Jestem miłośnikiem szczurów. Sam posiadam ich (tylko) piętnaście. Moimi ulubieńcami są dwa z nich o dumnych imionach Trabant i Anuk. Właściwie zawsze jeden z nich towarzyszy mi przy wyjściach z domu. Zdarza mi się również poruszać komunikacją miejską z którymś z panów.
Historia ta będzie dotyczyła Anuka. Anuk - bardzo leniwy, ogromny i grubaśny szczur, uwielbia leżeć na szyi zawinięty jak szalik, ale gdy się czegoś wystraszy chowa się natychmiast do kaptura (jeśli akurat posiadam) lub za bluzkę. Tego dnia wybraliśmy się załatwić kilka spraw w zoologicznych, więc nie widziałem problemu, dla którego Anuk nie mógłby mi towarzyszyć, tym bardziej, że panie z zoologicznego za nim przepadają.
Siedziałem na podwójnym miejscu, tuż przy drzwiach, od strony okna, obok mnie siedzenie wolne. Szczuras leżał w swojej ulubionej pozycji na moim karku i spał, a przez kolor swojego futra zlewał się trochę z kolorem bluzy (z kapturem), którą miałem na sobie. Na którymś przystanku wsiadła kobieta, na oko 40 letnia, odstawiona, w futerku i przysiadła się do mnie. Szczerze mówiąc nie zwróciłem na nią uwagi do momentu aż... wydarła mi się do ucha! Ale tak, że podskoczyłem ze strachu, nie mówiąc o szczurasie, który z przerażenia poleciał do kaptura. Kobieta zerwała się z siedzenia i zaczęła krzyczeć:
- Szczur! To szczur! On ma SZCZURA!
Ludzie najwyraźniej nie zwrócili wcześniej uwagi na "szalik" owinięty wokół mojej szyi, bo zaczęli patrzeć na kobietę jak na wariatkę. Ja w szoku, nadal nie wiedziałem co odpowiedzieć. Współpasażerowie zaczęli mi się bacznie przyglądać - szczura ni widu, ni słychu. Kobieta się nie poddawała:
- On wniósł SZCZURA do autobusu!
Wszyscy przyglądają mi się uważnie, szczura nie widać, bo zakopał się w głębokim kapturze, który dodatkowo wnętrze miał podobnego koloru co Anukowe futro. W końcu po kilku sekundach krzyków jakiś mężczyzna patrząc na tę kobietę popukał się w czoło. Kobieta w końcu skorzystała z okazji, że właśnie zatrzymaliśmy się na przystanku i opuściła pojazd rzucając jeszcze: banda idiotów.
Przez resztę podróżny miałem nieubłagane myśli na temat swojej piekielności. I czułem wzrok współpasażerów lustrujących moją osobę w poszukiwaniu piekielnego stwora... Anuk był tak przerażony, że wyszedł z kaptura dopiero w sklepie zoologicznym, gdzie dostał się w ręce pań ekspedientek.
Od tamtej pory w autobusie zawsze pytam kogoś, kto ma się do mnie dosiąść lub ja mam się dosiąść do niego, czy nie przeszkadza mu szczur żeby nie było znów niespodzianki...
Autobus
Sama uważam ze gryzonie są słodkie bez względu czy to chomik czy szczur. Miałam kiedyś myszkę i teraz będę się musiała zdrowo zastanowić czy kupię sobie nową bo bardzo płakałam jak zdechła (na raka). A co do baby to według mnie mogła po prostu zwrócić uwagę. Myślę że nikt normalny by się nie sprzeciwił, no nie?
OdpowiedzJasne, wcześniej zdarzało mi się, że ludzie prosili abym `tego gryzonia schował bo się boją" i nie robiłem problemów. A ta kobieta tak rozdarła mi się do ucha, że przez chwilę myślałem, że to ostatnia rzecz jaką w życiu usłyszę. Nie mówiąc o tym, ze myślałem, że Anuk trzaśnie na zawał.
Odpowiedzno ale co to ma przepraszam być, to że Ty lubisz szczury nie znaczy ze inni też. Są ludzie którzy mogą ich niecierpieć, i traktować jako szkodniki. Zwierzęta powinny być przewożone w klatkach o ile pamiętam w regulaminu PKP dot. przewozu takowych. Ale fakt- przesadziła
OdpowiedzA mi mogło przeszkadzać futro tej pani, może ja nie lubię futer i traktuję to jako morderstwo zwierząt? Milion ludzi = dwa miliony poglądów. :)
OdpowiedzMałe zwierzęta nie muszą być przewożone w klatkach. Chodzi po prostu o to, by nie siedziały na siedzeniach dla ludzi.
