Od dawna czytam Piekielnych, ale to moja pierwsza historia.
Sprawa dotyczy mojego taty. Jest potwornie uczulony (też psychicznie, bo moim zdanie to bardziej kwestia zaburzeń SI) na wszelkiego rodzaju nabiał, a zwłaszcza śmietanę i mleko. Wczoraj rodzice poszli ze znajomymi na wakacjach do restauracji i tata przy składaniu zamówienia zaznaczył, że w jego zamówieniu ani mleko ani śmietana nie może się znaleźć.
Dostał mizerię. Gdy zwrócił uwagę kelnerce, ta z fochem wymieniła danie. Wydawać by się mogło, że już wszystko będzie ok, ale gdy tata bliżej przyjrzał się daniu, okazało się, że mizeria została zdjęta, talerz tylko przetarty i były na nim i na zamówionym jedzeniu resztki śmietany.
Pani kelnerka nie widziała w tym problemu i skwitowała sytuację tekstem: „Ale w czym panu ta odrobina śmietany przeszkadza?". Rodzice restaurację opuścili, ale ciekawe w przypadku ilu klientów alergie zostały zignorowane, bo co to komu przeszkadza.
alergia pokarmowa restauracja
Jako stary alergik powiem Ci tyle... daaawno temu moja mama powiedziała mi w oczy "kto to widział by mieć jakąś alergię" uwierz, że sam jako dziecko musiałem sobie z tym radzić. gdy na stare lata Ona stała się alergikiem miałem coś w rodzaju wątpliwej satysfakcji.
OdpowiedzPierwszy raz widzę łączenie zaburzeń SI z alergia pokarmową.
Odpowiedz@Michail prosta sprawa - nie pasuje mu konsystencja, bo ma zaburzenia SI, ale dawno temu tego nikt nie badał, więc sobie wdrukował, że ma alergię i tak żyje już kilkadziesiąt lat
Odpowiedz@KontoAnonimowe: To nie ma alergii pokarmowej. Nita bene: taka konsystencję ma wiele rzeczy.
OdpowiedzA wiesz w ogóle co to jest alergia pokarmowa i zaburzenia SI?
Odpowiedz@FlyingLotus wiem, ale przeczytaj historię ze zrozumieniem
OdpowiedzMoże mieć alergię na kazeinę, może mieć nietolerancję laktozy, może mieć nietolerancję histaminy w niedoborze DAO. Wprawdzie w tym ostatnim reagowałby raczej też i na inne produkty niż mleko, ale to nie matematyka, nie jest powiedziane, że na każdy produkt "wysokohistaminowy" trzeba reagować tak samo. Jeżeli objawy są głównie gastryczne, to w przypadku śmietany może być to nawet... kamica pęcherzykowa i zaburzenia trawienia tłuszczów. Poza tym ani alergia, ani zaburzenia SI nie są zaburzeniami psychicznymi. A nawet gdyby nadwrażliwość na mleko miała mieć podłoże psychosomatyczne, to wyłącznie na tle urazowym: jako dziecko miał traumatyczne przeżycie związane z mlekiem, począwszy od zachłyśnięcia się i duszenia, przez alergię po np. wypadek spowodowany tym, że spadł mu na głowę karton mleka, trzeba było zszywać głowę, a dzieciom albo nie dawano znieczulenia, albo zanim dostał skuteczne (bo dzieciom nie można podawać wszystkiego), to cierpiał ból. Albo dlatego, że w przedszkolu wmuszano w niego mleko z kożuchami i wymiotował (a były przypadki, że w latach minionego ustroju przedszkolanki wmuszały potem te wymiociny). Somatyczny Układ Nerwowy to niesamowite narzędzie, opierające się na czystych reakcjach atawistycznych (polecam książki Babette Rotschild, zwłaszcza "Ciało pamięta").
