Mieszkam na ogrodzonym osiedlu, złośliwi powiedzieliby, że w getcie. Kilka bloków ogrodzonych jest murem, w którym są furtki oraz jedna brama wjazdowa dla samochodów. Przy bramie swoją budkę ma ochroniarz.
Kolejna ważna informacja: osiedle ma garaże podziemne, ale ilość miejsc w nich jest ograniczona, więc rodziny posiadające 2 samochody drugi trzymają zwykle na podwórku, na którym znajduje się kilkanaście wydzielonych, numerowanych miejsc, które można było wykupić oraz miejsca w alejkach, które można po prostu zajmować, jeśli są wolne, ale żeby w ogóle móc wjeżdżać, trzeba wystąpić o przepustkę do administracji, żeby ochrona mogła taki samochód zidentyfikować jako "swój".
Chciałbym przedstawić nie tyle piekielność jakiejś osoby, co po prostu absurdalność sytuacji.
Jeszcze ze 2 lata temu pilota do bramy wjazdowej miał każdy mieszkaniec, jednak administracja postanowiła to zmienić. Bramę przeprogramowano i w tej chwili na osiedle wpuszcza oraz wypuszcza z niego ochroniarz. Piloty dostali jedynie ludzie, którzy mają wykupione miejsca. Na pytanie: dlaczego administracja odparła: "gdyż wpuszczano nieuprawnione pojazdy". Wysunąłem wtedy argument, że skoro ja nie mam "swojego" miejsca, tylko muszę liczyć, że coś będzie wolne, to chyba jestem mniej "podejrzany" niż ci, którzy mają wydzielone miejsca, więc martwić się nie muszą, ale administracja nie zmieniła zdania. Pilota do teraz nie mam i muszę liczyć na to, że pan(i) ochroniarz mnie w(y)puści. Ale to nie cały absurd sytuacji.
W zasadzie nie byłoby problemu, gdyby ktoś cały czas był w budce ochroniarza i tę bramę otwierał, gdy trzeba, ale wprowadzono też drugą innowację: zamiast 2 osób w dzień i jednej w nocy jest na odwrót i w efekcie teraz w ciągu dnia, gdy ruch jest spory, ochroniarz idąc na obchód (o każdej pełnej, parzystej godzinie) sprawia, że na osiedle wjechać nie można, a w nocy w budce śpią 2 osoby. Mama napisała nawet pismo do administracji w tej sprawie, ale w odpowiedzi dowiedziała się, że "System ochrony osiedla jest właściwy". A ja musiałem się nauczyć, że jak chcę wyjechać, to muszę wychodzić z domu tak, by nie trafić na obchód. Tylko co będzie, gdy na osiedle zechce wjechać kiedyś karetka, a pana w budce nie będzie?
Osiedle strzeżone
W takiej sytuacji chętnie podjechałbym pod samą bramę/szlaban i trąbił, aż ktoś zwróci na mnie łaskawie uwagę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 czerwca 2011 o 13:40
Wywiesili odpowiedni znak (z przekreśloną trąbką). Ale zdarza mi się i tak czasem lekko zatrąbić. Kiedyś się pokłóciłem z jakimś gościem, który był na zastępstwo za kogoś: chciałem wjechać i czekam kilka minut, aż w końcu zatrąbiłem, a on przychodzi i zamiast otworzyć pokazuje na znak. A ja mu na to, że widzę, ale jestem przed znakiem, a nie za, więc w tym miejscu jeszcze mogę trąbić. A on, że nie wolno, bo z drugiej strony bramy też jest znak. To ja mu na to, że od kiedy administracja ma prawo zabraniać czegokolwiek na publicznej drodze, na której jeszcze stoję. Na to nie umiał odpowiedzieć, więc chociaż dokładnie sprawdził mi przepustkę i w końcu wpuścił.
OdpowiedzWtedy człowiek by umarł, ochroniarz dostał podwyżkę za dobre wykonanie pracy, administracja dostałą by podwyżkę za genialny system a kierowca karetki dostał mandat za używanie sygnału przed znakiem przekreślonej trąbki.
OdpowiedzAdministracja dostałaby premię od ZUS-u za dobry system utylizacji staruszków. :P
OdpowiedzA co do podjeżdżania pod samą bramę, to innej opcji od strony ulicy nie ma, bo inaczej blokuje się uliczkę. Zresztą nawet jak się tak podjedzie, a drugi samochód też chce wjechać, to blokujemy ulicę, bo nie ma jak nas minąć.
