Tym razem historia sprzed paru lat o dwóch nadgorliwych niemniej niemal niezłomnych Stróżach Prawa.
Było to w jednym z warszawskich parków - zlot niedużego forum, w liczbie około dziesięciu osób siedzieliśmy sobie nad stawem. Było dość chłodno (późny sierpień ale wyjątkowo zimny wiatr) więc część osób rozgrzewała się delikatnie popijając napoje alkoholowe. Owszem, siedzieliśmy w miejscu publicznym ALE:
1. Alkohol był pity w postaci już wymieszanej z sokiem, bez butelek na widoku z wyjątkiem dwóch osób pijących spokojnie piwo;
2. Alkohol piła nie więcej niż połowa uczestników, reszta prowadziła lub nie miała ochoty.
W pewnym momencie podeszli dwaj Stróże Porządku (Nazwijmy ich SP1 i SP2). W parku było niewielu ludzi więc widzieliśmy ich z daleka, co za tym idzie na wszelki wypadek schowaliśmy butelki. Siedzieć już wcześniej siedzieliśmy cicho, więc sądziliśmy że się nie przyczepią - zwłaszcza że trochę dalej było NIECO głośniejsze towarzystwo.
Stróże Prawa podeszli do nas.
[SP1] Dzień dobry, prosimy przygotować dokumenty, będą mandaty.
Na to jedna z dziewczyn, oznaczmy ją [NN]:
[NN] A dlaczego?
[SP2] Za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym.
No tak, teraz to było jasne. Jeśli zamiast spisać kilku pijanych mięśniaków trochę dalej, spiszę się większe towarzystwo, w którym jest kilka dziewczyn i w sumie parę osób więcej to statystyki będą lepsze, a porządek zachowany, prawda?
W tym momencie [NN] wkurzyła się, bo należała do tych osób które W OGÓLE nie piły alkoholu tamtego dnia.
[NN] Przepraszam bardzo, a jeśli ja odmówię przyjęcia mandatu?
[SP1] No to skierujemy sprawę do sądu grodzkiego, a on zasądzi grzywnę nawet do pięciu tysięcy złotych!
Drugi Stróż Prawa dalej pracowicie wszystkich spisywał.
I w tym momencie przyszło na mnie [A] olśnienie.
[A] Przepraszam, chodzi o sądy grodzkie, tak?
[SP2] Oczywiście, sądy grodzkie.
[A] Na ulicy Kocjana, prawda? (zaczynam się uśmiechać)
[SP1] Taaak. (z wyraźnie mniejszą pewnością siebie, niż dotychczas).
[A] A to świetnie, bo ja tam pracuję! (w tym momencie już cały byłem roześmiany od ucha do ucha).
Chwila ciszy...
[SP1] No to skończy się na pouczeniu...
I obaj Stróże Prawda zrobili pospieszne w tył zwrot.
Reszta towarzystwa patrzy na mnie z lekkim zdziwieniem, więc tłumaczę zgodnie z prawdą:
[A] Ale ja naprawdę teraz tam pracuję. Układam kable w ścianach...
Rzeczywistość z elementem bajkowym
Czasami dobrze pracować nawet jako układacz kabli w ścianach w sądach :)
OdpowiedzNa miejscu dziewczyny, która nie piła a chcieli jej wystawić mandat prosiłbym o badanie alkomatem, nawet na komendę bym się pofatygował jeśli takowego nie posiadają.
OdpowiedzShadow85 -->słusznie i pewnie tak by się to skończyło ( i parę osób zaliczyłoby badanie ) gdyby nie szybkie załatwienie sprawy :)
OdpowiedzCo za porąbane prawo, pijaczków nie usuwa w najmniejszym stopniu, bo ci się schleją w jakiejś dziurze/melinie a potem rozrabiają, a normalni ludzie nie mogą kulturalnie wypić piwka w parku... pozostaje co najwyżej znaleźć sobie jakieś miejsce, które nie rzuca się w oczy i tam co najwyżej można. Albo zabulić 5 razy więcej za piwo niż jest warte w pubie.
OdpowiedzKilka tygodni temu zostałam z koleżanką spisana za jednego Redsa pitego na spółkę...co z tego, że po drugiej stronie stawiku 5 panów zrobiło regularną popijawę z wrzaskami. Do nich nikt nie podszedł, bo łatwiej spisać dwie studentki :]
OdpowiedzDobrze, że we Wrocławiu jest 'enklawa studencka' na wyspie Słodowej, chociaż jest ona w centrum miasta to nikt nikogo nie goni z alkoholem itp. Burdelu tam niema puszki zbierają prywatne służby oczyszczania miasta (bezdomni) no i wszyscy po sobie sprzątają.
OdpowiedzJuż nie taka enklawa... Kumpel zarobił mandat ostatnio O.o
OdpowiedzCo jakiś czas są naloty policji albo straży miejskiej. Połowę mojej grupie spisali na pierwszym spotkaniu integracyjnym przed studiami :) Raz sama musiałam się tłumaczyć, że butelka po piwie koło ławki leżała, zanim tam przyszłam. Pouczyli nas i poszli.
OdpowiedzBardzo dobrze to załatwiłeś :).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 czerwca 2011 o 19:03
wiesz że podszywanie się pod Funkcjonariusza Publicznego..." to przestępstwo, a tak na poważnie pracując nawet w BOR maprawo powiedziec że tam pracujesz, bo to jest miejsce f=gdzie wykonujesz swoje obowązki służbowe...
OdpowiedzA co to za element bajkowy?
OdpowiedzPewnie ta jego praca
OdpowiedzDobre to bylo, zolwik za pomyslowosc! ;)
OdpowiedzZastanawia mnie, w jaki sposób - gdy taka wątpliwa sprawa trafi to sądu - udowadnia się "oskarżonemu" ten jakże perfidny występek. Zeznania strażników wystarczają również wtedy?
OdpowiedzAbstrahując od sensu zakazu picia alkoholu w miejscu publicznym, to umniejszanie i usprawiedliwianie swojego wykroczenia, tym, że inni przecież robią coś gorszego (w naszym mniemaniu) jest żałosne.
OdpowiedzEee, jak mnie dzielni stróże prawa zatrzymali i chcieli wlepić mandat, i powiedziałem że teściowa pracuje na komendzie i mnie wyśmieje (co było lekkim nadużyciem bo już nie teściowa no ale), to nie przeszło...
Odpowiedz@maupa: Ja nie widzę w tym nic żałosnego. Weź pod uwagę to że: 1. dwaj panowie policjanci nie podejdą do większej grupy mięśniaków bo po prostu ich się boją. 2. szukają jeleni na wlepienie mandatu bo mają od tego co wlepią 20% dla siebie.
Odpowiedz