OdpowiedzHaha uwielbiam szczury ^^ I w ogóle gryzonie ^^ Pozdrawiam ;P
OdpowiedzPrzedmówcy chodziło chyba o to, że niektórzy ludzie mają różnego rodzaju fobie. Gdyby zamiast tej pani dosiadła się do Ciebie moja ciotka, to byś nie tylko ogłuchł, a miałbyś dodatkowo histeryzującego astmatyka, który mógłby zejść Ci na miejscu, tu i teraz, bo zobaczył szczura.
OdpowiedzSłuchaj, jest np. fobia na konie, a mimo to jeżdżą po ulicach :)
OdpowiedzMój chłopak zareagowałby dokładnie tak samo jak ciocia Balam.
OdpowiedzAle konia nie przewozisz komunikacją miejską. "Według regulaminu komunikacji miejskiej dopuszcza się przewożenie zwierząt domowych. Małe zwierzątka muszą być umieszczone w specjalnie do tego przeznaczonych transporterach, koszykach, klatkach itp. Zagwarantuje to bezpieczeństwo nie tylko im, ale również będzie o wiele bardziej komfortowe dla innych pasażerów."
OdpowiedzNigdy nie miałem z tym problemów, wcześniej po prostu ludzie zwracali uwagę czy mógłbym schować szczura. Ja np. boję się psów (naprawdę tak jest, nie na potrzeby "udowadniania"), a mimo to nie krzyczę ludziom do ucha jak ktoś wsiądzie z psem do autobusu :)
Odpowiedzzaszczurzony sam przed chwila napisales historie jak krzyczales i uciekles z klatki bo wystraszyles sie psa, tak samo ta pani, byc moze gdyby widziala szczura wczesniej nie krzyczala by. Moja matka na widok malutkiej myszki dostaje paniki :)) A ja gryzonie uwielbiam i mam kilka krolikow :)
OdpowiedzUciekałem i krzyknąłem bo pies na mnie skoczył i zaczął szczekać, a nie dlatego, że psa zobaczyłem :)
OdpowiedzJa mam dwie myszki, jedna dzikusek, druga nieobliczalny wariat, więc odpada chodzenie z nimi gdziekolwiek, ale kilka lta temu miałam samczyka, z którym chodziłam wszędzie. Ale w autobusach zawsze siedział grzecznie w transporterku, żeby nie stresować współpasażerów. Był wypuszczany tylko w przypadkach, gdy osoby w najbliższym otoczeniu nie widziały przeszkód. A teraz sobie pomyśl: do autobusu wsiada ktoś ze skrajną fobią, na widok szczura zaczyna mieć atak paniki i w tym ataku paniki uderza zwierzę w efekcie robi mu krzywdę. I co? Ta osoba ma takie samo prawo do takiego niekontrolowanego ataku (bo do celowego krzywdzenia zwierzęcia absolutnie prawa nie ma), jak Ty to wożenia w ten sposób zwierzaka. Bezpieczniej dla zwierzęcia w zatłoczonych środkach komunikacji miejskiej jest podróżować w transportówce.
OdpowiedzWybacz, że powiem szczurze (szczerze), ale nie uznaję tłumaczeń "bo ktoś może mieć fobię". Ja sam mam kynofobię, ale jak ktoś wsiada do autobusu z psem to nie krzyczę i nie biję współpasażerów ani zwierząt. Mówi się trudno, mam fobię, ale nie utrudniam innym z tego powodu życia, więc jakby ktoś zaatakował mnie i mojego szczura uznałbym winę tej osoby. Nie raz i nie dwa zdarzało mi się wycofać z jakiegoś miejsca bo był pies, ale np. ja zdając sobie sprawę z mojej fobii zgłosiłem się na leczenie, chodziłem bardzo długi czas na terapię. Teraz już nie reaguję atakiem paniki, jak to było jeszcze kilka lat temu, tylko "trzymam się z daleka". :) Pozdrawiam
OdpowiedzTrzeba jednak wczuć się w jej postawę. Gdyby jakiś miłośnik pająków przewoził równie niegroźnego i czystego jak Twoje szczury pająka też pewnie bym krzyknął ze strachu. Twoja kynofobia tym bardziej powinna Ci to uświadomić (wyobraź sobie, że ktoś sadza psa akurat tuż obok Ciebie)...
