Niebezpieczna jazda.
Na prawo jazdy zdałam za pierwszym razem, nie miałam żadnych problemów z teorią. Miasto zjechałam centymetr po centymetrze przed praktycznym egzaminem także i to poszło mi z łatwością. Problemy zaczęły się pojawiać w momencie, gdy zdobyłam prawo jazdy. Okazało się, że jestem, jak to określił pieszczotliwie mój partner - kasownikiem.
Niszczyłam wszystko przydrożne pachołki, kontener, słupki, a nawet ogrodzenie sąsiada. Okazało się, że w sytuacjach stresowych nie umiem panować nad autem. Tak więc w momencie, gdy wyjeżdżając z galerii odrąbałam lusterko, zdecydowałam, że przesiadam się na autobus. Najmniej zrozumienia okazała moja własna mama. Nakrzyczała na mnie, że tak szybko się poddaję. W jej ocenie skoro zdałam na prawo jazdy to się nadaje na kierowcę. Dowodziła, że moje liczne wypadki są naturalną drogą nauki, który przechodzi każdy początkujący kierowca. Próbowałam jej tłumaczyć, iż nie czuję się pewnie za kierownicą, ale moje argumenty trafiły w próżnię.
Cóż prawko leży na dnie szuflady, przynajmniej tak jest bezpiecznie dla wszystkich. Właściwie jazda autobusem nie jest tak zła.
prawo jazdy
"wogule" Popraw to, bo oczy krwawią. Podpowiadam: w ogóle.
OdpowiedzEDIT: Autorka przeredagowała historię i obecnie słowa "w ogóle" w opowiadaniu nie ma. Co nie znaczy, że go tam nie było. Tak trudno się domyślić?
Odpowiedz@Armagedon: Możliwe opcje odpowiedzi: 1. Tak. 2. Już poprawiła, a twój komentarz nadal jest. 3. Jak ja nie cierpię grammar nazi... 4. Masz minusa, bo zawsze ci daję.
Odpowiedz@Xynthia: 5.Wszystkie powyższe ;-)
Odpowiedz@Xynthia: A ty masz minusa, bo dajesz minusa osobie, która ma rację.
Odpowiedz@SlawkaMira: A ty masz minusa, bo należysz do tych, którym wielkimi literami należy napisać UWAGA IRONIA!!! Żartuję. Takich komentarzy jak twój nie oceniam, nie chce mi się.
OdpowiedzRozumiem, że egzamin z manewrów (łuki, parkowanie tyłem, przy krawężniku - te sprawy) też ci poszedł idealnie? Dziwne... Bo mnie o wiele bardziej stresował sam egzamin (żeby nie popełnić najmniejszego błędu), niż potem poruszanie się po mieście. Zresztą, zawsze można znaleźć czas i miejsce, żeby "poćwiczyć". Jak prawko jest w kieszeni - nikt się nie przyrąbie. A tak z ciekawości zapytam. Ile twój partner (albo ty) władował kasy w remonty samochodu po tych wszystkich "pachołkach, kontenerach, słupkach, a nawet ogrodzeniach" i urwanych lusterkach? No bo, albo to zderzak nadszarpnięty, lampa stłuczona, lakier zdarty, blacha wgnieciona...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2025 o 2:14
@Bedrana: Umiem dobrze jeździć i manewrować do momentu, aż na drodze nie wydarzy się coś nieoczekiwanego np. ktoś mi zajedzie drogę, na jezdnię wybiegnie przechodzień, straszenie klaksonem. Na egzaminie nie było żadnych akcji, więc zdałam bez problemu. Co do kosztów napraw to szczerze nie mam pojęcia, zajmował się tym mój partner. Jeździć dalej nie zamierzam, bo boję się, że w końcu kogoś przejadę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2025 o 9:00
@PaniZla: W takim razie - to bardzo słuszna decyzja. Na drodze bez przerwy wydarza się coś nieoczekiwanego. Najwyraźniej, nie nadajesz się na kierowcę. I potwierdzasz stereotyp, że "baba za kierownicą - to pomyłka".
Odpowiedz@Bedrana: Nie przejmuj się punktacją. Jak widać "nie rozumiejo" co znaczy "potwierdzasz STEREOTYP" i "uważajo", że to TY uważasz babę za kierownicą za pomyłkę. Mimo, że tą opinię wzięłaś w cudzysłów.
OdpowiedzRozwiązanie dobre. Autobus podczas kasowania wszystkiego wokół niszczy się mniej, niż samochód osobowy. xD
Odpowiedz@hrzo i nie wiem, czy to jest na poważnie czy kiepski żart?
OdpowiedzJa na Twoim miejscu dokupilabym lekcje doszkalajace.
Odpowiedz@Rumpersztycka: A są jakieś lekcje doszkalające z przedmiotu "nie boję się jeździć"?
Odpowiedz@Armagedon: Na pewno jak wiecej godzin pojezdzi z instruktorem po miescie, to zyska praktyke i wiecej pewnosci siebie.
