Pracowałem kiedyś jako kurier i oto historia z tamtych czasów:
Przyjeżdżam do klientów i od progu widzę, że atmosfera w firmie grobowa. Chcę oddać przesyłkę, ale nikt nawet na mnie nie spojrzy, jakby mnie nie było. W końcu po kolejnym moim "ponagleniu" podchodzi jeden z "zombich", patrzy na tę kopertę jakby widział coś takiego pierwszy raz na oczy, podpisuje list przewozowy, ale w nieodpowiednim miejscu. Zwracam mu uwagę, że tu gdzie pokazałem, a on do mnie:
- Ja mam teraz większe zmartwienie, niż jakieś tam podpisy.
I zaczyna opowiadać:
Do firmy miał przyjechać Bardzo Ważny Klient (BWK) obejrzeć wstępny projekt czegośtam. Szef miał go podjąć osobiście, ale zadzwonił, że się spóźni i żeby któryś z pracowników w międzyczasie zaczął pokazywać BWK plany, a on dojedzie. Projekt był na komputerze szefa - maniaka na punkcie nowinek technicznych. Było to w czasach, kiedy monitory LCD były super-hiper nowością o której jeszcze nie wszyscy słyszeli i w całej firmie tylko szef posiadał takowy. Pracownik pokazuje projekt, a tu nagle BWK łapie leżący na biurku wodoodporny marker i siach! - krechę po monitorze, bo on tu by dał ściankę działową. Pracownik zmartwiał, a BWK mówi, że on już leci, bo nie ma czasu, wpadnie jutro, to dogadają resztę. Cała firma w panice, bo szef zaraz wróci i jak zobaczy swoje "zbezczeszczone" cacko, to stan zdrowia może mu się pogorszyć tak, że wszyscy zostaną bez pracodawcy. Więc na wyścigi wymyślają, jak usunąć "ściankę". Próbują ścierać - nic z tego, zmywać - ni chu chu. W końcu ten, który odbierał ode mnie przesyłkę wpadł na genialny pomysł - zdrapie marker z ekranu. Niewiele myśląc złapał nożyk i drapu-drapu... Zanim ktoś go powstrzymał, "wyprodukował" piękna krechę, niszcząc ekran. Tłumaczy mi, czemu drapał:
- Bo ja myślałem, że to taka szyba jak w telewizorze (kineskopowym - przypominam czasy), że się delikatnie zdrapie i po zawodach. Skąd miałem wiedzieć, że to takie miękkie?
Byłem w tej firmie znowu po jakimś miesiącu. Koleś nadal pracował, szef żył, na biurku nowy LCD. Gadałem z szefem i pytam, jak się skończyła sprawa poprzedniego monitora, a on machnął ręką i mówi:
- A mówił mi BHP-owiec, że do każdego sprzętu trzeba zrobić szkolenie, to nie słuchałem.
Pracownia architektoniczna
Szef przyznał się do popełnionego błędu, chwała mu za to. Niejeden wyżyłby się na pracownikach.
OdpowiedzBardzo Ważny Klient też się pomyślunkiem nie popisał.
OdpowiedzBardzo Ważny Piekielny;). A co do monitora - może trzeba było korektorem...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2011 o 9:24
Bardzo mądry szef i zabawny :D.
OdpowiedzSzacunek dla tego szefa.
OdpowiedzSpoko szef. A markera nie można czasem zmyć denaturatem/spirytusem?
OdpowiedzMożna. Ale... "W końcu ten, który odbierał ode mnie przesyłkę wpadł na genialny pomysł - zdrapie marker z ekranu. Niewiele myśląc złapał nożyk i drapu-drapu... Zanim ktoś go powstrzymał, "wyprodukował" piękna krechę, niszcząc ekran."
OdpowiedzPrzynajmniej szefo ludzki, o co dziś trudno ;)
Odpowiedzabc, wiem, czytałem uważnie, ale pierwsze co, to pomyślałbym o takim alkoholu jak napisałem. Zdecydowanie bezpieczniej, szybciej i bez zabawy w drapu-drapu. Ekran czysty bez śladów.
Odpowiedz