2 lata temu w czasie wakacyjnym pracowałam w przetwórstwie owoców i warzyw w dość znanej firmie na literkę T, która znajduje się niedaleko Krakowa. Ową pracę znalazłam przez pośrednictwo pracy dla studentów. Oprócz mnie było tam mnogo braci studenckiej, bowiem jak wiadomo student dolarami tyłka nie podciera. Zadaniem pracowników było "wkładanie ogórków do słoika" (początkowy proces robienia ogórków konserwowych). Pracowaliśmy w ogromnej hali produkcyjnej przy taśmie pełnej ogórków. Oprócz pracowników tymczasowych (nas), byli pracownicy stali (przeważnie kobity od 40 do 60) Pracowała tam jedna Pani, której piekielność oceńcie sami. Po tym co tam wyprawiała , nie sądzę żebym kiedykolwiek kupiła jakiś produkt tej firmy.
Owa Pani, gdy jakiś ogórek nie mieścił jej się do słoika, po prostu odgryzała kawałek i po problemie:) Innym razem, gdy miała katar, "nasmarkała" do słoika. Wychodząc do toalety nie zdejmowała rękawic, co więcej gdy ogórki były suche i ciężko było je włożyć do słoika, Pani po prostu pluła na rękawiczki, obsmarowywała ogórka i siup do słoja :) Szczytem była pewna sytuacja, która przyprawia mnie o niesmak. Miała ona miejsce, gdy "Pani - niechluja" wracała z toalety, oczywiście w rękawiczkach. Owe rękawiczki były poplamione krwią, więc myśleliśmy, że coś się stało. Nagle dało się słyszeć taki oto dialog"
[K]- piekielna kobieta, [IP] - inna pracownica
[K]: Kryśka, weź że tu chodź!
[IP](podchodząc): Co się stało?
[K]: K***a! Daj że podpaskę, bo żem okresu dostała!
Po załatwieniu nagłej potrzeby owa kobita przyszła "na taśmę" w tych że samych rękawicach i jak gdyby nigdy nic zabrała się do ładowania ogórów do słoja. :)
przetwórstwo owoców i warzyw
Przecież to jest obrzydliwe! Pierwsza moja myśl: FUUUJ. Przez Ciebie już chyba nigdy takich ogórków nie kupię :)
OdpowiedzA tak szczerze, to nie ma nic bardziej obrzydliwego i brudnego niz PIENIADZE. Wyobrazcie sobie przez ile brudnych raczek przeszly, po wizytach w toalecie, seksie itp sytuacjach nikt nie myje rak po dotknieciu pieniadza a pozniej jemy tymi rekoma. To jest obrzydliwe bardziej niz nawet te ogorki.
OdpowiedzMasz rację, ale jednak ogóreczka w sosie krwistym też bym nie chciała zjeść ;p
OdpowiedzDość znanej firmie? I brak kontroli jakości? Brak nadzoru nad procesem? Brak sprawdzenia pracowników? I to dwa lata temu (więc już przy wszystkich wymaganiach, a jak "firma znana" to pewnie jeszcze z kontrolami zewnętrznych podmiotów? Jakoś mi się nie chce wierzyć w to... Za dużo mieli by do stracenia. A gdyby to była prawda - ty takie coś widziałaś (jak tu piszesz - wiele działań) - i nic nikomu nie powiedziałaś? I nikt uwagi nie zwrócił? Ergo: historia brzmi jak antyreklama zlecona (bo dla odbiorców krakowskich i okolicznych pewnie nazwa jest do zgadnięcia w sekundy).
OdpowiedzTak , w dość znanej. Nie wiem czy była kontrola jakości ponieważ pracowałam tam 2 miesiące. Te sytuacje widziała większość, ale nikt nie chciał być tzw" kablem" , bowiem owa Pani kolegowała się z kierowniczkami zmian i nikt nie chciał wylecieć z roboty.