OdpowiedzNajciekawsze jest to, że takie odgrodzone osiedla mają dosyć wątpliwy status prawny. Wątpliwości są chociażby w kwestii interwencji wszelkich służb - karetki, policji, straży pożarnej. Inną sprawą jest dojazd do posesji - ma go mieć zapewniony zarówno właściciel, jak i osoby dojeżdżające do niego w dowolnej sprawie. I tu jest pytanie - jakie utrudnienia uznać już za brak zapewnionego swobodnego dojazdu? Ja osobiście nie chciałbym mieszkać w takim getcie.
OdpowiedzU mojego faceta też strzeżone osiedle i jest szlaban przed wjazdem na osiedle, na szczęście zawsze w budce siedzi ktoś kto wpuści, a na obchód idzie drugi ochroniarz, chociaż na sąsiednim ''osiedlu'' (bo w sumie to jedno wielkie osiedle ale każdy nr bloków jest oddzielnie ogrodzony np cała ''ósemka'' w skład której wchodzą bloki 8A 8B itd.) wjazd do garażu podziemnego jest przed bramą/szlabanem na osiedle...a u mojego faceta już za szlabanem/ogrodzeniem. Na szczęście ''osiedla'' są na tyle małe, że jak ochroniarz idzie na obchód (3 bloki dosłownie) to widać czy ktoś stoi przed szlabanem. W wypadku gdyby był tylko jeden w tym momencie ''na miejscu''
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 czerwca 2011 o 15:06
ja pie.lę, gorzej niż w Auschwitz ogrodzone osiedle, na terenie osiedla "podobozy"... pewnie z domu też wychodzą tylko za pozwoleniem blokowego :/ żeby nie było, rozumiem że niektórzy wolą mieszkać na ogrodzonym osiedlu, ale takie jak opisane powyżej to już jest paranoja
Odpowiedzwtedy to zmienią system i przyznają rację- tak u nas jest- musi się coś stać, żeby coś się zmieniło.
Odpowiedzno cóż - szerokie pole do tzw. inicjatywy społecznej, bo sądzę, że w analogicznej sytuacji jest wiele innych osób. Trzeba się "zmówić", bo jak już mówił Sp. Majakowski - "jednostka niczym, jednostka zerem " - powodzenia
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 czerwca 2011 o 15:54
Fajna historia, ale zwróć na przyszłość uwagę, by nie tworzyć takich tasiemcowych zdań jak ostatnie zdanie pierwszego akapitu, bo ciężko się to czyta. "Które" użyte kilka razy w jednym zdaniu po prostu pozbawia je sensu.
OdpowiedzMasz rację. Jakieś kilometrowe monstrum mi wyszło. A że dużą wagę przywiązuję do czystości języka (takie zboczenie), to dziękuję za zwrócenie uwagi i w nagrodę [+]. :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 czerwca 2011 o 17:43
A co w sytuacji, kiedy ktoś zaprasza gości? Nie mogą wjechać na osiedle i muszą dreptać z jakichś publicznych parkingów? O.o
OdpowiedzNo właśnie kiedyś się otwierało gościom za pomocą własnego pilota, a teraz nie ma takiej możliwości i trzeba parkować w okolicy.
OdpowiedzCzytelniczyPepe piszcie pisma do administracji. Pewnie nic to nie wskóra... to nic. Wszystkie te listy, pisma trzymajcie (jak piszecie do nich to 2 sztuki tak, żeby jedną dla siebie zachować, bo pewnie z powrotem wam nie odeślą, listy nawet z podpisami mieszkańców by było wiarygodniejsze). Jak dojdzie do tragedii... typu karetka. To do sądu !!! Dowody w postaci listów macie, będzie czarno na białym jak administracja uchylała się od zmian. Opisz dokładnie w listach jak wygląda sytuacja itd. Z tego niezły materiał dowodowy przygotujecie na przyszłość.
OdpowiedzZmodyfikowano 6 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 czerwca 2011 o 22:02
Moja mama wysłała już kilka pism, więc w razie czego będzie dowód. Ale też nie chcieliśmy za bardzo wojować z administracją, bo przepustki są terminowe, więc jak za bardzo zaleziemy za skórę, to jeszcze nam nie wydadzą nowej i będę musiał poza osiedlem parkować.
OdpowiedzNie wojujcie, jak dojdzie do tragedii to wtedy zadziałacie.
Odpowiedz