Odpowiedz@didja: Bardzo merytoryczny komentarz. Chylę czoła (bez ironii). Niemniej, bez względu na to, jakie jest podłoże dolegliwości ojca autorki, jak mówi w knajpie, że ma być bez śmietany - to ma być BEZ ŚMIETANY. Ja się w ogóle zastanawiam, jak na talerzu ojca znalazła się mizeria, skoro uprzedził, że śmietana w posiłku nie wchodzi w grę. Pewnie mizeria była w zestawie, a kelnerka puściła uwagę mimo uszu. W innym, bowiem, przypadku skojarzyłaby od razu, że mizeria = śmietana - i zaproponowała jakąś inną jarzynę/surówkę. Może ojciec nie zaznaczył zbyt dosadnie, że śmietana go ostro uczula i jaśnie pani kelnerka uznała, że po prostu jej nie lubi? Co by nie mówić - knajpa wyjątkowo podła. Nie dość, że kelner ma generalnie w dupie preferencje klienta, to jeszcze kucharz niechlujnie zrzuci z talerza to, czego klient nie chciał, zostawi resztki, na nie szurnie coś innego - zamiast przygotować posiłek od nowa, na CZYSTYM talerzu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 sierpnia 2024 o 2:29
@Armagedon uwierz, że zaznacza bardzo dosadnie i wyraźnie, że żadne jego jedzenie nie może zawierać nawet kropli mleka albo śmietany, bo nawet jak
Odpowiedz@Armagedon uwierz, że zaznacza to bardzo dosadnie, bo nawet kropla mleka lub śmietany wywołuje u niego nieprzyjemne reakcje i nawet jeśli ktoś w jego pobliżu je jakieś danie z mizerią lub mlekiem, to jest nieciekawie (dlatego napisałam o SI)
Odpowiedz@didja: do listy bym dodała jeszcze albuminę wołową, która mimo wszystko przedostaje się do nabiału i, wbrew internetowym artykułom, nadal może być nawet w spalonym serze. Skąd u mnie ta pewność? Nie mam alergii na mleko, ale mam na albuminę wołową. Nawet jak sobie ten ser spalę na brązowo to potem mam ochotę sobie zedrapać skórę, o reakcjach żołądkowo-jelitowych nawet nie będę pisać, ale w skrócie - koszmar. (Czemu próbowałam jeść spalony ser? Nie jest łatwo pokonać uzależnienie od nabiału, ok? Proszę się nie śmiać, ja tu cierpię umierając bez chociaż szklanki mleka albo kostki masła na patyku xd)
Odpowiedz@Armagedon: Na własnym przykładzie wiem, że często uwaga jest puszczona mimo uszu. W pewnej buegerowni (najlepsza w mieście podobno) powiedziałam,że mam alergię na ogórka w każdej formie i proszę, aby burger był bez niego. Dostałam z i Pani kelnerka próbowała mi wmówić, że czegoś takiego jak alergia na ogórki nie ma. W innym "bardzo dobrej klasy" miejscu, gdy chciałam zamówić tatara bez ogórka, odmówiono mi, bo to zaburzy odbiór dania i nie będzie mi smakowało. Jak ktoś ma nietypową alergię musi bardzo się pilnować.
OdpowiedzTrochę inny przypadek, ale jak widzę po raz kolejny zamówienie na "bezglutenowe frytki" to mam ochotę zapchać mąką gębę takiej kapryśnej księżniczce. A teraz poproszę minusy
Odpowiedz@misiafaraona: A tak właściwie - to o co tobie, kuźwa, chodzi? Przecież frytki mogą być bezglutenowe. Zależy, jak się je "obrabia". Na przykład w Maku - są bezglutenowe.
Odpowiedz@Armagedon: powiedziałabym że z zasady frytki są bezglutenowe, bo ziemniaki nie zawierają glutenu... ale niestety nie raz jest gluten w przyprawach do frytek, które nie raz są sypane "z automatu" i nad olejem w którym się frytki robią
Odpowiedz@Shi: Dokładnie. Zatem mnie nie dziwi, że ktoś zamawia bezglutenowe. Czyli - z czystego oleju, bez przypraw. Jeśli w danej restauracji nie ma takiej opcji - to się klienta o tym informuje, a nie wydziwia, bo jest kapryśnym jaśnie panem. Powinien brać co mu dają - i jeszcze zostawić suty napiwek.
Odpowiedz@misiafaraona: A kogo obchodzi Twoja ochota? Idź leczyć swoje frustracje gdzie indziej. Jak ktoś ma np. celiakię, to nawet bardzo niewielka ilość glutenu (np. w przyprawach czy jakichś dodatkach do frytek) może być dla niego problemem.
