Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dużo podróżuję i przeżyłem WIELE historii z piekielnymi współpasażerami, ale to co…

Dużo podróżuję i przeżyłem WIELE historii z piekielnymi współpasażerami, ale to co mnie dziś spotkało przeszło wszelkie moje wyobrażenia. Historia miała miejsce w autobusie MZK Opole i przyznam szczerze nie jestem z niej zbyt dumny.
HISTORIA DŁUGA.
Otóż obudziłem się bardzo wczesnym rankiem (ok 5.00) po większej imprezie. Spać się mnie nie chciało, więc szybka kawa i pytanie "Co zrobić z pozostałym do zajęć czasem?". Szybkie spojrzenie w portfel: kasy mniej niż kot napłakał, ale 3 bilety studenckie są, więc stwierdziłem, że pojadę na cmentarz przy granicy miasta, zobaczyć na groby bliskich moich znajomych, którzy wyjechali jakiś czas temu do Niemiec.
Kac męczył mnie nieznośnie, ale ratował mnie fakt, że było jeszcze dosyć chłodno. Wsiadłem do MZtki i szczęściem trafiłem na znajomego z uczelni (co ważne znajomy nosi dready). Kolega nie wyglądał zbyt ciekawie, okazało się, że miał nockę w pracy, na dodatek nie mógł skoczyć po jakieś jedzenie na przerwie, a jest cukrzykiem, więc tylko poprosił, abym się odsunął i dał mu spokojnie oddychać, bo naprawdę jest mu słabo(za żadne skarby nie chciał usiąść, twierdząc, że wtedy na bank zaśnie i nie dostanie się do domu) . Mówię: -Ok, jak coś będę obok. I tak też zrobiłem. Na następnej stacji wsiadła [P]iekielna babcia, (nie ulegam stereotypom, ale klasyczny "moher") i usiadła obok mojej stojącej persony. Przejechaliśmy kawałek, widzę po koledze, że zmienia barwy i nagle PACH! Leży jak długi na podłodze. Od razu podbiegłem, podobnie jak trzy dziewczyny z tylnej części autobusu (koleżanki z roku owego kolegi, je prosił o to samo co mnie). Liznąłem co-nieco o postępowaniu i pierwszej pomocy w takich przypadkach, więc od razu do roboty, jednej z dziewczyn kazałem dzwonić na pogotowie, drugiej lecieć do kierowcy, żeby zatrzymał autobus. Trzymam głowę kolegi na kolanach, ręką w chusteczce sprawdzam czy nie ma niczego w ustach, coby się nie zadławił. Tu odzywa się piekielna:
P-Zostaw to! Naćpał się pewnie! Na co to se ręce brudzić? Jeszcze HIVa dostaniesz! Ja bym to zostawiła i dała zdechnąć, ćpuny je**ne! Jeszcze się spóźnię prze niego!
Zazwyczaj jestem spokojny, ale paniusia trafiła na jeden z moich "czułych punktów" tym tekstem, na dodatek "dzień po imprezie" i bardzo trudnej sytuacji osobistej wystarczyła iskra do BOOM!!! A że piekielna nie przestawała trajkotać, więc przekazałem głowę kolegi jednej z dziewczyn, a sam wstałem i poszedłem do piekielnej (mimo iż jestem BARDZO chudy, jestem dość wysoki -185cm bez butów) złapałem mohera za podbródek i przystawiłem tak by miała twarz ok 5-4cm od mojej i wycedziłem przez zęby:
-Kolega jest czysty i zasłabł, ale ja mam HIV i parę innych zakaźnych, o których nawet PANI nie słyszała, więc... (tu chuchnąłem jej w nos wczorajszym, imprezowym oddechem) spierdzielaj STARA RASZPLO zanim jeszcze bardziej skrócę twój marny życiorys!
Babcia zakryła przerażoną twarz, ale twardo bluzgała nas przez rękaw, więc dodałem:
-Oj, bo zaraz będę zarażać! - i uniosłem RĘKĘ w jej kierunku. Uciekła pełnym pędem na przód autobusu. Na najbliższym przystanku czekała już karetka, zabrali kolegę, zapytali czy pozostali się dobrze czują, na co piekielna wypaliła:
-Panie! Tamten satanista na mnie chuchnął! On ma HIV! Dajcie mi szczepionkę! Szybko! Bo ja przez niego umrę!
Czy się doczekała cudownej szczepionki-nie wiem, ponieważ pozostała na przystanku z sanitariuszami, a ja pojechałem dalej.