Odpowiedzto było zakablować na 'do widzenia'
OdpowiedzAnatolay wydaje Ci sie:] Slyszalam rozne historie od znajomych z pierwszej reki co sie robi nawet w dosc znanych, znanych i dobrze znanych firmach na takich halach produkcyjnych.. Chociazby kawaleczki kartonu znajdujace sie z piernikach to nic nowego. A historii troche bylo, a kazda z tych osob zapierala, ze w zyciu nie kupi produktu danej firmy widzac jak jest on robiony.
OdpowiedzDobrze, ze moja kochana babcia co kilka miesiecy przysyla mi ogorki, dzemy itd. wlasnej roboty. Dzieki temu nie musze sie martwic, ze trafie na nagryziony ogorek:/
Odpowiedznaiwniak:P Jakbyś wiedział ile przypadkowego robactwa pływa w takim dżemiku to przerzucił byś się na żywność syntetyczną:P
Odpowiedz@NobbyNobbs: wolę takie swojskie robaczki niż czyjeś smarki...
Odpowiedzfirma na T ? tarczyn ? tymbark ? nic innego nie przychodzi mi do głowy... ;)
Odpowiedztarczyn prędzej
OdpowiedzMi się Turek kojarzy x D
OdpowiedzKoło Krakowa to albo Tymbark,albo Tenczynek. Chociaż Tymbark chyba gdzie indziej ma fabrykę,ale nie wiem na pewno. Tarczyn jest niedaleko Warszawy i ja osobiście nie kupuję soków Tarczyna od kiedy mój były stawiał tam regały na hali produkcyjnej. Po jego opowieściach, niektórych udokumentowanych zdjęciami odechciało mi się jakichkolwiek gotowych soków,a zwłaszcza tych z Tarczyna...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2011 o 17:43
tervetuloa no tak ale tu przeczytałaś jedynie o ogórkach ,a w innych firmach pewnie nie bywa lepiej(lud wkurzony mści się na nieznajomych;zapewne nie na każdej hali). Ja np.miałam wątpliwą przyjemność poznać piekarza,który lubił sobie wypić i "pod wpływem" zaczynał opowiadać jak chleb jest traktowany "na produkcji"(w składzie ślina i inne płyny...),parę obić o posadzkę...i do pieca...Piekarnia,w której pracował splajtowała (dość szybko konsumenci przyjęli zasadę,że kupują w tych piekarniach ,w których sam piekarz i jego rodzina się zaopatrują)
Odpowiedzkoleżanka pracowała w firmie produkującej mrożonki- na porządku dziennym było pakowanie spleśniałych warzyw (kalafior, brokuły) razem ze świeżymi. Uzasadnienie: a bo to jak szron wygląda i nikt się nie zorientuje. Od tego czasu nie kupuję mrożonek.
OdpowiedzDammit! Ostatnio przerzuciłem się właśnie na mrożonki :/
OdpowiedzUGH
OdpowiedzCzyżby Tenczynek ? ;)
OdpowiedzTarczyn to jest pod Wawą. Prędzej Tenczynek
Odpowiedzto co się dzieje w zakładach przetwórczych zakrawa na krwawy koszmar... ale przy zbiorach warzyw/owoców nie jest lepiej. w zeszłym roku miałam przyjemność zbierać warzywa dla bardzo znanej firmy na K. szef zalecił zbierać WSZYSTKIE pomidory, o ile już same przed nami nie uciekały. jak widać keczup ma w składzie też mięsko ;p
OdpowiedzTrzeba było to jakoś zgłosić, bo zachowanie tej pani było po prostu podłe! To obrzydliwie! Nie byłoby mi jej szkoda, że traci pracę, jeśli nie potrafi się zachować jak na człowieka cywilizowanego przystało...
Odpowiedz"nie sądzę żebym kiedykolwiek kupiła jakiś produkt tej firmy" A co pozwala Ci sądzić, że w innych firmach jest inaczej?
