Swego czasu robiłem remont, kupiłem do sypialni lampkę z regulatorem, taka co się kręci i światło zmienia natężenie. Nie jestem elektrykiem, więc nie znam terminologii fachowej. Rozpakowuję w każdym razie tą nieszczęsną lampkę, a tam 5 przewodów i żadnej instrukcji jak to podłączyć.
Jadę więc do sklepu gdzie towar zakupiłem i pytam grzecznie pana Elektryka, który sprzedawał na dziale.
J: - Dzień dobry, powie mi pan jak to podłączyć do prądu?
E: - Co pan, lampki nie umie podłączyć? Do szkoły się nie chodziło, co młody?
Do szkoły akurat chodziłem, więc tę zniewagę puściłem mimo uszu.
Elektryk chwycił lampę, podłącza i cyk spalił się regulator. Nic to, bierze drugą, to samo. Zdziwiony lekko wolą kolegę z innego działu. Kolejne dwie lampki poszły w diabły. Po kilku minutach było już ok 10 "elektryków" i kilka spalonych lampek. Po godzinie czekania zacząłem się denerwować, bo w końcu nie po to robię remont żeby w sklepie pół dnia stać. Kierownik sklepu pyta "elektryka" co się dzieje.
E: - Widzi sam.., przyszedł młody i lampki podłączyć nie może.
Ja: - Pan też za wiele nie zrobił.
Wreszcie pojawił się jakiś starszy pan. Popatrzył, złapał taką samą lampkę, coś podłączył, wetknął w gniazdko i DZIAŁA.
Wszyscy zdziwieni, myślę sobie pewnie elektryk albo coś. Pytam go więc:
Ja: - Pan tu pracuje? Bo pana koledzy to więcej napsuli lampek niż w tym miesiącu sprzedaliście.
St.Pan: - Nie, po żarówki tylko przyszedłem, ale patrzę że coś się dzieje, to pomóc chciałem.
elektryczny
"Fachowców" w tym kraju jak widać nie brakuje :P
Odpowiedz@AniMetaLady: za granicą wszyscy ;/
Odpowiedza za lampke zwrócicili kase?
Odpowiedzdobre
OdpowiedzTo się ściemniacz nazywa. sam bym tego też nie podłączył bo uczyłem się o tym tylko na papierze, podejrzewam, że podobnie jak Ci elektrycy zresztą.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 maja 2011 o 23:11
@NobbyNobbs: Ostatnio zamontowałam taki ściemniacz babci. Sama, pierwszy raz w życiu to robiłam. Do ściemniacza był tylko dołączony rysunek. Serio to nie jest takie trudne.
Odpowiedzkasy nie oddali,lampkę dostałem z podłączonymi kablami tak ze tylko pod prąd wychodziły 2 przewody
Odpowiedz"ale patrzę ŻE COŚ SIĘ DZIEJE" :P
OdpowiedzBuahahahahahahaha! Aaaahahahahah! :D Muehehehe xD ROTFL'n'LOL, no ja po prostu nie mogę, hahahahahahaha! :D Huehuehue, haahaahaahaa! Nie rozumiem... ;/
Odpowiedz"Buahahahahahahaha! Aaaahahahahah! :D Muehehehe xD ROTFL'n'LOL, no ja po prostu nie mogę, hahahahahahaha! :D Huehuehue, haahaahaahaa! Nie rozumiem... ;/ " -no tak, to się właśnie nazywa konkretna wypowiedź...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2011 o 14:33
@pech: Uważasz, że powinienem na temat tego jakże inteligentnego żartu stascoola napisać dłuższy elaborat? Okej, proszę bardzo, może ta recenzja jego dowcipu nieco bardziej przypadnie ci do gustu: Tak jak wiele osób na tym świecie, tak i ja lubię słuchać dowcipów, wielką radość sprawia mi także ich opowiadanie. Stąd słyszałem ich w swoim życiu bardzo wiele, jedne śmieszniejsze, inne mniej. Ale czegoś tak wtórnego i nieśmiesznego jak żart stascoola nie udało mi się jeszcze nigdy wcześniej doświadczyć. Nie wiem nawet z której strony zacząć krytykę tego, pożal się boże, dowcipu. Początkowo myślałem nawet, żeby całkowicie zrezygnować z jego oceniania, jednak doszedłem do wniosku, że tak słaby dowcip nie może umknąć mojej uwadze. Zacznę może od tego, że istota wypowiedzi stascoola to zwrócenie uwagi na, jego zdaniem, zabawne sformułowanie, użyte przez autora piekielnej historii. Nawiązuje ono do stwierdzenia, że coś się dzieje, memu, którego źródłem jest niejaki ksiądz Natanek, a konkretniej jedno z jego kazań. Jest on tak samo popularny, jak i nieśmieszny. W zasadzie żaden dowcip powtarzany z podobną częstotliwością nie może dłużej być śmieszny. To już w zasadzie dyskwalifikowało żart stascoola. Niestety, posiada on jeszcze jeden mankament, mianowicie wkład własny autora ogranicza się do wstawienia cudzysłowów oraz dodania emotikonki na końcu. Nie wydaje mi się, żeby wystarczyło to, aby hymnami wysławiać stascoola jako utalentowanego opowiadacza dowcipów. W ostatecznym rozrachunku jestem w stanie przyznać temu dowcipowi, w skali od 1 do 10, jeden punkt. Dorzuciłbym jeszcze Znak Jakości Strasburgera, ale zostałbym prawdopodobnie posądzony o hipokryzję.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 8 czerwca 2011 o 20:17
Dobrze wiedzieć.
Odpowiedz