OdpowiedzOdpowiedziałem już chyba na to, odszedłbym po prostu lub zapytał czy może ktoś tego psa trochę dalej posadzić i wyjaśniłbym, że jest taka i taka sytuacja. Jak mówiłem, żeby nie utrudniać innym życia moją kynofobią zgłosiłem się na terapię. Dlaczego ktoś swoją fobią miałby utrudniać moje życie? Bo jakby nie było to jest ingerencja w moje poczynania. :) /edit: dodam jeszcze, że nie lubię takiej postawy "ja mam fobię, ty nie możesz - tu zależnie od fobii", ludzie, którzy czegoś panicznie się boją powinni potraktować swoją "wadę" poważnie i uczęszczać na terapię bo to, że ktoś się boi nie znaczy, że reszta świata musi się przystosować... i mówię to ja, nie człowiek postronny, tylko człowiek, który ma fobię choć już "opanowaną", może nie do tego stopnia go tulę psy, ale potrafię na spokojnie takiego psa ominąć czy zwrócić grzecznie uwagę, że chciałbym przejść, a mam taką i taką awersję do psów. Zdarza się, że ludzie pytają "jak można się pieska bać" no można, szczura też - wiem, ale to nie znaczy, że ja nie mogę z nimi nigdzie wychodzić. Bo to byłoby równoznaczne z tym, że ludzie z mojego bloku powinni swoje psy powywalać bo w bloku mieszka facet z kynofobią... To by było śmieszne, prawda? :) pozdrawiam. :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2011 o 14:04
Nie chodzi mi o to, by szczura nie wozić, tylko o to, że rozumiem biedną kobietę. Każdy ma prawo się przestraszyć i nie widzę w tym nic śmiesznego ani piekielnego :) Pozdrawiam
Odpowiedz..zapewne też bym się wystraszyła gdyby współpasażer miał jakieś żyjątko na szyi a ja bym się go nie spodziewała.. ale wystraszyć się a drzeć to różnica.. bo z tego co czytam, wynika, że kobieta bardziej się wściekła niż wystraszyła, a że nie poderwała tłumu do linczu to strzeliła focha i wysiadła..
OdpowiedzZe mną już nikt nie chce chodzić na grzyby, bo jak zobaczę pająka to piszczę ile sił w płucach. W taki sposób koleżanka pozbyła się dzików...
OdpowiedzSzczurki są cudowne, kochane, wspaniałe. Niestety żyją tak krótko, że potem człowiek za nimi płacze. Dlatego nigdy więcej nie zdecydowałem się na szczura, ale uwielbiam te zwierzaki.
OdpowiedzMasz szczęscie, że nie trafiłeś na moja mame. Ona to ma dopiero fobie ze szczurami. Chyba by ci zabiła tego szczura gołymi rękami w ataku paniki. Jak zobaczy mysz albo szczura to: a) ucieka b)jeśli jest na ziemi skacze na niego. Nie raz w nocy budzi się z krzykiem bo jej się szczury przyśniły. Nawet jak w elewizji jest obrazek jakiegoś gryzonia, to krzyczy i się odwraca, masakra ;/
OdpowiedzNa początku zaznacze, że lubie szczury i sam miałem takowego. ALE: zaszczurzony, jest takie bardzo mądre powiedzenie, że Twoja wolność, kończy się takm, gdzie zaczyna się wolność innego człowieka. W swoim domu, w swoim aucie, możesz robić ze szczurami, psami, słoniem, co tylko sobie chcesz. Ale jak wchodzisz ze szczurem do PUBLICZNEGO środka transportu, a szczur Ci siedzi na ramieniu (nie trzymasz go!!), to ktoś może sobie tego nie życzyć, bać się szczura, może się przydzić - cokolwiek. Jesteś samolubny, bo uważasz, że jak Ty lubisz szczury, to inni też muszą je tolerować wywijające się tuż obok ich karku.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 czerwca 2011 o 20:27
To samo mogę powiedzieć o właścicielach psów - też prowadzają psy do autobusu, często (bardzo często) bez smyczy, bez kagańca. I psów się jakoś nikt nie brzydzi. jak wychodzę do parku to też nie mogę szczura brać? Bo to też miejsce publiczne.
Odpowiedz@zaszczurzony to kwestia kulturowa. ogólnie przyjęte jest, że pieski są wspaniałe a gryzonie to potwory. Z tym nie wygrasz a szkoda zdrowiem zwierzęcia ryzykować. Dlatego jak jadę gdzieś z chomikiem (dzungar więc ludziom bardziej się kojarzy z myszą niż z chomikiem). To zawsze trzymam go w pudełku.
