Rok 2008, mała pipidówa w Polsce wschodniej. Osoby tejże opowieści: student i Pani Prezes Sądu Rejonowego w tejże pipidówie + randomowi pracownicy.
STU: Dzień dobry, jam ubrany w tani garnitur, proszę jako student kierunku okołoprawniczego o praktyki w tejże szanowanej instytucji.
Pracownik SR: Dajże człeku CV i inne papiery i czekaj za telefonem.
Pracownik SR2 po pewnym czasie: Dawaj człowieku do roboty, mamy dla Ciebie norę w piwnicy ze stertą dokumentów, które od roku leżą i należy je uporządkować. A ty widać - administratywista przyszły - poradzisz sobie.
Mija sobie 6 miesięcy jakiegoś tam zatrudnienia stażo/praktyko/ujwieczego... i taki to młody przyszły admin myśli sobie, ogarnąłem Stajnię Augiasza, może rzucę się na zaoczne i poproszę o skromy etacik?
Z wyczyszczenia jublu była afera, bo nikt się nie spodziewał i został zawezwany do samej Prezes Sądu Rejonowego. Idzie zadowolony i po uprzejmościach w tanim garniturze...
STUD: - Że tak się wypowiem, czy mógłbym ewentualnie zdobyć doświadczenie skromne na skromnym etacie? Myślę, że pokazałem się z dobrej strony...
PPSR: - Słyszałam, pokazał się Pan z dobrej strony, pracuje Pan bardzo wydajnie i dobrze. Nie mogę Panu zaoferować pracy... W Pana tempie, nadrobilibyśmy zaległości w 2-3 lata, a później co? A niechby to się wydało/rozeszło dalej? Co wtedy?
Ot, taka historia wyssana z urzędu...
sąd praca
W Polsce, panie eksstudencie, w Polsce. Wykształcenie zobowiązuje.
OdpowiedzNapisz to jeszcze raz, ale w normalny sposób, bo gimnazjum masz już dawno za sobą.
OdpowiedzCzytać się tego nie da... A słowo Polska to jednak wielką literą powinno się pisać.
OdpowiedzNie bardzo rozumiem po co opisywać tak stary kawał z internetu.
Odpowiedz