Odniosę się do niedawnej historii Xynthii, a konkretniej do jej ironicznego stwierdzenia, że jak najbardziej da się żyć rozrzutnie z alimentów wynoszących 300 zł.
Otóż tak, da się. Poznajcie E., moim zdaniem najpiekielniejszą matkę świata:
Jak już wspominałam, w DSM miałyśmy zapewnione trzy posiłki dziennie. Jednak dziecko w wieku żłobkowo-przedszkolnym potrzebuje pięciu posiłków, więc każda matka zaopatrywała się w jakieś jogurty, parówki, wędlinę na własną rękę. Trzeba było kupić też pieluchy, jakieś inne kosmetyki dla dziecka czy dla siebie. Kawę też musiałyśmy mieć własną, jeśli ktoś chciał pić.
I wtedy poznałam E. Otrzymywała co miesiąc 300 zł alimentów i 77 zł zasiłku rodzinnego. Na własne oczy widziałam, jak można za takie pieniądze żyć rozrzutnie.
Otóż pierwszą i podstawową potrzebą w życiu człowieka są papierosy. Miesięczny zapas dla siebie i ojca dziecka*. Kolejną równie ważną rzeczą jest doładowanie telefonu sobie i jemu, bo gdy nie spędza się z nim czasu, trzeba godzinami wisieć na telefonie i z nim rozmawiać. Za to co zostanie, można np...
Kupić coś do jedzenia? Kawę? Pieluchy?
Nie.
Za to,co zostanie dobrze jest zamówić do DSM pizzę z dowozem, wybierając moment kiedy siostry są w kościele. I zjeść ją razem z ojcem dziecka.
Przecież wszyscy wiedzą, że pieluchy dostaje się z Caritasu i innych instytucji, jeść dają w ośrodkach, jeśli dziecko chce drugie śniadanie albo podwieczorek można mu podgrzać resztki z obiadu. Albo poczęstować się masłem i wędliną innej lokatorki (Dziecku żałujesz? Zbiedniejesz od jednego plasterka?). Kawę też można podebrać, nikt nie zauważy że w tydzień zeszła paczka. Aha, pieluchy można też ukraść z magazynu.
Zapomniałabym o kwestii ubrań. Najlepszym źródłem ubrań są worki z rzeczami innych lokatorek leżące tymczasowo na strychu. Na własne oczy widziałam synka E. w bluzie, którą dobrze pamiętałam gdy nosiła ją córeczka K. Nie było mowy o pomyłce, bluza była bardzo charakterystyczna.
I tylko dziecka szkoda, bo przy takiej matce czarno widzę jego podejście do życia i cudzej własności.
*Ojciec dziecka był nam wszystkim dobrze znany. W sądzie odmówił płacenia alimentów, wykazywał zerowe dochody WŁAŚNIE PO TO, żeby E. dostała alimenty z funduszu. Które traktowali jak wspólne pieniądze.
Dom samotnej matki
Mam nadzieję, że ktoś w końcu uświadomił tego młodzieńca, że alimenty z funduszu to nie jest darmowy zasiłek, tylko dług, który mu cały czas rośnie. Ale pewnie znając życie, ten facet w życiu nie podejmie legalnej pracy i ostatecznie dług przejdzie na jego dziecko, na które teoretycznie te pieniądze szły... Nie wiem czy to jest bardziej piekielnie, czy po prostu bezbrzeżnie smutne.
Odpowiedz@Mantigua: dokladnie to chcialam napisac, alimenty z funduszu nie sa prezentem od panstwa... albo go za nieplacenie posadza zwyczajnie biedne dziecko przy tkaich rodzicach
OdpowiedzCzyli idealny elektorat partii rządzącej. Teraz jest jeszcze 500+ z podatków ludzi którzy zarabiają 1900 do ręki za cały etat żeby ten pasożyt mógł palić.
OdpowiedzEfekt polityki pozostawiania dziecka za wszelką cenę przy biologicznych rodzicach. Patusom dzieci powinny być po prostu zabierane. Nie, nie na siłę, jak w Szwecji - wystarczyłoby pozbawić 500+ i zasiłków na to dziecko, a wtedy patusy same by się oddzieliły od ludzi, którzy mimo biedy i problemów dzieci kochają i chcą mieć przy sobie. Już to kiedyś wymyślił Salomon, proponując w swoim wyroku przepołowienie dziecka.
Odpowiedz