Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia ze szczęśliwym finałem, o synu marnotrawnym. Pewnego razu mieliśmy ciekawe zlecenie.…

Historia ze szczęśliwym finałem, o synu marnotrawnym.
Pewnego razu mieliśmy ciekawe zlecenie. Powypadkowa naprawa a następnie tunningowe malowanie całego pojazdu. Obiekt: Golf 1 generacji, wersja GTI, rzadkość. Autko choć bardzo stare było (poza rozbitym przodem) w zaskakująco dobrym stanie.

Przyprowadzili go młodzi chłopcy, żel we włosach, markowe ciuchy, totalna opalenizna z solarium i poziom wypowiedzi hmmm dyskotekowy... Trochę nam szkoda było auta, które choć było już zacnym youngtimerem miało założony „wiadrowydech”, diodki, neony i inny szajs. No ale klient – wiadomo, jego auto, jego gust. Zlecenie przyjęte, panowie do końca nie wiedzieli czego chcą ale wreszcie stwierdzili, że ma być „ładnie”, a kasa to nie problem. Zostawili dokumenty, kluczyki i poszli.

Na warsztacie pracował bardzo zdolny blacharz, generalnie miał serce do roboty i naprawa blacharska była wykonana bez zarzutu. Następnie przyszła kolej na malowanie. Zdecydowaliśmy się na gradient. Głęboka ultramaryna perła, jaśniejsza na dachu i przechodząc w poszycia drzwi ciemniejąca w metallic by na samym dole przejść w jeszcze ciemniejszy, z lekkim śliwkowym odcieniem brokat. Zadanie ambitne, ale udało się idealnie.

Zmiana koloru była bardzo subtelna, niemal niedostrzegalna na pierwszy rzut oka, ale zatrzymując wzrok na chwilę obserwator zauważał, że zmienia się nie tylko odcień ale i faktura lakieru, od bardzo drobnej perły, przez coraz grubszy metallic aż po brokat i brokat z efektem trójwymiarowym na progach. Skończyliśmy po około dwóch tygodniach. Głębia koloru przyciągała wzrok jak magnes. Lakier był nieskazitelny, wyglądał pięknie i niepowtarzalnie. A tymczasem klientów brak. Telefonu nie odbierają, nie przychodzą. Prawie miesiąc przestawialiśmy nieszczęsne auto po warsztacie i placu przed nim, aż Szef stracił cierpliwość i kazał go odwieźć na pobliski parking strzeżony. Mijały tygodnie i ani śladu po właścicielu, co jakiś czas chodziliśmy na parking odpalać auto, żeby się nie zastało.

Po kolejnych czterech miesiącach (!) pojawił się pan w średnim wieku i od samych drzwi naskoczył na Szefa:
- To nie warsztat, to jakaś kpina, ile można lakierować samochód! Wy trzymacie tylko to auto i wyłudzacie kolejne pieniądze ! - itd. itp.
Szef zaniemówił, widać było, że stara się skojarzyć o co w ogóle chodzi. W końcu zaskoczył.
- A to panu pewnie o tego Golfa chodzi ! – Wyraźnie się ucieszył. – Przecież on jest już gotowy od prawie pięciu miesięcy, a pieniędzy żadnych nie wyłudzamy, grosza jeszcze nie dostaliśmy!
Klient był wyraźnie wstrząśnięty, przestał się awanturować i nastał czas wyjaśnień. Najpierw on się wylegitymował i potwierdziliśmy, że faktycznie to on jest na dowodzie rejestracyjnym. Potem wycieczka na parking i potwierdzanie, jak długo auto już tam przebywa. Co się okazało – syn tego pana „pobrał” od ojca dosyć poważną kwotę na rzekome naprawy i lakierowanie, opowiadając, że ciągle nie możemy skończyć. Nasza robota była wyceniona na 2,8 tyś. i tyle było do zapłaty, co wyraźnie klienta zaskoczyło, że tylko tyle.

- No to już wszystko wiem. - Panu twarz dosłownie stężała a wzrok miał taki jaki mają masowi mordercy tuż przed popadnięciem w szał krwi. Zaskoczył jednak Szefa i nas, pytając całkiem spokojnie:
- Ile dla pana jest warty ten samochód?
Tym oto sposobem córka Szefa stała się szczęśliwą posiadaczką niebanalnie pomalowanego zabytkowego Golfa GTI. Pozytyw tej sytuacji taki, że naprawdę rzadkie i cenne auto trafiło w dobre ręce. Pierdzirurka, neony i reszta wyposażenia z wiejskiej dyskoteki zniknęły już następnego dnia. Auto do dziś nie zmieniło właścicielki, dorobiło się szytej na zamówienie tapicerki i kilku innych gustownych detali. Było i zapewne jeszcze będzie ozdobą niejednego zlotu.

A ja się tylko zastanawiam, jak marnotrawny syn tłumaczył się ojcu z przepuszczonych pieniędzy i tych 5 miesięcy naszego rzekomego malowania auta...

Wesoły Warsztat

by arai
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ghazi
6 8

Szkoda, że nie ma więcej takich lakierników :) Miałem niedawno stłuczkę naszym wspólnym - domowników - wozem. Oryginalnie był żółty (sporo Seatów Ibiza w tym kolorze jeździ). Teraz jest żółty, częsci malowane cytrynowo-blade, zderzak lakiernik chyba "odnawiał" to jest z nalotem zielonego (!)

