Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#71856

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wchodzę do urzędu - już na wstępie wita mnie ogromny tłum z grubsza ustawiony w kolejkę do kas.

Na szczęście ja tylko po odbiór papierka, więc przeciskam się do automatów z numerkami, wybieram odpowiedni guziczek i po chwili cieszę się małym świstkiem z informacją, że przede mną jest 28 osób oczekujących.

Papierek musiałam mieć dziś, więc wzdycham głęboko, kieruję się w okolice okienka i wsadzam nos w sudoku na telefonie.

Piekielność nr 1. Świstek "mówi", że jest 28 osób przede mną. Pilnowałam numerków - na te 28 wywoływanych do okienka podeszły TRZY osoby. Ale numerek musi się poświecić ze dwie minuty, więc pół godziny zostało zmarnowane. Jeśli muszę uciec z numerowanej kolejki, pytam, kto jest za mną i oddaję swój numerek.

Piekielność nr 2. Na fotelach rozsiadło się trzech dziadków - 70 minimum. I huzia na Józia - narzekają na urzędników (którzy uwijali się jak w ukropie), na ich przełożonych, że nie pilnują, na ludzi w kolejce, bo tłok robią - jeden zagalopował się aż do poziomu burmistrza, a drugi - proboszcza (jakoś mu się skojarzyło widocznie). Panowie spędzili w tym urzędzie ponad godzinę (byli zanim przyszłam, zostali, kiedy wychodziłam). Nie dało się nie słyszeć ich rozmowy, prowadzili ją dość głośno.
Dwóch w ogóle nie miało żadnej sprawy do załatwienia, a jeden swoją już dawno załatwił, ale siedział i gadał z kolegami. W dzikim tłoku i hałasie. Zajmując 3 miejsca siedzące pod okienkami. Nad nimi stały w kolejce dwie starsze panie i młoda dziewczyna w ciąży.

W tym samym budynku jest niewielka kawiarenka, która świeciła pustkami, nawet to skomentowali, ale żaden nie wpadł na pomysł, żeby tam się przenieść na plotki.

Piekielność nr 3. Pan, który załatwiał swoją sprawę przede mną, zrobił pani urzędniczce dziką awanturę - bo przyszedł tydzień po terminie i pani musiała pójść do archiwum po jego dokument. Po nim podchodzę ja - również spóźniona o parę dni. Widzę, że kobieta ma już serdecznie dość dzisiejszego dnia (a była dopiero 11:30), więc zaczynam od żartu, że "Proszę na mnie nakrzyczeć, bo jestem strasznie złą, spóźnialską petentką i ogromnie przepraszam", ale przegonię ją do tego archiwum raz jeszcze. No i zostałam zjechana przez poprzedniego petenta - że jestem chamska i się wpierniczam w cudze sprawy.

Pan chyba miał zły dzień i musiał się na kimś wyładować, bo wychodząc popychał ludzi i dalej głośno wypowiadał się o wszechobecnym chamstwie i kurtyzanach w okolicy.

urząd

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 313 (337)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…