Długo zastanawiałam się czy opisać tę historię ma piekielnych, których uwielbiam czytać. Sama jednak uważałam, że nie było w moim życiu aż tak wielkich piekielności. Zmieniło się to w poprzedni weekend.
Krótki rys historyczny. Mój mąż miał babcię, która zmarła 5 lat temu w wieku 81 lat. I przez nią zostaliśmy wykluczeni przez starszą część rodziny, bo zdecydowaliśmy się oddać ją do domu opieki. Jednocześnie sami sobie zarzucamy, że trafiła tam przez nas. Dlaczego? Babcia mieszkała razem z teściową. Gdy zaczęliśmy zauważać, że babcia ma zaniki pamięci i mówiliśmy o tym teściowej, ta bagatelizowała objawy, zwalając wszystko na roztargnienie babci.
I o ile mogliśmy uwierzyć w roztargnienie przy robieniu kanapek i braku w nich masła czy wędliny, tak gdy pytała się nas o to kiedy w końcu zrobimy wesele, na którym była 2 lata wcześniej, już nie uznawaliśmy za normalne. Już wtedy chcieliśmy babcię zabrać do psychiatry, ale teściowa stanowczo protestowała. W końcu babcia zaczęła mieć gorsze jazdy (np czekała z obiadem na dziadka, który zmarł gdy mój mąż miał 7 lat, miała stany lękowe) i dopiero wtedy siłą zabraliśmy ją do psychiatry. Teściowa cały czas była przeciw i powiedziała rodzinie, że to nasza inicjatywa, a babcia jest po prostu starsza. To nie była starość, tylko alzheimer.
W końcu babcia stała się leżąca. My nie mogliśmy na stałe się nią opiekować, bo ja sama byłam w zagrożonej ciąży,a teściowa już nie dawała rady sama. A babcia defekowała do pieluchy i ważyła prawie 80 kg, a teściowa nie umiała jej podnieść i babcia musiała czekać, aż mój mąż do nich przyjedzie i pomoże z umyciem jej i dokładną wymianą pościeli i pieluch. Powiedziałam dość, bo to rozwalało nam coraz bardziej życie, a babcia tylko z nami cierpiała. Poszukaliśmy dla babci domu opieki, który był blisko nas, bo pierwszymi naszymi ustaleniami z teściową, była sprzedaż domu babci i przeprowadzka w nasze rejony. Oczywiście rodzina nas wyklnęła, że chcemy położyć ręce na spadku, a babcie oddać jak niepotrzebny mebel. To, że jeździliśmy do niej na zmianę codziennie, nie było ważne.
Wystawiliśmy dom na sprzedaż, a wujkowie komentowali, że nikt tej starej budy nie kupi. Babcia miała typowo wiejski dom na kształt wagonu, ale za to w ładnej okolicy. Kupiec się znalazł. Wyprowadziliśmy więc teściową na wynajęte mieszkanie, żebyśmy kupili jej małą kawalerkę, bo na więcej nie było jej stać.
Nie chciała tego zaakceptować. Marzyło jej się mieszkanie minimum 3 pokojowe, z piwnicą i dwoma miejscami na auta, gdy jej budżet wynosił 300 tysięcy, a kredytu z racji wieku już nie mogła dużego dostać. My wtedy za nasze 2 pokoje zapłaciliśmy tę kwotę. Tłumaczyliśmy też, że nie ma potrzeby takiego dużego mieszkania, bo opłaty ją zjedzą. Udało nam się znaleźć kompromis i kupiliśmy jej mieszkanie do remontu z którego można było wydzielić łącznie 3 pokoje. Ostatecznie ich nie wydzieliła, za to bardzo nam wypominała, że nie ma jak przez to gości nocować. Rodzina- my jesteśmy źli, bo wywieźliśmy matkę poza rodzinne strony.
Następnie pogrzeb babci. Ile musieliśmy się nasłuchać, że powinniśmy pochować babcię w rodzinnej miejscowości męża, a nie u nas, to głowa mała. Jak usłyszeli o likwidacji grobu dziadka i przeniesieniu go do babci, suszyli nam głowę przez miesiąc, bo tak się nie godzi. Ucięliśmy więc te gadanie, mówiąc, że jak oni będą grób sprzątać i go ogarniać więcej niż na wszystkich świętych, to nie ma problemu. Chętnych brakło. Dziadkowie kości zostały złożone wraz z babcią.
I na tym mogłaby się skończyć moja historia, ale tu przychodzi kumulacja. Kuzynka męża bierze ślub. Mój mąż był dla niej jak brat. Kuzynka dostała zakaz zapraszania nas, bo wesele finansuje wujek, który dalej twierdzi, że to przez nas babcia zmarła w domu opieki, a jego siostra, została wywieziona na obczyznę (godzinę drogi od rodzinnego miasta z bezpośrednim pociągiem). Wujek oczywiście wcześniej nie garnął się do pomocy, bo pracował jako kierowca tira i nie mógł pomagać przy matce. Potem już nie widział sensu, bo podobno babcia się go bała (w czym może nie kłamać, bo pod koniec jej życia miała naprawdę różne pomysły). Na szczęście zaproszono teściową.
A my chyba już oficjalnie nie jesteśmy rodziną.