Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81641

przez ~studentkaprawa234 ·
| Do ulubionych
Studiuję prawo, jestem weganką i trenuję crossfit. :)

No dobra, weganką nie jestem oraz ziemniak kanapowy ze mnie, a więc pozostaje mi chwalenie się tylko tym pierwszym twierdzeniem. Jednak chwalę się nim przed wami ze względu na kontekst w mej historii. Z góry przepraszam za błędy, ale nadal jestem wściekła.

Otóż mam znajomą, dajmy na to, Kasię. Kasia, tak jak ja, jest studentką tego kierunku. Jest bystra, daje z łatwością radę na zajęciach, ale równocześnie jest strasznie zadufana w sobie. Poznałam ją na pierwszym roku, kiedy to obie, o zgrozo!, studiowałyśmy na uczelni prywatnej. Po roku Kasia przeniosła się na uczelnię publiczną, bo "na tej prywatnej to niczego się nie nauczy". Ja zostałam, bo siatka godzin była lepsza, a także lepszy był kontakt z wykładowcami. Również przyznano mi stypendium rektora, które w pełni pokrywa czesne. Kasia za to zaczęła opowiadać jak jej na uczelni publicznej ciężko, a nie to co u nas. Następnie, gdy wylała już żale, stwierdziła, że "w sumie uczy się mniej, bo ma wszystko pisemne i może ściągnąć".
Jako, że jej towarzystwo zbyt mi nie odpowiadało, ograniczałam kontakt z nią do wyjść grupowych.

Na wakacjach po 1 roku studiów załatwiłam sobie miesiąc praktyki, żeby zobaczyć, czy rzeczywiście chcę działać jako prawnik. Oczywiście po 1 roku nie miałam zbyt dużej wiedzy (cywilne, karne itd., zaczynały się na 2 roku) to praktyki polegały bardziej na obserwowaniu i słuchaniu ludzi oraz porad dla nich. Jakoś do Kasi to doszło (zapewne drogą pantoflową) i napisała do mnie, czy to prawda. Odpisałam jej to co wam wyżej. Uznała, iż taka praktyka jest "gówno warta" i nic się nie nauczę.

Również po 2 roku poszłam na praktyki. Tym razem do urzędu miejskiego, do działu prawnego. Na tych praktykach już coś robiłam. Pisma, pozwy. Łapałam doświadczenie, bo studia studiami, a praktyka praktyką. Można znać przepisy, a nie wiedzieć jak je zastosować.

Po 4 miesiącach skończyły się praktyki urzędowe. Zrobiłam chwilę przerwy, ale jako, że plan mi pozwalał na dalsze praktykowanie, złożyłam podanie do kancelarii notarialnej. Początkowo mnie uczono, a gdy już się wdrążyłam, zaczęłam robić coś więcej niż witanie klientów. Po pół roku przychodzenia raz w tygodniu na cały dzień, stało się tak, że dostałam umowę zlecenie. Płatną. Nie jakoś super, ale jak dla mnie-studenta, który wcześniej zarobił w urzędzie zaledwie 1200 zł za 2 miesiące (system był taki, że 2 miesiące za darmo i 2 płatne), był to już pieniądz, który pozwalał mi na utrzymanie się. Kontakt w tym czasie z Kasią był sporadyczny, ale moja koleżanka z grupy miała z nią bliższe zażyłości. Zapewne ona powiedziała jej o mojej umowie.

I tak Kasia odezwała się do mnie. Przedzwoniła pierwszy raz od przejścia na uczelnię publiczną, więc byłam zdziwiona. Okazuje się, że Kasia potrzebuje praktyki. Ja, oczywiście mając takie chody, mogłabym jej to załatwić. Oczywiście płatne, bo ona za darmo nie chce chodzić. Spytałam się jakie ma doświadczenie- czy gdzieś podejmowała działania poza uczelnią, albo w uczelnianym punkcie porad prawnych. Nic. Obiecałam, że się zapytam i to zrobiłam. Tak ze starych sentymentów. Moja rejent powiedziała, że ma pełny skład i nikogo nie szuka. Taką też informację przekazałam koleżance.

I tak oto stałam się tą, co ze znajomościami załatwiła sobie pracę, bez żadnej wiedzy i w ogóle tą najgorszą, co sumienia nie ma. Dlaczego? Bo rzekomo to Kasia dała mi kontakt do kancelarii i to ona mnie przepchnęła. Nadto miała plany donieść o moim przychodzie do Skarbówki, bo pewnie nic nie reguluję. Na szczęście moi znajomi okazali się racjonalni i na jej teksty nie reagowali. Tylko przekazali mi powyższe informację, żebym wiedziała. Przedzwoniłam do Kasi, aby wyjaśnić sprawę - odrzuciła moje dwa połączenia, a więc dałam sobie spokój. I teraz doszło do powyższych zarzutów, iż ją dręczę.

Jakbym nie miała ważniejszych rzeczy do roboty. Ot co, przyszłość narodu.

prawnicy

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 164 (176)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…