Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O piekielnych oszustach akwizytorach z którymi sam przez kilka dni współpracowałem. Działo…

O piekielnych oszustach akwizytorach z którymi sam przez kilka dni współpracowałem.

Działo się to kilka lat temu kiedy po zdanej letniej sesji postanowiłem popracować dorywczo - co by mieć trochę swojej kasy a nie wiecznie ciągnąć od rodziców.

Znalazłem w internecie ogłoszenie z owej firmy - napisane stylem "propozycja nie do odrzucenia" tj. młoda kadra, wysoki zarobek, możliwość szybkiego awansu, brak wymagań etc. Jako że były to moje pierwsze kroki na tzw. rynku pracy "łyknąłem" to ogłoszenie jak ryba wielkiego tłustego robaka na haczyku. Po złożeniu aplikacji online już na drugi dzień telefon z zaproszeniem na rozmowę.

Przychodzę, "rozmowa" trwała 2 minuty po czym nażelowany szef z radością przyjął mnie do pracy od zaraz. Nie zraził mnie fakt, że to co mówił nieco odbiega od treści ogłoszenia (tj. forma pracy). Zza drzwi słychać było śmiechy i liczne przekleństwa - czyli bawią się dobrze. Praca jak praca, wywożono nas nawet 100 km za miasto gdzie każdy dostawał swój rejon i chodził po wszystkich domach próbując wcisnąć naiwnym ludziom abonament telewizji cyfrowej w cenie 3 razy przekraczającej tą oferowaną w punkcie tej telewizji. Temu wozili nas po największych "zadupiach", gdzie do najbliższego punktu 50 km. Oczywiście wymiar godzin podany przez szefunia nijak miał się do rzeczywistości i z terenu zjeżdżaliśmy dopiero jak miejscowi ludzie zaczynali marudzić kto po nocach łazi im po wsi. Z racji tych bardzo dalekich dojazdów w domu nie było mnie przeciętnie od 9 do 23 a praca miała być po 8 godzin! Przez pierwsze 4 dni jeszcze nie wiedziałem jakie wałki robią te firmy więc przykładałem się do roboty i podpisałem kilkanaście umów, każda rzekomo płatna 100 zł. Potem poczytałem trochę o tych firmach i z każdym dniem miałem coraz większe wątpliwości czy w ogóle zapłatę dostanę. Ostatnie 5 dni spędziłem głównie na rozmowach z mieszkańcami wiosek którzy w większości baaaardzo rzadko mają gości i tak leciał mi czas. Szef zaczął się denerwować czemu nie mam wyników. Dziesiątego dnia przyszedłem sportowo ubrany (obowiązywał tam dress code - upał jak cholera ale pełny garniak trzeba mieć!) i złożyłem wypowiedzenie. Szef zrobił teatralną minę (czemu odchodzisz) i powiedział że po kasę mam zgłosić się jutro. I przyszedłem dostając...300 złotych za 9 dni pracy po kilkanaście godzin dziennie. Na kartce było policzone 6 dni po 50 więc wg nich 3 dni pracowałem za darmo.

Z moją umową też były jaja, podpisałem ją ale nie mogłem się doprosić o kopię - pewnie żadnej umowy nie było i pracowałem "na czarno". Później okazało się że mój staż pracy w tej firmie to normalka - rotacja jest tam niesamowita a firma żyje właśnie z takich naiwnych co łykną bajeczki szefa. Resztę wakacji przepracowałem na budowie gdzie mnie wkręcił kolega z osiedla i kasa była tam 5 razy większa niż w tej firmie (w przeliczeniu na godzinową) :)

Do końca wakacji firma zamieściła na jednym portalu to ogłoszenie aż 7 razy - za każdym razem pisane identycznym stylem, za każdym razem ilość złożonych aplikacji była 3-cyfrową liczbą.

Wiem, sam jestem sobie winien ale nie wiedziałem wtedy o tym nic a internetu w domu także nie miałem.

direct dystrybucja

by nuclear82
Dodaj nowy komentarz
avatar Shadow85
1 1

Terenowy pełnomocnik handlowy, nawet przydrożne grzybiarki mają więcej przyjemności ze swojej pracy....