Odpowiedz"czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal"
OdpowiedzJezu miej mnie w swojej opiece bo kiedyś trafiłam na ogórka wyglądającego na nadgryzionego:O
Odpowiedzkojrzycie taką firmę robiącą cukierki jak "solidarność"? z pierwszej ręki słyszałam historię o ręcznym pakowaniu cukierków (x-dzieści lat temu). upał, panie ręcznie owijają czekoladki w papierki, czekolada klei się do palców, które przecież trzeba oblizać... ;) ludzie, jakbyście się przejmowali wszystkimi takimi opowieściami i zainteresowali się tym bliżej, przestalibyście brać do ust cokolwiek spoza własnego ogródka.
OdpowiedzBrrr,w takim razie od dzisiaj jem wyłącznie kleik i suchary.
Odpowiedzsuchary... Ach te miliony owadów mielone razem z ziarnami w młynie, te mączniaki zapiekane w chlebie. potem też nie jest lepiej;)
OdpowiedzKurczę, a ja tak uwielbiam ogórki konserwowe... ,_,
OdpowiedzBłagam napisz ze zartowałes/as
OdpowiedzJa jako studentka znalazlam oferte pracy tymczasowej w terravicie na okres 1 misieca - jedzcie do woli, przestrzegaja wszystkich standartow czystosci. Jeden minus - w ciagu miesiaca przytylam 6 kg - mozna bylo do woli wcinac czekolady, pralinki, najlepsze byly te pistacjowe, albo wielkie czekoladowe kroliki wielkanocne, albo serduszka z czekolady wypelnione pralinkowo-orzechowym nadzieniem przygotowywane na eksport do Kanady.. hmm z sentymentem wspominam ten czas ;]
OdpowiedzJa mogę to samo powiedzieć o Kraft Foods, oddział Olza w Cieszynie - pełna klasa, czysto, schludnie i zadbanie - a w ciągu dnia czasem wpada kontrola jakości i pobierają wymazy z rąk, czy są aby na pewno czyste. Z tym, że robota ciężka; przy moim kręgosłupie musiałam iść na rehabilitację po przepracowaniu raptem 1,5 miesiąca.
Odpowiedz@8eska88: I ja na takiego trafiłam. Byłam ciekawa, co go trafiło. Teraz już wiem.
OdpowiedzJak nic zwolnienie dyscyplinarne w trybie natychmiastowym...
OdpowiedzIdę się zabić.
OdpowiedzJak bym odchodziłą z takiej pracy to bym na Twoim miejscu zgłosiła w Sanepidzie. A ja bym zrobiła burdę od razu i babka albo by pracowąłą jak trzeba, albo by nie pracowała w ogóle.
OdpowiedzWłaśnie dlatego wole owoce i warzywa z własnego pola.
OdpowiedzPo tym jak znalazłem gumę do żucia w hamburgerze z McDonald's nic mnie nie zdziwi (historia wrzucona dzisiaj do poczekalni). Prawda jest taka: LEPIEJ WIEDZIEĆ MNIEJ. ;)
OdpowiedzJak szef nie widzi to wlasnie tak jest, no ale tez i wina pracownikow.
OdpowiedzA ja wlasnie jem jogurt... ″Ej Laska a skad ty masz taki zapas jogurtow?...″
OdpowiedzNie pisze się takich rzeczy, naprawdę się tego po prostu NIE pisze T_T
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2011 o 22:47
Właśnie jadłam kanapkę z ogórkiem. Jakoś przeszła mi ochota na dalsze jej wcinanie...
Odpowiedza ja tyle ogórkow konserwowych w życiu zjadłem.... :O
OdpowiedzCiekawe czy ta kobieta sama by chciała jeśc coś co było nadgryzione przez kogos i poplamione krwią okresową ;/ fuj
OdpowiedzZgłosiłaś to gdzieś chociaż?
OdpowiedzOgórkowa historia to tylko mały przykład. W branży spożywczej nie takie rzeczy się wyprawiają i tak naprawdę nie ma znaczenia, czy jest to mały zakład produkcyjny wujka Zdziśka, czy duża firma z systemami zarządzania jakością. Człowiek spoza branży nigdy nie wie jaką drogę przeszły produkty na jego posiłek - i właśnie ta błoga nieświadomość pozwala mu jeść spokojnie. Tam spokojnie, w ogóle cokolwiek "kupnego" jeść ;)
Odpowiedzznajomy pracował w dużej znanej z wszelkimi unijnymi przepisami firmie przetwarzającej ryby. Też opowiadał o "drugim" a nawet "trzecim" życiu ryby - te ostatnie już w pastach i paprykarzach...
