie

by zaszczurzony
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar huudaa
9 13

Obawiam się, że ludzie nie spojrzą zbyt przychylnie na Twoje historie bo jak wiadomo "każde wezwanie jest ważne i to jest nasz obowiązek przyjechać". Ja to rozumiem bo wiem coś o tym, kilka takich historii sama przeżyłam. Szkoda tylko, że nikt nie jest taki mądry jak ta karetka faktycznie jest potrzebna bo ktoś leży na ulicy i umiera to jest oczywiście pijany.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
16 16

Ale jak widzisz tu są wezwania w zupełnie innej skrajności. Facet spał w samochodzie, wezwano eSke z lekarzem do śpiącego gościa bo nikt nie pomyślał żeby zobaczyć czy faktycznie jest nieprzytomny i zapewniali kilkakrotnie, że na pewno jest nieprzytomny... Koleś spał, a ktoś wezwał do niego karetkę z lekarzem. I potraktowaliśmy poważnie każde z tych zgłoszeń, do każdego pojechaliśmy, prawda? A naszym obowiązkiem nie jest jechać do KAŻDEGO zgłoszenia, tylko do każdego WAŻNEGO zgłoszenia... Bo jak ktoś dzwoni, że ma "gorączkę 37.9" to wybacz, ale żadna karetka nie będzie jechała do takiego wezwania bo od tego są przychodnie. Gdyby karetki miały jeździć do każdego stanu podgorączkowego to by nigdy nie były dostępne. Jesteśmy tu dla ludzi, ale zanim się nas wezwie należy pomyśleć. Inna sprawa to chorzy ludzie uznani za pijaków i pozostawieni samym sobie (niestety cukrzycy mają z tym permanentny problem). Ale to przeciwna skrajność do przedstawionej w historii. Pozdrawiam.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 czerwca 2011 o 12:37

avatar zaszczurzony
13 13

I jeszcze powtórzę. Pomijając to, ze uczyliśmy się przez kilka lat żeby ratować ludzi, to dla nas lepiej, że jedziemy do zdrowych... Bo ani się nie napracujemy, ani nie musimy uważać żeby się czymś od krwi nie zarazić, ani nie musimy dźwigać, spieszyć się. Ale to, że karetka jest blokowana do takich głupstw wpływa głównie na ludzi, którzy naprawdę potrzebują pomocy. Bo już zdarzało się, że my jedyną eSką w stacji byliśmy u jakiegoś durnego, wyimaginowanego wezwania, a w tym czasie w naszym rejonie potrzebna była eSka w innym miejscu przy prawdziwym, poważnym wezwaniu, wtedy jedzie P bez lekarza lub eSka z innego rejonu gdzie dojazd zajmuje jej pewnie ze dwa razu dłużej bo musi dojechać z innego końca miasta... Ale nie, później się gada jacy to ratownicy są paskudni, nieroby, darmozjady... Bo do wezwania przyjeżdżają po 30 minutach. Oceniać dla ludzi jest bardzo łatwo, ale nikt kto zna ten zawód od podszewki by nas nie oskarżył, bo my BARDZO byśmy chcieli dojeżdżać w 3 minuty... Ale jak nas ludzie nie przepuszczają, dodam to co zawsze mówię, karetki nie latają i nie przelecą nad takim idiotą, albo ktoś blokuje karetkę głupim wezwaniem bo mu się do przychodni nie chce iść i na miejsce musi dojechać karetka z innego rejonu to przykro mi... Teleportu jeszcze nie wynaleziono. A szkoda.

Odpowiedz
avatar huudaa
8 8

Ja rozumiem o co Ci chodzi :) ale niestety ludzie wzywają i wzywać będą do "pierdół" bo oni mają takie prawo. Nie jest ważne to, że karetka może być potrzeba gdzie indziej, bardziej potrzebującej osobie. Bezmyślność ludzi, tak jak w tym przypadku z samochodem mnie po prostu przeraża. ale niestety takich absurdów jest na pęczki i można by je opisywać w nieskończoność...A o zachowaniu tutejszych użytkowników i jak postrzegają takie historie przeczytaj jedną z moich historii szpitalnych...my mamy siedzieć cicho i robić to co ludzie chcą...a to "że każde wezwanie jest ważne i to jest nasz obowiązek przyjechać" specjalnie dałam w cudzysłów, oczywiście to była ironia :)pozdrawiam

