Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o piekielnym, którego spotkała zasłużona kara. Do warsztatu przyjechał jeden z…

Historia o piekielnym, którego spotkała zasłużona kara.
Do warsztatu przyjechał jeden z klientów „których nie obsługujemy”.
Gość podpadł już nieraz, piekielny – to mało powiedziane. Już dawno temu skończyło się tym, że Szef odmówił mu napraw i odesłał do konkurencji. Pocztą pantoflową wiedzieliśmy, że krok ten konkurencji zysków nie przysporzył, a wręcz posądzali nas o sabotaż za pomocą tego jegomościa.

Tym razem jednak przyjechał skruszony, prosił, prawie błagał, żebyśmy jednak zrobili wyjątek, on będzie grzeczny tylko „błagam zróbcie coś”.
W samochodzie coś uporczywie stukało, doprowadzając ponoć do rozpaczy. Podobno nikt nic nie mógł zrobić. Zlecenie zostało w końcu przyjęte.
Faktycznie, podczas jazdy po dziurach – stuka gdzieś z tyłu.
Drobiazgowe sprawdzanie zawieszenia – bez rezultatu. Wyjęliśmy z auta wszelkie ruchome przedmioty, częściowo zdemontowaliśmy wykładzinę podłogi i tylne siedzenia – „stukacz” pozostaje nieuchwytny.

Zaczynałem demontować tapicerkę, kiedy klient jednak nie wytrzymał. Wszczął iście piekielną awanturę, czemu tak długo, sami debile na warsztacie, on nam pokaże, on to, on tamto... Szef kazał klientowi wyjść na godzinę, mnie natychmiast wszystko składać, klient ma sobie za godzinę zabrać auto. Ucichło, piekielny poszedł.

Mnie jednak nie dawało spokoju i skoro już miałem do połowy rozmontowane – zdjąłem do końca obicie tylnego słupka. Przez otwór w profilu zobaczyłem przyczynę stukania, zapewne prezent od innego mechanika, któremu facet zalazł za skórę ... niewielki klucz oczkowy, zawieszony na drucie. Na kluczu była przyczepiona karteczka z napisem „ Ale się ch..ju naszukałeś”.

Wybuch mojego histerycznego śmiechu przywołał Szefa i kolegów. Po chwili śmiali się już wszyscy. Kiedy już ochłonęliśmy, niepewnie spytałem Szefa
-Co mam z tym zrobić?
-Jak to co? Poskładaj panu ładnie samochód, tylko żeby niczego nie brakowało! – jego spojrzenie było WYMOWNE.

Poskładałem. Wyzywając nas i złorzecząc klient zabrał auto. Więcej nas nie odwiedzał.
Jak się okazuje wnerwieni mechanicy potrafią być równie mściwi jak budowlańcy.

Wesoły Warsztat

by arai
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar shgetsu
7 15

I dobrze, trzeba było dorzucić coś od siebie, :)

Odpowiedz
avatar arai
13 15

Korciło dopisać coś na karteczce...

Odpowiedz
avatar KaKadu
4 6

Heh... dawno się tak nie uśmiałam [+]

Odpowiedz
avatar huudaa
11 13

HaHa..dobre :-) mój mąż jak kiedyś pracował na warsztacie to takiemu "milusiemu" klientowi przywiązali kołpak pod podłogą, który podczas jazdy także wydawał "dziwne stuki" :-)

Odpowiedz
avatar fursik
9 11

Człowiek za swoje wybryki dostał ban we wszystkich warsztatach;)

Odpowiedz
avatar duRin90
16 28

Nigdy nie zadzieraj z kucharzem, kelnerem, fryzjerem, budowlańcem a teraz także z mechanikiem.

Odpowiedz
avatar pasia251
16 16

Nie zadzieraj także z urzędnikiem, bo coś co mogłeś załatwić od ręki będzie załatwiła miesiąc ;)

Odpowiedz
avatar solage
1 1

i z sąsiadami którzy potrafią umilić życie w dozwolonych godzinach :)

Odpowiedz
avatar mejoza
5 7

Ja pier... masakra mało się nie udławiłam... :D

Odpowiedz
avatar TrissMerigold
4 6

Świetna historia :D Dobrze, że ja mechanikowi reanimującemu moją srebrną strzałę nie zachodzę za skórę ;)

Odpowiedz
avatar cujoo
5 7

kolejna ciekawa historia, pozdrowienia dla Wesołego Warsztatu

Odpowiedz
avatar ogonkomara
4 8

Świetne :D Takie historie to zaczątek kawałów :D Jeśli ktoś opowie mi kiedyś taki kawał, to będę znać jego źródło:D

Odpowiedz
avatar sealermann
3 9

BRAWO!!! BRAWO!!! BRAWO!!! BRAWO!!!

Odpowiedz
avatar vfm
12 12

Ostatnio na zlocie nasłuchałem się wielu sposobów jak to można denerwującemu klientowi uprzyjemnić życie.. podobny do tego też był. Były też śrubki w profilach zawieszenia i piłeczki pingpongowe w wentylacji. Same wesołe rzeczy :P

Odpowiedz
avatar Cristopherrr
7 7

Kurde, znakomite.. Ale rozwalił mnie tekst o sabotażu ;D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

Tylko jak to zrobili żeby klucz nie stukał od razu, no bo przecież gdyby zaczął stukać od wyjazdu z naprawy, to wiadomo czyja wina.

Odpowiedz
avatar wiegho
7 7

Może po prostu klucz był w coś owinięty, a po pewnym czasie się to przetarło albo spadło. Może też klucz został tak zamocowany żeby po najechaniu na jakiś większy wybój, gdy samochód podskoczy klucz się uwolnił i zaczął stukać.

Odpowiedz
avatar justir525
2 4

jednorogini czepiasz się;)historia genialna.brawa dla Was i mechanika za kreatywność dla piekielnego:D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Chcę takiego za męża! Szczyt moich marzeń.

Odpowiedz
Udostępnij