Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sporo ostatnio historii o warsztatach samochodowych, więc dorzucę jedną i ja. Swego…

Sporo ostatnio historii o warsztatach samochodowych, więc dorzucę jedną i ja.
Swego czasu, jakieś 10 lat temu, byłem dumnym posiadaczem rodzimego pojazdu kołowego marki polonez. Poldek jak to każdy samochód (o ile na to miano zasługuje), czasem wymagał napraw i wymian. Po stwierdzeniu, że klocki hamulcowe się kończą, podjechałem do warsztatu, uprzednio kupiwszy klocki w sklepie motoryzacyjnym (bo w warsztacie ceny były dumpingowe). Pan mechanik zlecenie przyjął, spisał dokładnie na papierze co jest do zrobienia (wymiana klocków, sprawdzenie płyny hamulcowego), co ważne zapisał mój numer telefonu i kazał przyjść przed fajrantem, informując jednocześnie że robota będzie kosztowała 70 złotych plus płyn hamulcowy jeśli będzie potrzebny.
Przed fajrantem zgłaszam się po odbiór rzeczonego Poloneza, i tu zdziwienie. Pan mechanik stwierdził mianowicie że należy się 750 złotych. Samochód wart był jakieś 2 tysiące, więc suma lekko zbiła mnie z nóg. Pytam grzecznie za co, a Pan miły wylicza, wężyki, przewody, pompki i inne ustrojstwa. Na moją delikatną sugestię, że nie zamawiałem żadnej z wymienionych rzeczy, w Pana mechanika nagle wstąpił diabeł. Zaczął wrzeszczeć, że złom, że on nie wypuści w takim stanie, plus do tego kilka epitetów pod moim adresem. Ponieważ jakoś nie lubię jak się mnie wyzywa, stwierdziłem że nie zapłacę za żadne usługi których nie zamawiałem. Tutaj Pan mechanik z współpracownikami stanęli murem, i stwierdzili, że jak nie zapłacę to oni samochodu nie oddadzą. Zażądałem widzenia z właścicielem. Pan właściciel niewiele milszy od swoich pracowników, nawrzucał mi mięcha i nie bardzo dawał wejść w słowo. Jak już się zapowietrzył, stwierdziłem tylko że w takim razie przyjadę po odbiór z Policją, która zostanie również poinformowana o próbie oszustwa. Odwróciłem się na pięcie i wychodzę. Tymczasem Pan właściciel nagle zmiękł, woła do mnie, "Nie wygłupiaj się Pan", "Dogadamy się" i tym podobne rzeczy.
No i dogadaliśmy się. Ponieważ okazało się, że to mechanik podjął samowolnie decyzję o wymianie części (z których może któraś i była do wymiany, nie wiem), zapłacił za części zamontowane już w samochodzie, natomiast ja uregulowałem rachunek za wymianę klocków. W sumie to zarobiłem na tym parę stów, a nieuczciwy mechanik musiał za to zapłacić.
Nie wiem, może mechanik miał marżę od obrotu na częściach???

Zakład mechaniczny

by frickle
Dodaj nowy komentarz
avatar voytek
1 1

dlatego tez do takich miejsc najlepiej jezdzic z kims kto w razie czego bedzie mogl poswiadczyc jak bylo albo jeszcze lepiej kupic sobie dykltafon i nagrywac rozmowy!

Odpowiedz
avatar dhkret
0 4

Mój ojciec przez 20 lat prowadził warsztat samochodowy. 2 razy była taka sytuacja w której dosłownie samochód cudem jeszcze się poruszał i nikogo nie zabił. Ojciec powiedział klientowi że jak nie chce to on mu niczego robić nie będzie ale może sobie wzywać policje, straż pożarną, psychiatrów i kogo tylko nie chce ale on nie wypuści na ulice auta w takim stanie. I jak sam mówisz auto warte 2000? Myślę że nikt nie naciągałby kogoś kto jeździ takim złomem na jakiekolwiek dodatkowe koszty gdyby nie były konieczne. A Ci którzy "chcieli Cie oszukać" w rzeczywistości może już komuś uratowali życie.

Odpowiedz
avatar rysiek
5 5

Dhkret - masz niewątpliwie rację. Ale jeśli wychodzi taka sytuacja jak powyżej, to dzwoni się do klienta i informuje, że jest do zrobienia więcej niż było zamówione. Stawianie kogoś przed faktem dokonanym i żądanie pieniędzy jest po prostu nie fair, choćby nawet intencje były jak najlepsze.

