Historia ta, jak każda inna, wymaga pewnego wstępu. Mam kota, mały łotr i łobuz, jednak mimo mojego spokoju i pełni miłości do ludzi, gdyby ktoś zrobiłby mu krzywdę to "trup, mogiła, trumna, grób".
Pewnego dnia pojechałem do Gdańska zobaczyć dawno nie widziany Park Oliwski. Jest tam szczególnie pięknie wiosną, kto zna to miejsce ten zrozumie, dlaczego kościół walczy o niego.
Kot wzbudził sensację, dlatego nazywałem go potem furora boreais, czyli furora północy. Niemniej znalazła się też grupa dresów ze swoim psem bojowym rasy buldog. Mój kot, z natury płochliwy, udał się na pobliskie drzewo i tylko dzięki smyczy udało mi się powstrzymać go przed wspięciem się na koronę. Wówczas oni podeszli i zaczęli wyzywać mnie i mojego kota. Jeden z nich mnie popchnął, wskutek czego puściłem smyczkę. Wtedy się zaczęło.
Mój kot spadł z drzewa, jak to ma w zwyczaju, prosto na głowę jednego z agresorów. W panice wpił się pazurami w jego twarz. Drugi chciał mnie poszczuć tym buldogiem, jednak pies miał najwyraźniej więcej rozumu we łbie od swoich właścicieli, bo tylko popatrzył się na nich jak na wariatów. Wtedy przyszły typowe karki, w dresach adidasa. Zaciekawieni sytuacją spytali mnie, co się dzieje. Streściłem całe zdarzenie i wtedy ci pomogli mojemu kotu zejść z twarzy napastnika. Spytali się dlaczego pies nie był ani na smyczy, ani w kagańcu, po czym przepędzili tamtych. Po chwili jeden podszedł do mnie i powiedział:
- Przepraszam za nich.
Kiedy się oddalali drugi powiedział do swego kumpla:
- I przez takich, k****, gnoi nas tak oceniają.
Po tym zdarzeniu przestałem już zupełnie oceniać ludzi po tym, co mają na sobie. Spacer udał się już bez większych komplikacji, a w całej tej historii najbardziej piekielny okazał się chyba mój kot, bo idąc tą samą ścieżką, co tamte pierzchnące głąby z psem, zobaczyłem obfite plamy krwi :p.
Park Oliwski
Szczerze sie uśmiałem gdy przeczytałem że kot spadł jednemu na łeb:D Dobra historia,oczywiście plus ode mnie i życze głównej:)
OdpowiedzHm. Ja się zastanawiam, czy przypadkiem nie wiem, o jakich dresów chodzi. Dość często jestem w tym parku. Swojego czasu przechodziłem z siostrą z psem. "Panowie" co prawda buldoga nie mieli, za to w kierunku siostry powędrowała uwaga: "suka prowadzi sukę na smyczy". Cóż... przemilczę fakt, że to był pies, nie suka...
OdpowiedzNo aleś nie przemilczał.
OdpowiedzFaktycznie w Parku Oliwskim kręci się wielu takich podejrzanych i niekulturalnych dresów. Widać i oni chcą popatrzeć na piękno natury :)
OdpowiedzRaczej chcą wypić piwko nie martwiąc się o straż miejską. ;)
OdpowiedzDresy się o to nie muszą martwić.
OdpowiedzMasz groźnego kota, może powinien chodzić w kagańcu? ;P
OdpowiedzSpróbuj mu chociaż założyć smyczkę XD.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 czerwca 2011 o 18:43
Gdańskie karki to w dużej części fajni goście. Po Gdańsku (poza Orunią) i okolicach można chodzi nawet w nocy bez obaw. Gorsza sprawa to Gdynia, a już kompletna patologia to Sopot - pełno dreszków szukająch zaczepki.
OdpowiedzDo Sopotu zjeżdża się patologia z Gdyni i Gdańska, niestety.
OdpowiedzFajny kotek. Też chcę takiego.
OdpowiedzBrawo dla kotka obronnego.
OdpowiedzNie, historia nie wymaga wstępu. Nie wiem po co taki głupi pomysł który teraz prawie każdy powiela :/
OdpowiedzNo kotek może zrobić niemałą krzywdę ;) ja mam w domu dwa koty, moi rodzice mają trzy, ale jak któryś mnie zadrapie, czy ugryzie (w niedzielę tak dostałam bo poszłam zabrać kota z ogrodu wbrew jego woli) to zaraz mi się robi zakażenie, wszystko ropą podchodzi i są męki przez parę dni (po nd miałam "nieczyny" palec wskazujący prawej ręki do wczoraj, dziś już trochę odpuchł i daje się "nawet" trochę zginać) Więc czegoś takiego na twarzy nawet nie chcę sobie wyobrażać ;)
Odpowiedzkot bohater :D.
Odpowiedza co to za kot, że, jak piszesz "Zrobił furorę"? jakiś rasowiec?
Odpowiedz