Odpowiedz@janhalb: Jak jesteś tak bardzo chory to nie ryzykuj swojego zdrowia składpając je w ręce przypadkowych ludzi. Co z tego, że wezmę osobny czysty garnek jeśli to włoska pizzeria na Sycylii i mąka jest wszędzie? @Armagedon: @Shi: @Armagedon:
Odpowiedz@Shi: Pomijając przyprawy, to wiele knajp ma też mrożone frytki i wciąż można znaleźć frytki z mąką w składzie. Z tego, co kojarzę, to chyba starają się używać mąk bezglutenowych, ale lepiej dmuchać na zimne.
Odpowiedz@misiafaraona: Oczywiście, jak jesteś chory, to najlepiej zamknij się w domu i broń Boże nie licz na to, że ktoś będzie uczciwie wykonywał swoją pracę. Brawo za podejście - trolle, bumelanci i olewacze lubią to, dzięki takim jak Ty mogę się opieprzać i mieć wszystko w nosie. BTW - nie jestem chory, ale znam ludzi, którzy są.
Odpowiedz@janhalb: Jestem od przygotowywania jedzenia a nie od dbania o twoje zdrowie. Jak mi z taką "ciężką" chorobą pchasz się do włoskiej pizzerii gdzie mąka pokrywa wszystko dookoła, osypuje się z fartuchów, czepków i wszystkiego innego to zasługujesz tylko na moją pogardę. Notabene w rodzinie mam osobę z celiakią od lat 90 poprzedniego wieku. Dobrze pamiętam strach i frustrację i próby odpowiedniego gotowania dla niego w czasach gdy nikt nie miał o tym pojęcia, nie było źródeł ani przepisów, o gotowcach nie mówiąc
Odpowiedz@misiafaraona: "Jestem od przygotowywania jedzenia a nie od dbania o twoje zdrowie." Podaj może adres tego lokalu, w którym "jesteś od przygotowywania jedzenia", żebyśmy mogli omijać go szerokim łukiem, bo przy takim podejściu - nawet będąc osobą całkowicie zdrową – nie będę ryzykował jedzenia u Ciebie. "Jak mi z taką "ciężką" chorobą pchasz się do włoskiej pizzerii" A gdzie w opowieści widziałaś pizzerię? Dyskutujesz z sytuacją czy ze swoimi obsesjami? To chyba jasne, że ktoś, kto ma celiakię, nie pójdzie do pizzerii - a człowiek uczulony na nabiał nie pójdzie do pijalni mleka. Ale ludzie, o których mowa w opowieści, nie byli w pizzerii tylko w (jakiejś) restauracji. Kiedy zamawiali, to (cytuję) "…tata przy składaniu zamówienia zaznaczył, że w jego zamówieniu ani mleko ani śmietana nie może się znaleźć". Obsługa została JEDNOZNACZNIE POINFORMOWANA, jakie składniki NIE MOGĄ SIĘ ZNALEŹĆ w jedzeniu dla danego klienta. Każdy człowiek z IQ powyżej poziomu rozwielitki załapie, że "nie mogą się znaleźć" z dużym prawdopodobieństwem oznacza poważne uczulenie lub sytuację zdrowotną, w której te składniki mogą zaszkodzić. W takiej sytuacji obsługa / restauracja ma dwa wyjścia: 1. Może powiedzieć klientowi coś w stylu "Bardzo nam przykro, ale niestety nie jesteśmy w stanie podać panu dań z naszego menu bez tych składników". I OK, sytuacja jest jasna, idziemy do innego lokalu. 2. Może podać klientowi danie BEZ wymienionych składników. Pani kelnerka natomiast poszła trzecią drogą: olała zastrzeżenie klienta, a po zwróceniu uwagi postąpiła w sposób, który (przy odrobinie nieuwagi) mógł skutkować atakiem alergii i np. wstrząsem anafilaktycznym. Pomyśl. Czasami.
OdpowiedzSą restauracje, w których zmienienie albo usunięcie jakiegoś składnika z potrawy zakrawa na grzech śmiertelny. Co trafiam na carbonarę, to 3/4 przypadkach dorzucana jest tam cebula i czosnek, a prośba o ich usunięcie spotyka się z fochem - tylko że wtedy kelnerka zwykle wraca i mówi, że kuchnia się nie zgadza na modyfikację dania, więc mam możliwość rezygnacji albo wybrania czegoś innego, nikt mi nie podaje potrawy, której nie chcę. Ale są tez inne przypadki. Nieważne, że nie lubisz "bukietu warzyw" i wolisz buraczki (które są w karcie), jeśli zestaw ma kurczaka, ziemniaki i bukiet warzyw, to masz to brać w całości, bo "nie zmieniamy zestawów". I to mogę jeszcze jakoś zrozumieć (kwestie smakowe związane z inną jakością potrawy, nawet kwestie finansowe, bo rzucona na talerz sałata jest tańsza od buraczków), ale jeśli ktoś mówi, że ma alergię, a mimo to serwuje mu się potrawę z alergicznym składnikiem, to już przegięcie.
