Stłuczka nie z mojej winy, więc zgłaszam szkodę tam, gdzie sprawca ubezpieczony czyli Hestia.
Informuję, że chcę auto zastępcze i swoje naprawię w warsztacie polecanym przez Hestię, bo raz ma dobre opinie, a dwa mam pod nosem.
Auto odstawione, czekam, aż zrobią, aż tu po kilku dniach telefon z wypożyczalni, że mam oddać zastępcze, więc informuję, iż mój jeszcze w serwisie i nie oddam, na co pan z wypożyczalni (poleconej przez Hestię) mówi, że nie mam przedłużenia.
Telefon do ubezpieczalni, a tam informują mnie, że ja zrezygnowałem z naprawy w ich warsztacie. Wtf?
Opierdzieliłem babę i mówię, że auto się robi w ich serwisie, bo przed chwilą rozmawiałem z pracownikiem, który jest w stałym kontakcie z nimi i o wszystkim są na bieżąco informowani.
Mija tydzień i powtórka wszystkiego, czyli mam oddać zastępczy, bo nie ma przedłużenia, potem mój telefon do ubezpieczalni i zgadnijcie, co mówi mi to samo babsko?
Tak, to samo, co wcześniej, czyli zrezygnowałem z ich serwisu. Rzuciłem jej parę przekleństw i poprosiłem o numer do kierownika, ten mnie grzecznie przeprosił i oczywiście przedłużył auto, ale żeby było ciekawie, to przedłużył na 3 dni, a mój będzie gotowy za tydzień.
Na szczęście pracownik serwisu zajął się sprawą i po chwili miałem przedłużenie do końca naprawy. To taka przestroga dla tych, co będą mieli przyjemność likwidować szkodę w Hestii.
Informuję, że chcę auto zastępcze i swoje naprawię w warsztacie polecanym przez Hestię, bo raz ma dobre opinie, a dwa mam pod nosem.
Auto odstawione, czekam, aż zrobią, aż tu po kilku dniach telefon z wypożyczalni, że mam oddać zastępcze, więc informuję, iż mój jeszcze w serwisie i nie oddam, na co pan z wypożyczalni (poleconej przez Hestię) mówi, że nie mam przedłużenia.
Telefon do ubezpieczalni, a tam informują mnie, że ja zrezygnowałem z naprawy w ich warsztacie. Wtf?
Opierdzieliłem babę i mówię, że auto się robi w ich serwisie, bo przed chwilą rozmawiałem z pracownikiem, który jest w stałym kontakcie z nimi i o wszystkim są na bieżąco informowani.
Mija tydzień i powtórka wszystkiego, czyli mam oddać zastępczy, bo nie ma przedłużenia, potem mój telefon do ubezpieczalni i zgadnijcie, co mówi mi to samo babsko?
Tak, to samo, co wcześniej, czyli zrezygnowałem z ich serwisu. Rzuciłem jej parę przekleństw i poprosiłem o numer do kierownika, ten mnie grzecznie przeprosił i oczywiście przedłużył auto, ale żeby było ciekawie, to przedłużył na 3 dni, a mój będzie gotowy za tydzień.
Na szczęście pracownik serwisu zajął się sprawą i po chwili miałem przedłużenie do końca naprawy. To taka przestroga dla tych, co będą mieli przyjemność likwidować szkodę w Hestii.
Ocena:
79
(129)
Komentarze