Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81792

przez ~Sisi92 ·
| Do ulubionych
Pod wpływem przeczytanej tu historii przypomniała mi się podobna, tyle że (poniekąd) moja. Przejdźmy do historii.

Mój ojciec miał dwóch braci. On jako najmłodszy pozostał we wsi, w której się urodził, drugi brat wyprowadził się do innej wsi niedaleko, a trzeciego (najstarszego) wywiało aż do miasta daleko od rodziny.

Stryjaszek z miasta lubił wiejskie klimaty i odwiedzał nas w każde wakacje, dopóki nie dopadła go starość. Gdy przestał przyjeżdżać, pozostał tylko kontakt telefoniczny. Lata mijały, telefony stawały się coraz rzadsze, w końcu kontakt się urwał. W tym czasie ja dorosłam, skończyłam studia i postanowiłam wyjść za mąż. Pomimo braku kontaktu z miastowym stryjaszkiem postanowiłam, że zaproszę go na wesele razem z rodziną.

Ojciec w czeluściach notatnika wygrzebał jakiś stary numer domowy, na który o dziwo udało mi się dodzwonić. Odebrała żona stryjaszka czyli cioteczka (C).

Ja - Witaj ciociu (tu wyjaśniłam kim jestem), chciałam zaprosić ciebie i wujka na swoje wesele. Dzwonię aby się z wami jakoś umówić.
C - Witaj Sisi, jak miło cię słyszeć (tu standardowa formuła, że tak szybko dorosłam i takie tam). Nie wiem czy przyjadę, bo jestem stara i chora, a wujek to już na pewno nie, bo od dwóch lat nie żyje. Miałam wam dać znać, ale jakoś się nie złożyło...

Teraz wyobraźcie sobie minę mojego ojca, kiedy przekazałam mu, że jego najstarszy, rodzony brat nie żyje od dwóch lat, a on nic o tym nie wiedział. Ojczulek zaraz po usłyszeniu nowiny wsiadł w samochód i pojechał poinformować brata ze wsi obok, który oczywiście też nic nie wiedział. Oceńcie sami kto był piekielny...

PS. Ja rozumiem kontakt się urwał, ale żeby na pogrzeb nie zaprosić czy chociażby nie poinformować...

komunikacja_miejska

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 198 (244)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…