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
7 7

My po prostu jak dojeżdżamy do śpiących ludzi to nas krew zalewa... Czytałem kiedyś Twoje historie. Zdarzało mi się nawet komentować (np. przy tej z pieskiem ;)). Ludzie myślą, że karetek w mieście jest tysiąc... A na kilkadziesiąt tysięczne miasto jest ich tylko kilka... jakbyśmy mieli jeździć do każdej głupoty, która jest zgłaszana to kto miałby jeździć do tych poważnych spraw? Telefon w dyspozytorni dzwoni NON STOP. Ale później tez pretensje, ze się na 999 czy 112 nie idzie dodzwonić...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

Zaszczurzony osobiście raz tylko wzywałam karetkę i bardzo się bałam tego zrobić. Byłam dużo młodsza i gryzłam palce z nerwów, bo co będzie jak będę miała zapłacić właśnie za nieuzasadnione wezwanie. Chyba jednak moje zgłoszenie potraktowano poważnie, bo karetka zjawiła się szybciutko a babcię, do której było owe wezwanie zabrano bez gadania do szpitala. Samą rozmowę z dyspozytorką pamiętam jak przez mgłę, chociaż wcześniej wszystko spisałam sobie na karteczce to pamiętam, że patrząc na dowód babci nie umiałam podać jej wieku. Jeszcze się bałam czy jak nawet babcię będą chcieli zabrać do szpitala to czy ona się zgodzi. Babcia chorowała na Alzheimera i wszystko przecież było możliwe. Mimo tego wszystko poszło sprawnie. Dziękuję, że są ludzie chcący wykonywać taką pracę, i że ktoś zaryczaną małolatę nie mogącą prawie wydusić z siebie słowa potraktował poważnie.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
9 9

Wiesz, nie mam na myśli tego, że nie wolno wzywać pogotowie. My po to jesteśmy żeby nas wzywać, żeby Wam pomagać... Ale wybacz, jak dostajemy takie zgłoszenia do śpiących ludzi... Albo do stanu podgorączkowego, gdzie z tym powinno się iść do przychodni lub zamówić wizytę domową z przychodni... Wyobraź sobie, że jedziemy na sygnale, przez miasto, ryzykując własne życia (jazda karetką na pełnym gazie wcale nie jest bezpieczna, niedawno w Jaworznie rozbiła się karetka i trzech ratowników trafiło do szpitala bo facet nie ustąpił pierwszeństwa karetce, a kierowca karetki chcąc uniknąć kolizji z tym gościem skręcił i karetka dachowała - wpiszcie w google wypadek karetki Jaworzno), dojeżdżamy a tam koleś śpi, albo ktoś nas informuje, że nas wezwał bo mu się nie chciało iść do przychodni... No po prostu szczyt wszystkiego... A jeżeli chodzi o potraktowanie poważnie zgłoszenia, dyspozytornia (bo znowu podkreślam - to nie ratownicy przyjmują zgłoszenia) ma obowiązek potraktować poważnie każde zgłoszenie, ale to oni decydują o tym gdzie faktycznie potrzebna jest nasza interwencja. Więc nawet jak dzwoni ktoś z "gorączką" 37.7 to dyspozytor ma obowiązek zalecić mu alternatywne rozwiązanie, bo wiadomo, że pogotowia nie wyśle do stanu podgorączkowego.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Ja wiem, że wolno wzywać pogotowie i podkreślę jeszcze raz, że cieszę się że są tacy ludzie jak właśnie Ty. Rozumiem Twoje oburzenie na wezwania do śpiących itp. To zmarnowany czas i faktycznie jakbym usłyszała, że wezwał was bo mu się nie chciało iść to krew zalewa na miejscu. Wiesz, ja się po prostu bałam zadzwonić, że powiem coś głupiego, nie umiałam dyspozytorce podać dokładnego wieku babci, chlipałam do słuchawki. Babcia bardzo nie lubiła jak rozmawiałam przez telefon i podczas rozmowy wyrażała się niecenzuralnie co z pewnością było słychać po drugiej stronie. Dobrze, że publikujesz takie historie, bo może chociaż do jeszcze jednej osoby coś dotrze nim zmarnuje wasz czas. U mnnie w pracy jest często tak, że pacjent umawia się na daną godzinę i nie przychodzi tłumacząc się tym, że dzisiaj jedzie na ryby, bo ładna pogoda(autentyk).O ile wiem to ryby jeździ się rano. Pacjent ma potem pretensje, że kolejny termin spotkania jest wyznaczony za dwa tygodnie i przecież on jutro przyjdzie, bo ma czas. No cóż, dobrze, że przynajmniej zadzwonił. Wiem, że marne porównanie, bo nie ma tu zagrożenia dla ludzkiego życia ale zapewniam Cię, że wkurzyć też się można nieźle. Przepraszam, za moje dygresje ale tak jakoś mnie naszło.

