O dziwnym podejściu mojej rodziny...
Dwa miesiące po urodzeniu córki kupiłam sobie nową bluzkę. Muszę przyznać, że dekolt miała konkretny, ale był to letni, wakacyjny ciuch, a poza tym świetnie się sprawdzał przy karmieniu. Nosiłam ją do długich spodni, żeby nie było, że jestem zbyt wyzywająca.
Od własnej matki usłyszałam, że to nie wypada, że teraz jestem MATKĄ i powinnam się skromniej ubierać, że w ogóle nie wypada teraz, żebym starała się ładnie wyglądać, bo jestem matką i już. Że moje życie jako kobiety się skończyło, bo teraz jestem MATKĄ. Miałam dwadzieścia siedem lat.
Gdy ktokolwiek z mojej rodziny się zapowiada, przyjeżdżają do mojej córki. Prezenty na gwiazdkę dostaje od nich moja córka. Od prababci, babci, cioci, wujków. Prezenty na urodziny dostaje moja córka. Ja na swoje urodziny nie dostaję od nich nic. Po co? Przecież teraz jestem matką... I nie chodzi tu tylko o moją matkę, moje rodzeństwo zachowuje się tak samo.
Za każdym razem, gdy się kontaktuję z moją rodziną, czuję się jak nic nie znaczący dodatek do dziecka. To trochę frustrujące, a już raz zerwałam z nimi kontakt na parę lat i nie czułam się z tym komfortowo...
rodzina...
Tak to niestety wygląda w wielu przypadkach, wielu rodzinach. Zresztą jak ja powiedziałam że po porodzie jak byłam to w zasadzie o mnie nikt nie pamiętał, o dziecku tak, to dowiedziałam się że jestem roszczeniowa, głupia i leniwa :P A chodziło tylko o pamięć.
OdpowiedzA to już wiadomo, dlaczego masz taki, hmmm "dziwny" stosunek do córki
Odpowiedz@misiafaraona: dokładnie jest zazdrosna o córkę, co to będzie jak dziewczyna zacznie dojrzewać, będzie pisać teksty, że życzy jej gwałtu czy czegoś, bo jest za ładna (tak jak teraz jej życzy żeby nauczyciele ją poniżali, bo jest za rezolutna)
Odpowiedz@Xynthia: ale taka prawda. Poczytaj jej historie, ona nienawidzi tej dziewczynki. Przy tym Twoja niechęć do męża to szczerą miłość
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 stycznia 2020 o 22:14
@Xynthia: ale przecież dokładnie taki obraz kreuje się z wpisów @singri. @starajedza nie jest jedyna osobą, która na to zwróciła uwagę.....
Odpowiedz@starajedza: @Lobo86: dajcie jakies przyklady, bo mi sie wierzyc nie chce moze nie czytam regularnie, ale dla mnie singri jest matka, ktora sie dzieckiem zajmuje, a nie tylko hoduje- wychowuje, przepytuje z czytanek czy tam bajek, tlumaczy itp. to, ze jest z agresywnym typem, to inny problem
Odpowiedz@bazienka: ostatnie kilka historii, to w sumie opis tego jak ma żal do nauczycieli, że nie ponizają jej dziecka, kiedy ona spokojnie nie ma nic przeciwko a nawet pochwala.
Odpowiedz@starajedza: Miałaś dać jakiś przykład, a nie "ostatnie kilka historii". Zanim stwierdzisz, że jestem leniwy to podam Ci link, jeżeli go przeczytasz i zrozumiesz, to będziesz wiedziała na kim spoczywa obowiązek udowodnienia swojej tezy, to samy tyczy się Lobo86. Szczególnie punkt 6 tyczy się tej kwestii. https://www.spidersweb.pl/2018/03/dyskusja-debata-komentarze-tanie-chwyty.html
Odpowiedz@GlaNiK: sama napisalam komentarz pod historia o stawianiu do kata o tym, ze nauczyciel nie moze upokarzac dziecka publicznie ale w sumie w porownaniu do wielu rodzicow, ktorych znam, singri ma calkiem ok metody wychowawcze, zwlaszcza jesli tlumaczy swoje zachowanie corce, ja tego nie doswiadczylam
Odpowiedz"już raz zerwałam z nimi kontakt na parę lat" - nie sądzisz, że to też może mieć wpływ na brak prezentów? Taka... kara?
