Widzę potężną niszę w szkoleniach dla przedsiębiorców z komunikacji.
Przykład pierwszy.
Jakiś czas temu aplikowałem do pewnej firmy na stanowisko kierownicze. Po skończonej rozmowie, zapytałem kiedy będą wyniki i czy spodziewać się od nich kontaktu, nawet w przypadku odpowiedzi odmownej.
"Tak, tak. Oczywiście odezwiemy się do 2 tygodni". Mija czwarty i odpowiedzi nie ma. Pracownik wybrany.
Historia druga.
Jako, że mam doświadczenie trenerskie, aplikowałem na stanowisko pracownika w powstającym pewnym obiekcie sportowym (głównie dla dzieciaków). Właściciel powiedział, że otwierają się 1 czerwca, wcześniej muszę dostarczyć zaświadczenie o niekaralności w przestępstwach seksualnych (lex Kamilek) oraz przejść specjalistyczne szkolenie (wyjazd do innego miasta), bez którego, w przypadku wypadku, właściciel ma prokuraturę na głowie.
Potwierdziłem, że jestem chętny, ale proszę o informację z wyprzedzeniem ponieważ mam kilka różnych projektów i muszę to posklejać. Stwierdził, że nie ma problemu, gdyż każdy jego pracownik ma też inne formy zatrudnienia i się dogadamy. Zaświadczenie załatwiłem następnego dnia i cisza. Tzn. nie odbiera telefonu, nie odpisuje na SMS. Dobijam się któryś dzień z rzędu i wreszcie odebrał. Pytam czy to dalej aktualne.
"Tak oczywiście. Nie odbieram bo nie mam czasu, muszę otworzyć obiekt". Dodatkowo pyta czy mogę wpaść pomóc, bo z pracą są w lesie. No ok, nie ma problemu. Popracowałem 3 dni. Potem przyszedłem na otwarcie. Dzieciaków w bród. Start mega udany.
Ponieważ nadal nie mam szkolenia, moja praca była bardzo ograniczona. Pytam więc kiedy to szkolenie. "3 lub 5 czerwca, dam dokładnie znać". Ok. Proszę tylko z wyprzedzeniem.
3 czerwca cisza. 5 czerwca również. Telefonu nie odbiera. Już wtedy stwierdziłem, że raczej współpracy między nami nie będzie. 6 czerwca dzwoni o 21:00 czy mogę przyjść na drugi dzień do pracy, bo nie ma ludzi. Odpowiadam że nie, ponieważ a) nie mam odpowiedniego szkolenia, b) mam już ten weekend zajęty na maksa. Odpowiada, z wyraźnym zawodem w głosie, że jakoś sobie poradzi. I dodaje: w poniedziałek szkolenie, w niedzielę podam dokładną godzinę. Mamy środę. Jak się zapewne domyślacie, nie odezwał się.
To dwie historie a jest ich naprawdę w bród. Jeżeli ktoś posiada wykształcenie z komunikacji społecznej, zakładajcie firmę szkoleniową. Klientów jest od groma. Musicie się tylko... z nimi skontaktować.
praca kontakt komunikacja
To nie jest tak, że oni nie potrafią, tylko nie chcą. Czasem rzeczywiście nie mają czasu i na co innego stawiają priorytet, chociaz mail z odrzutką długo nie zajmuje. Niestety pracodawcy w Polsce (gdzie indziej nie pracowałam, to się nie wypowiem) mają takie podejście dopóki jest rynek pracodawcy. Przeciągają ludzi przez 7 etapów rekrutacji, rozciągniętych na pół roku, żeby zaproponować pensje poniżej minimalnej określonej przez kandydata na starcie, nie oddzwaniają, nie dotrzymują terminów. Ale jak tylko sytuacja się troszkę odwróci, to "jacy ci pracownicy roszczeniowi, nawet nie raczą na LinkedIn odpisać, że nie są zainteresowani, a rekruterzy się dobijają
Odpowiedz@leksd: Dokładnie. Mają wy..bane dopóki nie będzie im ktoś potrzebny. Przykładem jest pracodawca z historii nr 2, który - będąc w potrzebie - dobijał się do mnie kilka razy telefonicznie.
OdpowiedzW Polsce szefowie zbyt często uważają się za wszechwiedzące alfy i omegi i szkoleń nie potrzebują. Przy rekrutacji to niestety norma, że na rozmowie obiecują, że się odezwą, nawet jeżeli nie zostanie się przyjętym, a później nikt się nie odzywa.
Odpowiedz