Odpowiedz@amros: Jak dla mnie, restauracje, w których nie można zmodyfikować dania są gówno warte. W normalnych restauracjach zawsze możesz zamówić ziemniaki zamiast kaszy, ryż zamiast makaronu, tatara bez żółtka i brokuły zamiast buraczków. A jeśli ci kelner mówi, że nie można zamówić "carbonary" bez czosnku i cebuli - znaczy to, że potrawa nie jest szykowana "na świeżo", tylko "na zapas", a potem odgrzewana.
Odpowiedz@amros: A ja nie rozumiem, bo nawet w McD życzenia odnośnie składu hm.. potraw? są traktowane poważnie. Jak w restauracji nie są to znaczy, że oferują usługi niższej jakości niż sieciówka z fast foodem.
Odpowiedz@Armagedon: czasami to też kwestia kucharza. Nie mówię ze ego ale sama się spotkałam z restauracją, gdzie nie było mowy o wymianie składników, a widziałaś jak przygotowywują to jedzenie ze świeżych składników. Po prostu kucharz miał podejście, że zmiana składników psuje potrawy i on nie po to otworzył własną restaurację by ludzie mieli do niego pretensje o to, że dania które sami "zepsuli" im nie smakują. Przynajmniej tak innym klientom tłumaczyła pani przyjmująca zamówienia, bo kucharz był obcokrajowcem i albo nie mówił po polsku albo wolał udawać że nie mówi
OdpowiedzKelnerka piekielna, ale tatuś nie mniej. Z historii wynika, że nawet nie powiedział kelnerce, że ma alergię.
Odpowiedz@GrubyTomek poinformował o tym kelnerkę dokładnie przed złożeniem zamówienia i to kilkukrotnie, tak jak ma to w zwyczaju, więc piekielności po jego stronie nie ma żadnej no i z historii dokładnie wynika, że kelnerka była o tym poinformowana
Odpowiedz@GrubyTomek Nie ma obowiązku się tłumaczyć kelnerce z kwestii zdrowotnych. Jak zamawia bez mleka i śmietany to tak ma być.
OdpowiedzMam szczęście nie mieć alergii, ale jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy "testować" czy ktoś faktycznie ma alergię albo podchodzić do tego w taki olewczy sposób. Przecież dla wielu osób spotkanie z ich alergenem może zakończyć się śmiercią. Owszem, są osoby, które mają "modną alergię" i rozumiem, że to jest frustrujące, ale czy serio warto ryzykować i potencjalnie zrobić komuś krzywdę bo nam czyjaś alergia "przeszkadza" albo podejrzewamy, że jest udawana?
Odpowiedz@Imnotarobot: Jeśli ktoś z celiakią przychodzi do włoskiej pizzerii gdzie mąka jest wszędzie to wybacz ale z logiką kiepsko. Producenci żywności budują specjalne osobne hale, żeby zachować czystość procesu a ja potem wyciągam specjalny "bezglutenowy" spód do pizzy z folii i trafia on do tego samego pieca. Włożony tą samą łopatą co inne, obok pizzaiolo podsypuje mąką pozostałe placki. Mąka lata w powietrzu, pokrywa wszystkie powierzchnie ale to fryteczki są problemem. Żebyście, ci wyżej mogli już sobie po całości po mnie jechać, to mam drugą podobną frustrację ale dotyczącą religijnych zasad. Nie będę pisać wprost o kogo chodzi ale można się domyślić: Nie nakładaj mi tą łopatką bo przed chwilą nakładałaś coś z szynką!!! Tak między nami tą drugą łopatka też dotykała szynki ale ty tego nie widziałeś/widziałaś
OdpowiedzAle fakt, religia frustruje mnie dużo mniej. Przynajmniej nie zrobię im fizycznej krzywdy.
Odpowiedz