OdpowiedzJa parę lat temu dostałam od mojego ojca przelew zatytułowany "Dzień Dziecka". No fajnie, wiem że Dzień Dziecka, mam kalendarz. Jak przelew, to pewnie prezent, tylko pytanie dla kogo? Dla mnie? dla Młodej? Hmm... Dzieckiem swojego ojca jestem niewątpliwie ja, Młoda zaś jest dzieckiem w sensie jak najbardziej dosłownym, więc dla kogo ten przelew? No dobra, wiem że dla Młodej, ale to nie można było normalnie napisać, zamiast zakładać, że powinnam wiedzieć, że to nie dla mnie?
Odpowiedz@Xynthia: Ja też nawet dobrego słowa nie słyszę w dzień dziecka, tylko komentarz: "nie jesteś już dzieckiem" (fakt, dowód dostałam jeszcze w poprzednim tysiącleciu). Odpowiadam wtedy: "a to jest dzień dziecka czy dzień nieletniego?".
Odpowiedz@didja: Ja kiedyś usłyszałam: "To co N. kupić z okazji twoich urodzin? Bo ty już stara jesteś, tobie nie trzeba..."
Odpowiedz@singri: Dobra, przebiłaś mnie :).
Odpowiedz@didja: a nie uważasz, że to trochę żałosne wyczekiwać prezentów w takim wieku? Teraz to powinno już w drugą stronę działać, że dziecko robi upominki (również bez okazji) rodzicom. My często coś teściom kupujemy bez okazji i z okazji 8 w życiu by nie przyszło nam do głowy żeby poprosić o cokolwiek innego niż upieczenie sernika jak przyjeżdżam6.
Odpowiedz@starajedza: dlaczego wg ciebie wyczekiwanie prezentów jest żałosne? To dorosły już nigdy nie powinien nic dostać, bo za stary? My, mocno dorośli, z okazji Dnia Dziecka prezentów co prawda sobie nie dajemy, ale ZAWSZE 1 czerwca moja 80-letnia ciocia dzwoni i składa nam życzenia z okazji Dnia Dziecka. Bo dla niej zawsze trochę dziećmi jesteśmy, mimo, że to my się nią opiekujemy, a nie ona nami. Ja zresztą zawsze życzę jej "wzajemnie", przecież jest nadal jakby dzieckiem. Albo raczej "znowu"...
Odpowiedz@starajedza: A czytać umiesz? Didja napisała "Ja też nawet dobrego słowa nie słyszę w dzień dziecka" - od kiedy dobre SŁOWO jest prezentem? No i jeśli w "takim" (= dorosłym) wieku wyczekiwanie prezentów jest żałosne, to jeszcze bardziej żałosne jest oczekiwanie, że dorosłe dziecko będzie robiło upominki swoim rodzicom. Właśnie się zaorałaś.
Odpowiedz@aegerita: oczekiwanie przez dorosłą osobę prezentów czy pochlebstw ("miłe słowo") z okazji Dnia Dziecka jest tak koszmarnie infantylne, że brakuje słów na opisanie tego. Dlaczego @starajedza się samozaorała? Przecież nie napisała niczego o oczekiwaniach, ale zwykłej kulturze, równości i zażyłości. Prezenty to nie tylko rodzice dzieciom z różnych okazji, ale również i dzieci rodzicom i bez okazji. Chyba o to chodzi w rodzinie i prezentach, prawda? Chodzi o pokazanie więzi emocjonalnej, a nie o służalczość i chciwość.