Odpowiedz@Armagedon odpowiedni instruktor nauczy, pokaże że jazda autem jest przyjemnością a nie walką
OdpowiedzMyślę, że jazdy doszkalające to dobry pomysł, bo po kursie dalej się uczysz, jeździsz tez pewnie innym samochodem. Najlepiej, gdyby były potem tez w Twoim aucie. Bo o ile nie jest to może "naturalne" na początku, to jednak całkiem czeste, że ludzie auta przycierają. Obejrzyj parking podziemny w dowolnej galerii ;) Sama zrobilam prawko i potem jeździłam sporadycznie, nie czułam się pewnie. Potem sie zawzięłam i można zacząć małymi krokami. Od manewrów na pustym parkingu, jazdy tylko po swojej dzielnicy, tylko w dzień. Kiedyś jak byłam zmeczona to nawet poprosiłam męża o zaparkowanie na trudnym miejscu. I tak krok po kroku, teraz pojade juz wszedzie. A co do dyskomfortu - to jeśli nie byłaś ostatnio, warto też sprawdzić wzrok. Ludzie często nie wiedzą, że mają np. Astygmatyzm.
OdpowiedzAutobus jest wiekszy możesz spowodować większe szkody podczas jazdy.
OdpowiedzW sumie rozumiem decyzję, że tak dłużej być nie może. Nie rozumiem za to, czemu rezygnacja z jazdy, a nie jazdy doszkalające? Są specjale kursy, wychodzące z założenia że OK, nauczyliśmy cię zdać egzamin, teraz nauczymy cię jeździć.
OdpowiedzJa nie mam prawa jazdy za to kazdy mnie namawia bym to prawo jazdy zrobila. A na moje tlumaczenie dlaczego nie moge go miec, wszyscy machaja reka i mowia,, eee nauczyłabys się.. wymyslasz itd.. A problemów jest kilka rodzajów. 1. Ja w zasadzie widze tylko punkt na który się patrze. Cokolwiek jest kilka cm dalej jest przeze mnie niedostrzegalne, zwłaszcza jezeli nie spodziewam się, ze dana rzecz moze tam się znajdowac. Taki typowy przyklad z drogi. Stalismy na czerwonym swietle. Przed nami stał czerwony samochod. I patrzylam sie na ten czerwony samochód. Moj maz mowi patrz jaki fajny pies przed nami. I ja sie rozgladam szukam tego psa. Patrze w lewo w prawo.. nie widze... Mowi no przed nami w samchodzie. Dalej sie rozgladam o ktory samochod mu chodzi. Ten pies byl wlasnie w tym czerwonym samochodzie tuz przed nami. Wielki Bernardyn wychylal głowe z okna. Do sedna. Jadac za jakims samochodem skupiajac sie na nim, bylabym gotowa rpzejechac przez przejscie dla pieszych z tymi pieszymi na przejsciu, bo moglabym ich nie dostrzec. Po prostu, a juz napewno gdyby taki pieszy wtragnalby na jezdnie. 2. Sytuacje stresowe, nadjezdzajace samochody itd. Powoduja u mnie reakcje typu zamknac oczy a najlepiej zaslonic rekami, albo blokade rak. 3. Nie mam swiadomosci gdzie znajduje sie na drodze. Jak duzy jest moj samochod. Totalnie tego nie czuje. Nie wiem czy jade na lini, cyz juz srodkiem drogi. Jesli sie ktos zastanawia skad wiem ze tak by bylo, skoro nie mam prawka, to kiedys chodzilam na kurs. Wyjezdizlam jazdy, ogolnie podobalo mi sie jezdzenie samochodem, ale do egzaminu nigdy nie podeszlam wlasnie z powyzszych powodow. Ale nadal beda jednostki ktore beda mi wmawiac ze wymyslam. To juz w zlosci maz zapytal sie jednego z drugim., czy w razie gdybym spowodowala wypadek, czy oni wezma na siebie pelna odpowiedzialnosc za zdarzenie ? :D
Odpowiedz@TakaFrancuska: Masz identycznie jak ja! O ile to wpatrywanie się w jeden punkt po kilku jazdach zaczęło ustępować (też dostrzegałam albo tylko samochód przede mną, albo np. tylko sygnalizację, do której się zbliżaliśmy, albo cokolwiek innego, co w danym momencie jazdy uznałam za najważniejsze), tak do końca jazd nigdy nie wiedziałam, gdzie jest samochód, którym jadę - czy prawidłowo na pasie ruchu, czy też zaczynam już najeżdżać na linię. Dodając do tego fakt, że panicznie bałam się krawężników i starałam się od nich trzymać jak najdalej, to te moje wyczyny za kierownicą były mocno żałosne. No trudno, prawo jazdy nie dla mnie ;)
Odpowiedz@TakaFrancuska inaczej jest za kierownicą, ale o tym się nie dowiesz dopóki tam nie usiądziesz i się nie przejedziesz. Teoria i myślenie i tym to co innego niż praktyka, a do tego odpowiedni instruktor i masz całkiem inny odbiór, tak o 180stopni.