Odpowiedztylko dwie rzeczy są nieskończone: wszchechświat i głupota ludzka...
Odpowiedz@zaszczurzony powtarzasz ten sam argument z psami w kółko i kółko... wiesz na czym polega różnica między psem a szczurem? Psa widzisz z daleka i jak się boisz to do niegio nie podchodzisz, a tego szczura jak sam zaznaczyłeś można było na twoim karku nie zauważyć.
OdpowiedzAle teraz mówimy o tym, że do autobusu wsiadają. To jak mogę "uciekać" przez cały autobus przed psem?
OdpowiedzPies nawet z daleka może podbiec i zaatakować, szczur wątpię
Odpowiedz@zaszczurzony chyba jak odejdziesz 3 metry od tego psa to już atak epilepsji ci nie grozi?? W przeciwnym przypadku nie wiem jakim cudem jesteś zdolny do chodzenia po mieście, gdzie jesteś zmuszony mijać psy w odległości mniej niż metr.
OdpowiedzSłuchaj, kiedyś tak miałem, ale że jestem inteligentny facet to poszedłem na terapię (o czym pisałem tu X razy już) żeby nie utrudnić KOMUŚ życia MOJĄ fobią...
OdpowiedzZgadzam się z Zaszczurzonym. Masz fobię? Twój problem. Kultura nakazuje szanować czyjeś lęki i np. nie pchać się z pająkiem w pobliże arachnofoba, ale nie oznacza to, iż nie można korzystać z komunikacji publicznej ze szczurem na rękach, ponieważ komuś nie chce się pójść na terapię i wpada w panikę na widok gryzonia. Co do trzymania zwierzęcia na szyi mam wątpliwości - wolałbym nie zbliżać się do takiej osoby - ot, tak jak z psami bez smyczy i kagańca, nigdy nie wiadomo, jak kto chowa podopiecznego.
OdpowiedzWole mieć oplątane wokół szyji żywe, aniżeli zdechłe-jak ta pani, zwierzę.
Odpowiedzprzypomniała mi się historia mojej mamy. Mieliśmy wtedy dwie szczurzyce i mama wychodząc do sklepu wzięła jedną z nich- Lizkę ze sobą. Stoi w sklepie i płaci, a szczurzyca siedzi na jej ramieniu "tyłem" tzn. jej ogon wisi mamie na dekolcie a pyszczek ma skierowany w stronę drzwi. Wtedy weszła do sklepu jakaś kobieta i mówi; oooo jakie ładne ma pani zwierzątko. Po czym Lizka się odwróciła i kobiecie ukazał się jej ogon- na co ona z przerażeniem; o fuuuuuuuu to szczur! ;)
OdpowiedzOk, jeżdżenie ze zwierzętami komunikacją miejską jest normalne - jakoś musisz z tym swoim zwierzakiem dojechać z punktu A do B, ale nie trzymając go na szyi... Tak samo jak Ty masz prawo do spokojnej podróży, tak samo i ja. Ciągle poruszasz tu kwestie psów - są przepisy wyraźnie mówiące, że w miejscach publicznych pies powinien być na smyczy i z kagańcem, nawet mały jamnik. A jeśli ktoś tak nie prowadza swojego psa to jest nieodpowiedzialny. Tak jak Ty z szczurem. Paraliżują mnie psy bez smyczy, ale to chyba ich właściciele powinni się leczyć na bezmyślność, a nie ja na swoją fobię. To samo tyczy się Ciebie i twojego szczura. Aha! I prawdziwych futer też nie trawię, więc w tym akurat Cię popieram, Może masz słodkie, miłe zwierzątka, ale nie możesz z nimi włazić w czyjeś życie na siłę.
OdpowiedzNie włażę w niczyje życie na siłę. Równie dobrze można było to załatwić na spokojnie. Wiele razy zdarzało mi się, że ktoś prosił żeby zwierzaczka schować bo się boi i nie ma problemu. Nie brałbym szczura, który biega, skacze i tak dalej, ale ten jest taki, że wyłącznie śpi, przez całą podróż nawet nie drgnął :) Póki nie uciekł do kaptura ;)
OdpowiedzNie zrozum mnie źle,kocham zwierzęta, psy, koty, szczury i inne. I nie chcę Ci wmawiać, że nie masz prawa podróżować ze szczurkiem. Ale ta pani nie była piekielna... Jakbym siadła koło kogoś w autobusie i nagle, z nienacka, zobaczyła na jego ręku ptasznika czy innego pająka to też bym dostała niekontrolowanego ataku paniki i pewnie zaczęła tak wrzeszczeć. Niestety takie reakcje, szczególnie ludzi, którzy się po ludzku przestraszą, są nie do opanowania. Taki krzyk się sam z Ciebie wydobywa. Moja babcia się boi gryzoni, bo ogon, uszy, zęby czy co tam jeszcze... I jak byłam mała to mi tak uśmierciła niechcący chomika, bo jak musiałyśmy z mamą gdzieś wyjechać to miała się nią zająć a wcisnęła klatkę w najgłębszy kąt kuchni, na podłodze, w samym przeciągu i chomczuś się pochorował. Bezpieczniej dla zwierzaka byłoby wkładać go do transportera podczas jazdy mpk, bo bardzo dużo ludzi ma wstręt do gryzoni.