Odpowiedz
avatar PaniTwardowska
4 4

Ze wszystkim zgoda: dobrze, że jesteście i jeździcie, nie dobrze, że do bzdur wzywają etc. I ogólnie plus i jesteście super. (bez ironii, żeby nie było ;)) Tylko jedno pytanie mam. Bo w tym wątku z pseudo-rodzącą, to ja rozumiem, że ostatecznie było to nieuzasadnione wezwanie, tylko jeśli ona była agresywna i ludzie nie mogli za bardzo jej sami pomóc bo się bali (co naturalne jak ktoś bluzga) i nie było z nią kontaktu, no to skąd mogli wiedzieć, że nic się nie dzieje? (To nie jest żaden zarzut, po prostu pytam, bo nie wiem jak to wyglądało na żywo..) Pozdrawiam.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 czerwca 2011 o 17:05

avatar zaszczurzony
4 4

Ta babka tam krzyczała, że nie jest w ciąży, kazała się odwalić i spadać (oczywiście mówiła siarczyściej). Trochę niedokładnie opisałem to wezwanie. Na miejscu kilka osób mówiło, że kobieta nie jest w ciąży, że sama zaprzeczała, a ktoś wzywający i tak poinformował dyspozytorkę o ciąży.

Odpowiedz
avatar PaniTwardowska
2 2

A, to teraz wszystko klarowne. Dzięki za doprecyzowanie. :)

Odpowiedz
avatar cleo
3 5

Mój ojciec pracuje w stadninie koni. Kiedyś jeden z jego podopiecznych kopnął go z impetem w klatkę piersiową. Tata jest masywnej postury - upadł, ale po chwili wstał. Cała jego klatka piersiowa zaczęła być jednym wielkim siniakiem. Zadzwoniłam po pogotowie. Pani dyspozytorka stwierdziła, że skoro tata wstał to nic mu nie jest i może niech sam podjedzie do szpitala. Bez komentarza O.o

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2011 o 12:39

avatar zaszczurzony
3 5

Prawidłowo powiedziała... bo póki pacjent jest w stanie sam się poruszać to karetka nie ma obowiązku przyjechać... tego nie wymyślamy ani my ratownicy, ani dyspozytorzy, to jest ustalane z góry

Odpowiedz
avatar JenAnna
4 4

Tak sobie myślę, że to jednak dobrze, że ktoś wzywa pomoc do leżącego na ulicy - nawet jeśli jest to pijany. Zwykłemu śmiertelnikowi ( nawet przeszkolonemu) trudno jest ustalić czy taka osoba nie wymaga pomocy - to, że ktoś leży pijany nie oznacza że jego stan nie zagraża jego życiu, a często się słyszy o przypadkach gdy "wszystkowiedzący" na wyrost orzekają że ktoś pijak albo ćpun, a to np. cukrzyk..... co wtedy?

Odpowiedz
avatar PaniTwardowska
3 3

Wtedy nie dzwonisz i masz na sumieniu albo dzwonisz i w ostateczności płacisz mandat ;p

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
4 6

A co jakby karetki jeździły do każdego pijanego człowieka na ulicy? wiesz ilu ludzi dziennie w takim większym mieście leży pijanych na ulicy?

Odpowiedz
avatar girl
2 2

Ja też rozumiem taką sprawę, że gdyby do każdego pijanego człowieka jeździć to na innych nie byłoby czasu. Ale to jak to rozwiązać? Z jednej strony mówi się, żeby reagować i dzwonić, bo nie każdy kto wygląda na pijanego nim jest, a z drugiej strony do pijanych dzwonić się nie powinno :) To co, dzwonić na policję czy zostawiać takich niepewnych pijanych samemu sobie? @JenAnna - co do cukrzyków, zaszczurzony pisał, że najlepiej jakby nosili bransoletki. Wtedy widać to i wszystko wiadomo. No ale... nie każdy nosi.

Odpowiedz
avatar girl
2 2

A ja mam jeszcze pytanie z innej beczki. To czy wysłać karetkę S czy P rozumiem, że decyduje dyspozytorka/or jak usłyszy do czego jest wezwanie? ;)

Odpowiedz
avatar nebeleska
1 1

mnie tam ciekawi czy jak dostaniecie takie "wazne" wezwanie to czy pozniej od tej osoby ktora zglaszala przyjmujecie kolejne ?