Odpowiedz@Znerwus: nie przeczytales ostatniego akapitu ja jezdzilam i te problemy byly. Do tego jeszcze dochodzi jeden. Ja sie zamyslam i snie na jawie. i to niemal doslownie przezywam sen.
Odpowiedz@TakaFrancuska: To tylko wielki szacunek dla Ciebie, że znasz i rozumiesz swoje ograniczenia...
OdpowiedzProblem polega na tym, że w Polsce 9 ma 10 instruktorów nauki jazdy nie uczy jeździć samochodem, tylko zdawać egzamin na prawo jazdy...
Odpowiedz@janhalb: Problem nie jest z instruktorami, tylko z egzaminami. Egzaminator nie patrzy na ogólny sposób jeżdżenia kandydata na kierowcę, tylko na listę manewrów, które musi sprawdzić, i listę rzeczy za które może / musi uwalić. Instruktor, który nie uczy jak sobie z tym radzić, będzie miał małą zdawalność, kiepskie opinie, i szybko wypadnie z rynku. Za to od kilku osób słyszałem, że kursy doszkalające, jak już ma się prawko zdane i chce się nauczyć jeździć, są naprawdę dobre. No ale tam instruktor nie jest ograniczony tym, czego potem egzaminator wymagał będzie.
Odpowiedz@janhalb no niestety żeby nauczyć się zawodu też potrzebna jest szkoła, dlatego technika są 5 letnie. I tak samo szkoła uczy zdać egzamin i dobrze. Poco napyachać kasę Wordowi i mieć wieczne stresy egzaminowe. Potem praktyka za kółkiem. A jeżeli ktoś nadal ma problemy to można wrócić do auto szkoły po dodatkowe lekcje.
OdpowiedzI tu mam dylemat, bo w sumie decyzja słuszna i niesłuszna. Słuszna, bo nie stwarzasz zagrożenia na drodze. Nikt wokół nie wie, że nie panujesz nad autem w niespodziewanych momentach. Niesłuszna, bo zwyczajnie brakuje ci praktyki. A będąc pasażerem jej nie wyrobisz. Pytanie tylko - masz tak tylko za kierownicą, czy w "życiu pieszego" też?
Odpowiedz@Fahren: A ja uważam, że decyzja jest słuszna. Nie każdy musi być kierowcą. I nawet zdanie prawa jazdy nie gwarantuje, że będziesz dobrym kierowcą. A skoro autorka podała argumenty które przemówiły za jej decyzją, to można się spodziewać że jest to przemyślana decyzja, a nie chwilowy wymysł. Możliwe też, że kiedyś "dorośnie" do decyzji żeby spróbować wrócić za kółko. Ta droga nie jest zamknięta. Może wtedy będzie miała lepszą koordynację?
Odpowiedz"Właściwie jazda autobusem nie jest tak zła" Właściwie nie jest. Nie Ciebie boli głowa, że paliwo drogie. Przejdziesz się na przystanek, przejdziesz się z przystanku i zawsze to trochę ruchu. Nie Ciebie boli głowa, że OC, że AC, że podatek od auta, że jakieś inne cuda na kiju ktoś wymyślił. Autobus ma prawo śmignąć buspasem, osobówka ma prawo stać w korku. Nie Ciebie boli głowa, bo uszczelka pod głowicą zawodną bywa, a panu mechanikowi zamarzyła się wanna z hydromasażem do łazienki. Zamiast wypatrywać pieszego-samobójcy, czytasz sobie książkę. Albo Piekielnych, jeśli tych emocji Ci brak ;) Nie Ciebie boli głowa, że nie ma gdzie stanąć, przecież jak autobus zjeżdża w zatoczkę, to ta zawsze jest akurat wolna. No i pić można. Jakby kierowcy osobówek nie kombinowali, tego argumentu nie przegadają ;) Ja to zawsze uważałam, że prawo jazdy jest jak uprawnienia nauczycielskie - potwierdzają, że możesz wykonywać czarną, niewdzięczną robotę, której nikt wykonywać nie chce. Znaczy tak myślałam jako nastolatka z dużego miasta. Parę lat później zrozumiałam, że ludzie że wsi starają się o ten plastik i co ważniejsze samochód, z - w zasadzie - tych samych powodów, dla których ludzie niepełnosprawni ruchowo starają się o wózki inwalidzkie.
OdpowiedzJa też zdałam egzamin i nie czułam się pewnie na drodze. Okazało się, że 5h dodatkowych godzin z instruktorem rozwiązało problem. Z tej samej szkoły. Wróciłam, powiedziałam "hej, zdałam, wielki dzieki za naukę, ale boje się jeździć". Pojeździłam, już na luzie. Instruktor też inne rzeczy podpowiedział. Polecam. Na co dzień jeżdżę komunikacją, bo mam tramwaj pod blokiem, ale jak potrzebuje pojechać autem to jade i to też najważniejsze.
Odpowiedzbardzo słusznie. bardzo. Jeszcze odnieś prawko do komunikacji, żeby nie kokrciło
Odpowiedz