OdpowiedzKasiu, ale przeczytaj uważnie: "Przez resztę podróżny miałem nieubłagane myśli na temat swojej piekielności." - napisałem, ze ta pani była piekielna czy ja? :) Czytanie ze zrozumieniem się kłania ;)
OdpowiedzWiem wiem, ale jednak da się wyczuć pretensje do tej pani w Twoich komentarzach. Umiem czytać nie tylko ze zrozumieniem, ale również między wierszami;) A tak swoją drogą, to sama sytuacja i ta nieszczęsna kobieta musiały wyglądać komicznie skoro szczurka nikt inny nie widział:)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 czerwca 2011 o 0:29
nie żeby było, że się czepiam, bo lubię zwierzęta (mam jednego sierściucha) ale bez przesady,sama bym się wystraszyła gdyby u któregoś z pasażerów siedział na szyi szczur, zresztą takich zwierząt nie powinno się przewozić ot tak na rękach, szyi czy głowie, tylko w specjalnych pojemnikach. To, że w sklepie do którego jedziesz wszyscy kochają twoje szczury, nie znaczy, że i pasażerowie czy inni ludzie też powinni je kochać i uwielbiać
Odpowiedzteż kocham szczurki, miałam 2, nawet moja mama je lubiła, choć się brzydziła i do ręki nie wzięła; ale powiem, że sama też bym się na początku przestraszyła, bo o ile widok psa jest normalny (w komunikacji mieskiej też), o tyle taki szczur to już rzadszy widok
OdpowiedzNo ja tą babkę też rozumiem. Spróbowałem sobie wyobrazić taką sytuację. Siadam obok Ciebie, zamyślony spoglądam w okno, a nagle 3 cm od mojej twarzy widzę chodzącą po twoim karku tarantulę. Jeżeli wtedy bym nie zszedł na zawał, to osobiście później chyba wyrzuciłbym Cię przez okno z tego autobusu. ;)
OdpowiedzJa też rozumiem tę kobietę. Moja arachnofobia jest ogromna (wystarczy, że widzę malutkiego paro milimetrowego pajączka a już zaczynam krzyczeć), więc gdybyś zamiast szczura miał pająka (jakiegokolwiek) to albo zeszłabym na zawał, albo dostała ataku paniki. Strach tej kobiety przed szczurami jest dla mnie zrozumiały i nie dziwie się, że krzyknęła ze strachu, a nie poprosiła o schowanie go, bo pewnie zauważyła go nagle, po zajęciu miejsca.
OdpowiedzA dlaczego nie pójdziesz na terapię? Milion razy już tu o tym mówiłem: mam kynofobię, czułem, że swoją fobią utrudniam innym życie, więc poszedłem na terapię. To Twoja wina, że się nie leczysz. To, że ktoś ma fobię nie oznacza, że świat musi się dostosować o.O
Odpowiedz"Dobre" leci do ciebie.Osobiście lubię twoje historie ze szczurkami czekam na następne.
OdpowiedzOde mnie zebrałbyś solidny "opr" i nie dlatego, że się boję, czy nie lubię, ale - po pierwsze: narażasz bądź co bądź zwierzę na stres (dużo ludzi, gwałtowne hamowanie), dwa - przewożenie zwierza luzem naraża go na niebezpieczeństwo (hamowanie, może spaść, jakaś baba w szpilce może go nadepnąć), także dla mnie takie zachowanie jest dalece nieodpowiedzialne. Pomijam już to, że masz OBOWIĄZEK przewozić takie zwierzę w transporterze do tego przeznaczonym i nie możesz tu się zasłaniać tym, że psy bez kagańca/smyczy, bo to że ktoś inny prawa nie respektuje, nie daje ci prerogatywy do czynienia tego samego.
Odpowiedz