Odpowiedz@Lobo86: Czytałeś te komentarze? To didja nie napisała niczego o oczekiwaniach - po prostu stwierdziła, że dobrego słowa nie usłyszy. Natomiast starajedza napisała, że to POWINNO tak działać, że dorosłe dziecko robi upominki rodzicom. POWINNO tak działać - to chyba oczekiwanie, nie? I ja się całkowicie zgadzam, że prezenty to i rodzice dzieciom z okazji i bez, i dzieci rodzicom też z okazji i bez. Wytknęłam tylko niekonsekwencję i hipokryzję. Mnie się "dobre słowo" w kontekście dnia dziecka kojarzy z życzeniami, a nie z pochlebstwem. Moja mama zawsze dzwoni z życzeniami na dzień dziecka. Musi? Nie. Obrażę się, jak nie zadzwoni? Nie. Ale miło, że dzwoni. Tak samo ja zawsze dzwonię do niej z życzeniami na dzień matki. Też nie muszę, ona też się nie obrazi, jak nie zadzwonię, ale zależy mi na tym, bo to element więzi między nami. Czy uważasz, że życzenia dla matki od dorosłego dziecka też są tak infantylne, że brak słów? No i jeśli mnie pamięć nie myli, gorąco broniłeś oczekiwania przez dorosłą osobę kupna wskazanej sukienki, butów, wizyty u fryzjera i kosmetyczki przez mamę, bo impreza.
Odpowiedz@starajedza: Primo: nie wyczekuję. Secundo: skoro robię prezenty na Dzień Matki i Dzień Ojca, to chyba mogę usłyszeć "najlepszego, dziecko" w Dniu Dziecka?
OdpowiedzPo prostu też nie dawaj nikomu żadnych prezentów a w razie czego powiedz, że Twoja córka im nie kupiła. ;)
OdpowiedzTakie samo podejście jest wszędzie, za granicą też. W zeszłym roku na urodziny mojej przyjaciółki, zdecydowałam, że kupię jej taki zestaw kosmetyków relaksacyjnych, praktycznie zapakowanych, żeby mogła zabierać ze sobą gdzie chce. Podobno byłam jedyna, bo kumpela w ciąży, więc wszyscy kupowali jej rzeczy dla dzieci. Dla mnie paranoja.
OdpowiedzPrezenty i prezenty... Tylko tyle się liczy dla was durni materialiści? Mnie w tym rusza inna rzecz... Matka nie jedzie do córki, tylko do wnuczki, rodzeństwo nie jedzie w odwiedziny do siostry, tylko do siostrzenicy praktycznie nie zamieniając słowa z siostrą czy jej partnerem w którego domu de facto mieszkają...
Odpowiedz@szczerbus9: Przecież o tym właśnie jest ta historia, prezenty są tylko przykładem.
Odpowiedz@Jorn: Zrozumiesz to Ty i większość czytających, ale nie pan materialista ;)
Odpowiedz@szczerbus9: Tak. A co, masz jakiś problem z cudzym materializmem? To właśnie tacy jak Ty nie kupują prezentów, i zasłaniają duchowością i minimalizmem węża w kieszeni. :D
Odpowiedzale jest wiele matek, które siebie właśnie tak postrzegają po urodzeniu dziecka - w sensie już nie kobieta, żona, pracownik, córka, siostra itd., tylko przede wszystkim matka. I znam takie osoby, które sobie nie kupią nic nowego do ubrania, ewentualnie jakąś bluzkę z bazaru, a dzieci chodzą od stóp do głów w najkach i innych ribokach. I to samo z jedzeniem - mam koleżankę, która uwielbia pistacje. Odkąd ma dzieci (dwójkę, starszy ma teraz 5 lat), nie kupiła sobie ich ani razu. A raz nie zrobi zakupów, nawet typu chleb i mleko, żeby nie wziąć dla dzieci jakiegoś soczku, kinderka itp. I nie chodzi tu o oszczędność - bo akurat finansowo jest u niej o ile mi wiadomo ok, tzn. nie musi jakoś mega strasznie oszczędzać - tylko po prostu całkiem wykreśliła swoje potrzeby. sama, ale i innych przerabiając na tę modłę (na pytanie: co byś chciała na urodziny odpowiadała: eee, ja to nic, ale widziałam taką zabawkę/sukieneczkę/itd.) zastanów się, czy kobiety z Twojej rodziny tak właśnie nie mają - może to nie jest personalne do ciebie, tylko one same się postrzegają przede wszystkim jako matki, więc i ciebie - odkąd dołączyłaś do tego "kręgu" tak zaszufladkowały. I nie zdziwiłabym się, jakby były szczerze zdumione "ale o co ci chodzi, my chcemy dobrze"...
