Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82216

przez ~Michuuu ·
| Do ulubionych
Dzieci na weselach - temat powielany tu wielokrotnie. W mojej historii piekielni są ich rodzice.

W minioną sobotę byłem na weselu u kuzyna. Zespół ogłasza, że już za chwilę pierwszy taniec państwa młodych. Wodzirej prosi gości, aby przyszli na parkiet i utworzyli duży krąg, możliwie jak największy, gdyż układ taneczny, który mają przygotowany państwo młodzi, wymaga miejsca. Do tańca został przygotowany sztuczny dym, chyba konkretnie to się nazywa "ciężki dym", który unosił się na ok. 20-30 cm nad ziemią. Wzbudził on sensację wśród najmłodszych gości wesela - momentalnie zaczęło się nim bawić beztrosko czworo dzieci, kiedy młodzi zaczęli już swój taniec.
Jedną dziewczynkę jej mama złapała i przyciągnęła na sekundę przed stratowaniem przez kręcącą się dość energicznie wokół własnej osi pannę młodą. Innego brzdąca państwo młodzi zauważyli w ostatniej chwili i wyhamowali, tym samym gubiąc rytm, i przez dobrych parę chwil próbowali wpasować się w muzykę z odpowiednim elementem układu. Co najlepsze - dziecko zabrał z parkietu jakiś obcy facet, i dopiero od niego odebrała je matka, która wcześniej nie ruszyła czterech liter o krok.

Po zakończonym tańcu wszyscy oczywiście żywiołowo klaskali, a państwo młodzi uśmiechali się, ale w oczach panny młodej widziałem kręcące się łzy (zresztą nie tylko ja - jak potem rozmawiałem z ludźmi, to inni też to zauważyli). Przez jakąś nieodpowiedzialną matkę, piękny układ, na naukę którego zapewne młodzi poświęcili sporo swojego czasu, poszedł się... Wiadomo - każda panna młoda marzy o tym, aby tego dnia wszystko było idealnie, a tu jeden z najważniejszych jego elementów został popsuty przez cudzą głupotę. Został tak uwieczniony na nagraniu, bo przecież pierwszy taniec tańczy się tylko raz.

A wiecie co jest dodatkowo piekielne - kobieta, która jak mówiłem swoje dziecko złapała na chwilę przed stratowaniem, to rodzona siostra panny młodej. Jeśli nie była w stanie sama ogarnąć dwójki dzieciaków, miała na sali do pomocy męża, rodziców, teściową, babcię oraz cały szereg ciotek, wujków, kuzynów, kuzynek i bliższych i dalszych znajomych. A tak o mały włos nie popsuła własnej siostrze wesela, bo przecież gdyby panna młoda wpadła na małą, to nie wiadomo czy by się nie wywaliła i np. nie złamała ręki.

Tak więc drodzy rodzice, apel do Was: rozumiem, że kochacie swoje pociechy nad życie, ale niech ta miłość nie odbiera Wam zdolności logicznego myślenia. Nie pozwalajcie swoim dzieciom na wszystko, na co tylko w danej chwili mają ochotę. A jak tak robicie - to potem nie miejcie pretensji, że ktoś na swoim weselu nie chce obecności dzieci.

wesele

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 130 (172)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…