Odpowiedz
avatar Marcus
3 3

Znajomy pojechał do ASO z samochodem jeszcze na ostatkach gwarancji z problemem, na który lekarstwem miała być drobna robótka w ramach gwarancji do wykonania na poczekaniu. Siedzi sobie w poczekalni, popija firmową kawę gdy podchodzi do niego warsztatowiec i mówi, że jeszcze świece zdałoby się wymienić, bo komputer pokazuje błędy. Znajomy spytał się o cenę (element nie podlegający gwarancji) i zgodził się. Ale na tym się nie skończyło: ktoś z warsztatu przychodził jeszcze ze trzy razy proponując naprawę różnych elementów (coraz poważniejszych)- m.in. coś z pompą wspomagania. Znajomy godził się ochoczo, bo te sprawy podpadały pod gwarancję i uznał, że skoro już jest w warsztacie, to niech zrobią wszystko co trzeba. Gdy przyszło do płacenia na fakturze znalazła się nie tylko wymiana świec, ale też i wszystkie inne czynności. Oczywiście zaprotestował powtórnie pokazując "doradcy" książkę gwarancyjną. Tenże złapał fakturę i popędził do warsztatu. Po chwili wrócił cały czerwony. Oczywiście faktura uległa zmianom. No koniec "doradca" spytał: - Jak panu dało się niecałe dwa lata temu kupić ten samochód jeszcze w poprzedniej karoserii?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 czerwca 2011 o 20:37

avatar dhkret
0 2

rychu - wiem że mam racje i ją Tobie przyznaje - KONIECZNIE należy uprzedzić klienta. Ale z drugiej strony taka sytuacja jaka miała miejsce niedawno - gość nie miał przeglądu bo i tak by go nie przeszedł, rozsmarował dziecko na drodze. Bo debilowi sie nie chciało/nie stać go było na naprawe jednej z najwazniejszych rzeczy w samochodzie - HAMULCÓW! Apeluje do wszystkich czytających - jak się silnik psuje to trudno ciężej się rozpędzić. Ale jak brakuje hamulców to można kogoś zabić. Popieram wzywanie policji jak jakiś klient chce wyjechać niesprawnym samochodem z warsztatu, bo to wydaje się tylko naciągactwem, ale czasem pracujący tam ludzie zdają sobie sprawę z możliwych efektów zużytych hamulców czy przerdzewiałych przewodów.

Odpowiedz
avatar Paulanerrr
0 0

warszaty samochodowe z reguły mają inne ceny (niższe) niż indywidualny klient sklepu i tak zarabiają i na robociźnie i na marży na częściach. A naciągacze są i w tej branży - mam klasyczne amerykańskie auto (stare, ale nie zabytek) i kilka razy próbowano ten fakt wykorzystać przeciwko mnie - historia 1: pewien olsztyński sklep motoryzacyjny chciał mi sprzedać termostat dopasowywany "bo orygialnych nie ma" od innego auta) za 120 zł. W internecie kupiłem oryginalny (!) za coś około 30 zł. Historia 2 - ze skrzyni biegów kapał olej - zdiagnozowałem że winny jest króciec. Podjechałem pierwszy raz TYM autem do warsztatu gdzie naprawiałem tam inne auta, zawsze było dobrze, uczciwie, niedrogo i miło. Szef interesu wsiadł do auta, porozglądał się w wnętrzu auta, pochwalił że ładny i duży, zapytał ile pali taki 3,8l (maski nie podnosił) i mówi: "Naprawimy, powieś kluczyki na gwoździu i przyjdź przed fajrantem". Przychodzę przed fajrantem a mechanik prawie krzyczy do mnie: "z czym Ty do mnie przyjechałeś? Ja Ci tego nie naprawię, to amerykaniec, palcem go nie dotknę, zabieraj go sobie...". Poczułem się dotknięty. Nie to nie, olewam krzyki, dolewam olej i jadę do domciu. Po drodze miałem inny, nie testowany osobiście warsztat - zajeżdżam mechanik ogląda, potwierdza diagnozę i wycenia naprawę na 450 zł. Podziękowałem, dolałem oleju :) - jadę pod blok. Następnego dnia, po 30 minutowym, telefonicznym poszukiwaniu króćca z nietypowym, amerykańskim gwintem, u przemiłego pana w Dywitach (polecam!)zajmującego się naprawami skrzyń biegów (kiedyś tylko amerykańskimi), po godzinie rozmowy na tematy techniczne, kupiłem za 20 zł dwie nieoryginalne ale w pełni funkcjonalne króćce (jden zapasowy dostałem), przewód ciśnieniowy za kolejne 20 zł i w ciągu 1,5 h wymieniłem sam.

Odpowiedz
avatar dhkret
-1 1

Po 1 a na czym mamy/ją zarabiać? Może wszystko za darmo ? Jezu - jak masz ochote na cheesburgera w mcdonaldzie to idziesz do mc i płacisz za niego 3zł. Jak masz ochote na pawia w rodzynkach idziesz do wierzynka i płacisz za niego troche więcej. A jak masz ochote na cheesburegera w wierzynku to też zapłacisz trochę więcej. Ludzie błagam skończcie z tą dennie głupią mentalnością - jeśli ktoś oferuje usługe i informuje o cenie to nie usiłuje nikogo naciągnąć - chyba że najpierw zrobi a później nie pozostawia możliwości i informuje o kosztach - co jest naciągactwem i należy to zwalczać.

Odpowiedz
avatar frickle
0 0

@dhkret: no własnie koorwa nie poinformował o cenie tylko próbował naciągnąć. Tak ciężko przeczytać coś i zrozumieć?

Odpowiedz
Udostępnij