Odpowiedz@marcelka: no i co w tym złego? Normalna matka. Chcę by dzieci miały lepiej. A w jej wieku już nikt nie patrzy na to czy ciuch markowy i nie zniszczy się tak szybko jak dziecięce, które muszą mieć odpowiednią jakość. Ja dostałam od rodziny pieniądze na kupienie sobie czegoś, to kupiłam sobie lepsza spacerówkę, bo poprzednia okazała się nie wytrzymać spacerów po lesie. Kupiłam też nowe buty rozmiar 23 i kombinezon rozmiar 92. Bo ja sama zimową kurtkę mam od lat, bo po co zmieniać jak nie zniszczone? A w buty zaopatrzylismy się przed porodem na kilka lat do przodu właśnie dlatego, żeby skupić się na dzieciach i nie tracić czasu i kasy w biegu. Bo co mi to da, że ja będę miała płaszcz za 1000zł i będę miała go uwalonego błotem, bo muszę dziecko nosić na plecach lub w ręku jak się zmęczy, bo wózek rozwalony.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 stycznia 2020 o 20:45
@marcelka: Masz rację, wiele matek tak właśnie siebie widzi - wyłącznie jako matki, już nie osoby. Co więcej, jest to do pewnego stopnia zrozumiałe. Hormony produkowane podczas ciąży i po porodzie wywołują zmiany w działaniu mózgu, do tego dochodzi instynkt rodzicielski i opiekuńczy. Tyle że jeśli te zmiany wywołują np. silną depresję poporodową, to bliscy pomagają kobiecie wyjść z niezdrowego stanu. A takie niezdrowe przerzucenie całego zainteresowania na dziecko, to epatowanie macierzyństwem spotyka się często nawet już nie ze zrozumieniem, ale wręcz pochwałą.
Odpowiedz@starajedza: to, że ty jesteś taką ofermą, że kupno butów mając dziecko urasta do rangi wyzwania na miarę maratonu i lubisz chodzić w szmatach, bo nie stać was na dobre ciuchy dla was i dziecka to nie znaczy, że normalne. Większość rodziców potrafi tak podzielić obowiązkami i zorganizować czas, aby iść na zakupy bez stresu i tym bardziej świadomie decydując się na dziecko powinnaś mnie na to kasę, a nie robić z siebie męczenniczkę, która ostatnie grosze na dziecko wydaje. Klękajcie narody, bo matka polka poświęca dla dobra dziecka. Na pewno zadecyduje to o jego zyciu, że jako bobas nosił nówki sztuki, a matka wyglądała jak szczota, żebz mu to zafundować.
Odpowiedz@digi51:
OdpowiedzTo dlatego tak nie lubisz swojej córki - bo ona(dziecko) dostaje prezenty a Ty (stara baba) nie dostajesz?
OdpowiedzZ prezentami to jest standard. Z dorosłego schodzi na dziecko :) Aczkolwiek w rodzinie mimo to czasami dam jakiś bonus dla rodzica.
Odpowiedzto im to ZAKOMUNIKUJ jasno i konkretnie? a jak nie zrozumieja, to utnij kontakt, nie zapraszaj itp
Odpowiedz@bazienka: Ostatnio brat brał N. na weekend. W sobotę wpadł, zabrał, pomachał. Nawet dwóch zdań ze mną nie zamienił. Powiedziałam, że chciałabym, żeby gdy będą ją odwozić (odwoził ją ze swoją narzeczoną) zostali na obiedzie. No zobaczą. Wpadli, wypadli. Gdyby nie rzeczy, zostawiliby chyba dziecko pod bramą. Ostro zapowiedziałam, że następnym razem zapraszam ich na obiad, bo mi głupio, czuję się jakby nie chcieli ze mną gadać (a wiem, że tak nie jest, fajnie się gada z obojgiem). I zobaczymy jak będzie, do trzech razy sztuka.
OdpowiedzJa na szczęście nadal jestem przede wszystkim kobietą, a dopiero później matką, ale moja mama zaakceptować tego nie potrafi - na każdym kroku słyszę, co mi wypada, a czego nie i mimo, że mam "zaledwie" 33 lata, według rodzicielki powinnam wyglądać i zachowywać się na 50, bo przecież JESTEM MATKĄ!
Odpowiedz