Odpowiedz
avatar Exe19
2 2

Oczywiście, że tak. Nigdy nie wiadomo kiedy taka osoba będzie NAPRAWDĘ potrzebowała pomocy.

Odpowiedz
avatar mightygroke
2 2

Kurczę, żałuję, że nie ma tu kogoś z dyspozytorni, ten to miałby co opowiadać... Albo kogoś ze straży. Zaszczurzony, nie pracujesz może ze strażakami w budynku? Czy w ogóle jakimiś innymi służbami? Może byś namówił kogoś z innej strony do opisywania przygód :)

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 2

Pracuję. Moja stacja jest połączona ze stacją straży pożarnej :)

Odpowiedz
avatar aries
3 5

"póki pacjent jest w stanie sam się poruszać to karetka nie ma obowiązku przyjechać..." a to z ustawy o świadczeniach czy o ratownictwie medycznym? Podam Ci pewien przykład: facet obciął przypadkiem palec u ręki (np. podczas rąbania drewna), sam nie może jechać bo może zemdleć po drodze czy coś. Nikogo innego w domu nie ma kto może go zawieźć, taksówka ma prawo odmówić transportu, bo facet jest zakrwawiony, może mieć jakiegoś HIV'a czy coś. Jak gość ma dostać się do szpitala? A na przyszłość: nie piszcie głupot, ludzie to czytają i myślą że prawda.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
3 3

Ale my mówiliśmy o złamaniu czy uderzeniu - nie pamiętam, ale nic z krwią, a nie o urwaniu/odcięciu kończyny :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 czerwca 2011 o 23:01

avatar KompocikJablkowy
3 3

Nr 7 mnie rozwalił... A tak w ogóle, parę dni temu widziałem karetkę na sygnale, ale... jeszcze z oznaczeniem "R", czyli chyba tzw. reanimacyjną. Nie wycofywali ich czasem?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Wiesz co? Znam osobiscie przypadek, kiedy przez glupie dzieciaki umarł człowiek. Wezwanie późnym wieczorem w sobote. Najpierw jedno:19-o latek mocno porażony prądem" Wezwanie drugie: 53- latek z prawdopodobnym zawałem serca. Karetki w rozjezdzie. Dyspozytorka musiała podjąc decyzje, do kogo wysyła ostatnią. Wysłała do nastolatka, bo chłopak młody i ma większe szanse na przeżycie. Na miejscu co się okazuje? Pijacka impreza, chłopak uderzył łokciem o ławe i przeszedł mu prąd. Nie było czasu by się kłócic z nimi od razu, sprintem ruszyli do tego człowieka. Niestety nie zdążyli. Napisałam to, tylko po to by nektórzy czasem pomyśleli. Że ich "problem" może kosztować kogoś innego życie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 czerwca 2011 o 23:48

avatar zaszczurzony
2 2

Zdarza nam się, że jedziemy do jakiegoś gówna, wyimaginowanego zgłoszenia, dajemy na terminalu (terminal statusów - tam dajemy znać do dyspo czy jesteśmy wolni czy nie), że jesteśmy wolni i zaraz mamy poważne zgłoszenie, które już czeka na nas kilka minut...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Nie rozumiem jak ludzie mogą być tak głupi i bezmyślni

Odpowiedz
avatar wiewiora
3 3

Znam ten ból. Ileż to razy silny ból brzucha okazywał się sraczką trwającą kilka dni, nieprzytomny był po prostu pijany i spał, a policja nie chciała wziąć chlora na izbę wytrzeźwień, bo miał zadrapanie na ręce :) Choć muszę przyznać, że epizody padaczkowe, zdarzały się nader często i o dziwo znaczna większość była prawdziwa. Pozdrowienia dla medyków :)

Odpowiedz
avatar Macondo
2 2

zaszczurzony - dla ciebie i ludzi z twojego zawodu mam wielki szacunek. Kiedy moja mama złamała nogę na lodzie, karetka zjawiła się w 20 minut i bardzo profesjonalnie ogarnęli sprawę, kojąc nerwy moje i jej. Kiedy czytam o takich fałszywych wezwaniach, albo inne historie utrudniające Wam pracę to mam ochotę poukręcać łebki takim gnojkom... Podsumowując - wielki szacun dla Waszej pracy i nie łamcie się, są ludzie którzy doceniają pracę ratowników :)

Odpowiedz
Udostępnij