Odpowiedz
avatar Okaryna
12 12

Arai, macie może stronę internetową? Prawie 3 tysiące za takie malowanie to niemal żadne pieniądze. Można się jakoś z Tobą skontaktować? :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

2,8 za obie usługi tj. blacharka i malowanie?! toż to grosze!

Odpowiedz
avatar Zielonooka
9 9

Widać, że chłopcy oprócz żelu na głowie nie mieli w samych głowach już nic, jasne było, że się ojciec w końcu przejdzie i dowie jak sprawy stoją. :) A tak do samego samochodu, jestem ciekawa jak wygląda, bo opisowo prezentuje się ciekawie :)

Odpowiedz
avatar tttt
9 9

Racja, arai, klasyk pełną gębą, zresztą początek bardzo udanej serii modeli. Miałem kiedyś srebrną jedynkę z 78. Osobiście kupiłem od 86-letniego gościa. Przebieg: 122 tys. (założę się, że oryginalny), szyberdach, garażowany, zadbany, żadnych zmian czy udziwnień, wyglądał jak 25-letnia nówka prosto z salonu ;) 1,6 benzyna i teraz ciekawostka - automatyczna skrzynia biegów, jeszcze trzystopniowa, też w idealnym stanie! Przez pierwsze dni trzymałem lewą nogę podwiniętą pod siedzenie, żeby "sprzęgła" odruchowo nie nacisnąć. Jak kto śmigał automatem, wie o co chodzi - jak nic trafiłbym w hamulec i po tyle, jeśli by tylko ktoś za mną jechał... A od kiedy się przyzwyczaiłem, jestem fanem automatów. Dobre są na wrocławskie korki :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2011 o 2:20

avatar vfm
8 8

Opis koloru brzmi smakowicie ;] Kolejna historia o waszym warsztacie po której mi szkoda, że na taki nigdy nie trafiłem. Rodzynek!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2011 o 9:48

avatar grisznik
12 12

arai, może postaraj się zrobić zdjęcie, wrzuć gdzieś w internet i daj nam tu linka?

Odpowiedz
avatar arai
19 21

Odpowiem hurtowo i w miarę możliwości. Do Wesołego Warsztatu już nie traficie, bo nie istnieje od dłuższego czasu, Szef zdecydował się na emeryturę, a szkoda. Bardzo dobrze wspominam te czasy. Cała Wesoła Ekipa, z Szefem włącznie utrzymuje kontakt i się przyjaźni. Tylko jeden z nas nadal uprawia jeszcze zawód mechanika. Co do Golfa - jest on wyjątkowo charakterystyczny i właścicielka nie zgodziła się na upublicznienie zdjęcia. Zdarzenie z malowaniem miało miejsce ponad pięć lat temu i, co napawa mnie dumą, lakier i blacharka trzyma się wyśmienicie. Pięć lat temu 2,8 tysiąca było znacznie więcej warte i cena choć niewygórowana, nie była aż taką darmochą :) Z perspektywy czasu stwierdzam, że choćby nie wiem jak udane tunningowe malowanie tego auta było błędem. Na dzień dzisiejszy z oryginalnym lakierem i w tak dobrym stanie byłby okazem kolekcjonerskim a jego wartość astronomiczna. Z powodu jednak przemalowania nie było już takiego musu z trzymaniem się oryginału i autko zostało lekko stunningowane. Nowa tapicerka, fotele Recaro, delikatne chromowane aplikacje, takie jak obwódki wywietrzników, wstawki w klamkach itp. Alufelgi z modnym obecnie wykończeniem z rtęciowym połyskiem, podbarwione na niebiesko dopełniają lazurowego image`u. Silnik jest w oryginale i poza rozrządem nic nie było robione. Oryginalny, skorodowany wydech został zastąpiony robionym na zamówienie, wykonanym ze stali nierdzewnej. Jego głośność nie odbiega od fabrycznego. Dziękuję za ciepłe słowa i wszystkich Was pozdrawiam !

Odpowiedz
avatar grisznik
9 9

Ciekawe, nie znamy się, a jakoś tak się 'ciepło' człowiekowi robi po przeczytaniu takiego komentarza :) Pozdrowienia z Bielska

Odpowiedz
avatar hariett
6 6

Fanką motoryzacji nie jestem, na samochodach się nie znam, ale jestem pewna, że ten wygląda po prostu cudownie... Takie kolory - toż to bajka! PS. Witam szanownego sąsiada bielszczanina - grisznika ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

jak można zniszczyć Golfa I generacji o_0

Odpowiedz
avatar lan
0 8

co? za lakierowanie całego samochodu i gięcie blach tylko 2800zł? gdzie jest ten "wesoły Warsztat"? :D

Odpowiedz
avatar babsi86
6 6

lan, proponuję poczytać komentarze :P

Odpowiedz
avatar medlin
6 6

Myślę, że autor minął się z powołaniem. Arai powinien być pisarzem/komentatorem/felietonistą... nie wiem, ale w każdym bądź razie uwielbiam czytać Twoje historie, bo są genialnie opowiedziane:) Pozdrawiam!

Odpowiedz
avatar malenka30
4 4

@arai mam pytanie,czy właściciel warsztatu kupił ten samochód za cenę lakierowania??pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar arai
4 4

Za cenę naprawy plus opłaty za 4 miesiące parkingu strzeżonego.

Odpowiedz
avatar papioczek
-2 2

Przyślij mi fotki tego cuda na mail

Odpowiedz
Udostępnij