Odpowiedz
avatar Noisehammer
3 3

firmy takie dzialaja pod roznymi nazwami, ja spotkalem sie z EuroActive, InterMedia, MediumNet itp itd. Ogolnie firma na zasadzie piramidki - im wiecej sprzedasz, tym wiecej zarobisz, im lepsze wyniki, tym mozesz pozniej sam 'otworzyc' takie biuro i po zatrudnieniu swoich ludzi oni zaczna zarabiac dla ciebie. Prawde mowiac jeden wielki syf - zadnej umowy nie ma; podpisujesz jedynie jedna kopie dla nich, ktorą trzymaja i wyciagaja gdy ty cos przeskrobiesz. Pensji stalej (podstawy) tez nie ma, a wiec koszty nowego pracownika sa zerowe - zarabiasz jesli cos sprzedasz, a jak nie to nie, firma nie placi. Sam szukajac pracy znalazlem podobne ogloszenie. 2 dni pozniej dostalem SMSem info ze zostalem zaproszony na rozmowe. Zadnych ifnormacji o firmie. Po adresie poczytalem co nieco, na rozmowe poszedlem i facet zaczal mi wkrecac jak tu jest rewelacyjnie, ile mozna zarobic, ze po 2-3 miesiacach sam zostane menagerem i otworze wlasne biuro. Zapytalem, ze skoro w ogloszeniu bylo praca biurowa - to na czym beda polegac moje obowiazki. Przez ok 15min zwodzil moje pytanie odpowiadajac bardzo ogolnikowo albo nie na temat. W koncu powiedzialem zeby dal sobie spokoj bo wiem ze to akwizycja w najgorszej postaci, wstalem i wyszedlem.

Odpowiedz
avatar Bakemono
0 0

Ahahahahaha :) Też się kiedyś nacięłam na takich. Tylko że ja się złapałam na niewinne słówko "ankietowanie". Po policzeniu nas i zapisaniu nazwisk na jakiejś kartce, Big Boss zabrał nas na szkolenie na miasto. Jak się okazało w trakcie szkolenia, "ankietowanie" oznaczało wciskanie płyt z muzyką disco polo wszystkim biednym istotom, które dały je sobie wcisnąć. Nie dotrwałam do końca "szkolenia".

Odpowiedz
avatar sefas
0 0

haha. ok:D

Odpowiedz
avatar wampisia
0 0

Też pojechałam na taką rozmowę, jednak jakiś czerwony alarm mnie ostrzegł i na szkolenie nie pojechałam (tam miała być podpisana umowa :)).

Odpowiedz
avatar katem
1 1

ogłoszenia pt "zatrudnię" pojawiające się regularnie 2-3 miesiące zawsze wydawały mi się podejrzane - przy tym bezrobociu musi być jakiś haczyk.

Odpowiedz
avatar tomi23
0 0

Rozumiem Cię w 100%. Miałem podobną historię, z tym że jako "poromotor w centrum handlowym". Pierwszego dnia wywieźli mnie 200 km z miejscowość, a centrum handlowym okazał się parking pod cauflandem i ulice w centrum mieściny, a promować miałem cudowne perfumy w super okazji 2 za 1, w cenie 50 zł.... potraktowałem to jako zabawę, i tylko ten jeden dzień byłem z nimi. Sprzedałem chyba z 20 zestawów i 5 pojedynczych sztuk i nażelowany szef się zdziwił dlaczego nie chce tej pracy skoro pierwszego dnia mi tak dobrze poszło. Dodam, że była zima -20 stopni, a każdemu klientowi trzeba otworzyć pudełko zmrożonymi palcami, masakra. Dziwi mnie fakt, dlaczego ludzie to kupują i jeszcze z taką dumą, że ubili interes życia jak stargują 5 zł, a te dwa pudełka warte były max 5 zł. Nie dajcie się nabierać na takie bzdury. Aczkolwiek znam ludzi, którzy, rzeczywiście zarabiają za tą pracę po 3 - 4 tys miesięcznie, ale to starzy wyjadacze ;-)

Odpowiedz
Udostępnij