Krótka historia o Madce i Ojcu.
Byłem ostatnio w pensjonacie w górach. Jednej nocy w ogólnodostępnej jadalni piętro pod moim pokojem, dwie pary postanowiły sobie urządzić wieczorek przy kartach. Jedna z nich była z 2-3 letnim dzieckiem. Po północy dziecko zaczęło płakać na cały pensjonat krzycząc "mama, do góry, spać, do góry".
Panowie przedrzeźniali dziecko "do dziury, do jakiej dziury, hahaha, hihihi", a dziecko wyło coraz głośniej budząc cały pensjonat.
Zszedłem na dół, zapytałem co się dzieje, że ludzie są tu po to by wypocząć, a nie słuchać wrzasków i usłyszałem od Madki roku:
- To przecież dziecko! Nie zaknebluje go. Sam se go pan ucisz jak panu przeszkadza.
Kiedy zasugerowałem, że dziecko płacze, bo chce spać, odparła"
- Pan mi nie mów kiedy ja mam swoje dziecko kłaść, to moje dziecko.
Na głupotę nie ma ratunku.
Byłem ostatnio w pensjonacie w górach. Jednej nocy w ogólnodostępnej jadalni piętro pod moim pokojem, dwie pary postanowiły sobie urządzić wieczorek przy kartach. Jedna z nich była z 2-3 letnim dzieckiem. Po północy dziecko zaczęło płakać na cały pensjonat krzycząc "mama, do góry, spać, do góry".
Panowie przedrzeźniali dziecko "do dziury, do jakiej dziury, hahaha, hihihi", a dziecko wyło coraz głośniej budząc cały pensjonat.
Zszedłem na dół, zapytałem co się dzieje, że ludzie są tu po to by wypocząć, a nie słuchać wrzasków i usłyszałem od Madki roku:
- To przecież dziecko! Nie zaknebluje go. Sam se go pan ucisz jak panu przeszkadza.
Kiedy zasugerowałem, że dziecko płacze, bo chce spać, odparła"
- Pan mi nie mów kiedy ja mam swoje dziecko kłaść, to moje dziecko.
Na głupotę nie ma ratunku.
Ocena:
197
(215)
Komentarze