OdpowiedzTy jesteś jakaś nienormalna... albo dlatego, ze zmyśliłaś tą historię, albo dlatego, że po pierwszej zaobserwowanej akcji nie poszłaś do przełożonych... I ten uśmiech na koniec, żenada po prostu....
OdpowiedzŻenadą są Twoje komentarze... Jeżeli chcesz wyładować negatywną energię polecam www.wiocha.pl Wypraszam sobie wyzwiska od nienormalnych. A propos innego komentarza- jeżeli tak bardzo razi Cię ortografia, poczytaj słowniki :)
OdpowiedzJak już kiedyś na tej stronie napisałam pracowałam w przetwórstwie owocowo-warzywnym,wg mnie historia CMI jest prawdziwa i podejrzewam że ta kobieta nie była odosobnionym przypadkiem. Pochodzę z terenu gdzie właściwie tylko zakłady przetwórcze dają możliwość zarobienia na życie do tego praca na akord dla pracowników sezonowych.Przedsiębiorcy zależy żeby "przerobić" ogórki, a pracownikom żeby zarobili,myślę że stąd takie sytuacje, nic oczywiście nie usprawiedliwia takiego zachowania. Po prostu niektórych rzeczy o przygotowywaniu pożywienia lepiej nie wiedzieć.
OdpowiedzWysłałem linka do tego postu do krakowskiego oddziału Sanepidu.
OdpowiedzJuż chyba nigdy nie zjem ogórka 0_O
OdpowiedzSzczerze mowiac rowniez wyglada mi to na fejka - kontrola jakosci w tych czasach jest wszedzie - a kiedy mowimy o branzy spozywczej to jest ona niesamowicie ostra. Do tego jak juz ktos wspomnial dochodza nie tylko wewnetrzne ale i zewnetrzne audyty (lub audity jak kto woli chociaz to bledna forma) wiec takie uchybienia po prostu nie mialyby szans przejsc. Pamietacie to zamieszanie z bakteria E. Coli? I ile zywnosci przez to zostalo wyrzucone? No wlasnie - wiele ton dobrej zywnosci poszlo na smietnik tylko z racji podejrzen. Nikt nie chcial byc kablem? No robisz sobie w tym momencie jaja - gdy u mnie w firmie zauwazylem ze pracownik pil alkohol w pracy jeszcze tego samego dnia bylem zglosic to u samego prezesa a pracownik nastepnego dnia wylecial. Nie mozna przymykac na to oko - to nie jest szkola zeby kablowanie bylo czyms zlym. To jest konieczne - pomysl ze gdyby ta historia byla prawdziwa (w co nie do konca wierze no ale powiedzmy) to milczac i nie podejmujac zadnej akcji bylabys wspolwinna tego co moglo sie stac komus po konsumpcji tych przetworow.
OdpowiedzHistoria jest jak najbardziej prawdziwa ... nawet gdybym to zgłosiła , zapewne nikt by mnie nie poparł , ponieważ wszyscy pracownicy stali trzymali się razem , natomiast tymczasowi baliby się o utratę pracy . Nie chce mi się pisać kolejnej historii na temat pracy w owej firmie, dopowiem jednak , ze były przypadki w których pracownicy tymczasowi zostali zwolnieni z pracy bo wypowiedzieli się negatywnie o którymś ze stałych pracowników.
Odpowiedzo k.u.r.w.a.
OdpowiedzCzytając Wasze komentarze dochodzę do wnioksu, że jakby stworzyc czarną listę firm i ich wątpliwych produktów to nie zostałoby nam nic do jedzenia/picia. Więc czego oczy nie widzą... W sumie, jak mawia mój były - na cos umrzeć trzeba
Odpowiedz