Uwagę o sataniście puściłem mimo uszu-przyzwyczaiłem się chodząc w spodniach moro, czarnych koszulkach, chuście na głowie i łańcuchach przy pasie.
Nie, nie mam żadnej zakaźnej choroby, a kolega dzwonił przed chwilą, że nic mu nie jest i było to zwykłe zasłabnięcie od temperatury i zaduchu, a on sam został zwolniony 20min po przywiezieniu ;)

MZK Opole

by ubycher12
Dodaj nowy komentarz
avatar kasia
-2 8

"wybrałem się na groby moich bliskich znajomych, którzy niedawno wyjechali do Niemiec" --> nie bardzo rozumiem to zdanie, wyjechali do Niemiec i nie wrócili, czy wyjechali a Ty pojechałeś a groby ich bliskich? Poza tym [+] za historię :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

IMO chodzi o zmarłych bliskich jego znajomych, którzy są w Niemczech. Znaczy ci znajomi.

Odpowiedz
avatar Berlinka
9 11

Też już się wystraszyłam, że skoro wyjechałam do Niemiec, to już mi ktoś grób w Polsce wystawił.

Odpowiedz
avatar ubycher12
1 1

Właśnie bałem się, że to trochę niezrozumiałe, ale próbując zapisać inaczej wychodziło całkiem nielogicznie ;P Chodzi o to iż znajomi wyjechali do Niemiec, a ja sporadycznie odwiedzam groby ich bliskich i sprzątam/zapalam znicze.

Odpowiedz
avatar shgetsu
-1 3

To, że nie wszystkie błędy autor wypatrzył to nie znaczy, że tego nie da się zrozumieć, ehh ludzie dajcie spokój z tymi- on zrobił błąd, stanie się wam coś jak będzie błąd? Człowiek to nie robot i popełnia błędy.

Odpowiedz
avatar darooshka
3 3

I bardzo dobrze jej powiedziałeś ;-)

Odpowiedz
avatar Toki221
2 2

Pozdrawiam Kolegę z Opola :)

Odpowiedz
avatar xxx
3 5

Też mnie to trochę irytuje, że zawsze każda babcia jest nazywana moherem, ale sorry, żadna z moich dwóch babć nie powiedziała by do nikogo "Ja bym to zostawiła i dała zdechnąć, ćpuny je**ne" ani nic takiego ;/

Odpowiedz
avatar bukimi
3 7

Doktor zapewne stanąłby w obronie tymi słowy: "trochę szacunku dla starszych!". Może nieraz to właśnie Ciebie tu opisali :P

Odpowiedz
avatar shatus
7 7

Doktor, a chciałbyś żeby cię ktoś od ćpunów wyzywał jak zasłabniesz w autobusie?

Odpowiedz
avatar TrissMerigold
1 3

Nie chciałabym żeby ktoś tak na moją babcię powiedział, ale większość z opisywanych tu "babci moherowych" sama się prosi o takie odzywki. Wnuki zapewne zwiały aż się kurzyło jak tylko babcie zaczęły próby wprowadzania swoich porządków. Często one pierwsze zaczynają obrażać ludzi. Same wymagają szacunku i niemalże czci dla swych siwych włosów, ale "raczyły" zapomnieć, iż inni też do niego mają prawo. Historia na [+] :)

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 2

O ile mi wiadomo to wnuki tych babć szybko od nich uciekły (jak pisała Triss). Takimi babciami młodzi ludzie nie chcą się chwalić ;)

Odpowiedz
avatar Vividienne
1 1

Z podanego przez Ciebie linku: "Nazwa "moro" w odniesieniu do wszystkich rodzajów kamuflaży jest już głęboko zakorzeniona w potocznym języku polskim. Moro to także stosowana powszechnie w Polsce nazwa kroju takich mundurów, jak też i samych mundurów - spodni "moro" i kurtek "moro"." Aczkolwiek jestem ci wdzięczna, bo dowiedziałam się dzięki Tobie paru nowych rzeczy :)

Odpowiedz
avatar ubycher12
0 0

Tak wiem co to moro. A spodnie są nimi w 100% (zarówno, krój, materiał jak i kolor) ponieważ pochodzą z oporządzenia naszego WP.

Odpowiedz
avatar Lusiopea
4 6

"Historia miała miejsce w autobusie MZK Opole i PRZYZNAM SZCZERZE NIE JESTEM Z NIEJ ZBYT DUMNY."

Odpowiedz
Udostępnij