Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81787

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historyjka z cyklu "spotkania rodzinne".

Z okazji zbliżającej się uroczystości o charakterze rodzinnym, nawiedziła mnie familia żony w składzie mamusia i dwie siostrzyczki z córkami. Córki w wieku studenckim. W związku z faktem, że mają daleko, przyjechały wcześniej coby posiedzieć, pogadać, zacieśnić więzy itd., itp. Gość w dom, Bóg w dom, czym chata bogata, prosimy na pokoje, zachodźcie, zachodźcie.

Stół na tarasie rozstawiony, kawa, ciasto, alkohole słodkie i wytrawne. Piękna pogoda, ptaszki śpiewają, no sielanka po prostu. Do czasu. Zasiedliśmy, zaczynamy gaworzyć. Nie minęło 10 minut jak młodzież wyciągnęła smartfony i zaczęła coś tam obczajać, pokazywać sobie nawzajem, chichotać. Nic się nie odzywam, czekam. W końcu mówię:

- Weźcie to pochowajcie, nie po to chyba jechaliście 400 kilometrów, żeby teraz na fejsie siedzieć.
- To nie fejs tylko coś tam, coś tam.

Był to jakiś głupkowaty portal ze zdjęciami, do których użytkownicy dorabiali sobie kocie mordy. Rozumiem, że może to być fajna rozrywka dla dzieciaków z podstawówki, ale dla ludzi w wieku 20+?
No i zaczęło się na ostro, bo po kolejnych 10 minutach teściówka się zainteresowała, co to za zdjęcia, szwagierki i moja żona takoż samo.

- A kto jest na tym zdjęciu?
- A gdzie było zrobione?
- A co to za dziewczyna obok tego chłopaka?

To z majówki na Węgrzech, to Kaśka. Jaka Kaśka? Córka Walędy. Walęda miał przecież syna. Ale tego drugiego co mieszka koło straży. Tego co ożenił się z pielęgniarką? Nie, tego co uczył w ogólniaku. To on się nazywa przecież Kolenda. Co ty mówisz Kolenda jeździ w pogotowiu. To jego brat. Ten co go żona zdradza z okulistą. No co ty mówisz, przecież okulista to gej. Który, ten z przychodni...?

I tak napierdzielają, wchodząc sobie w słowo, przerywając, przekrzykując, robiąc dygresje, wyciągając powiązania rodzinne znanych i nieznanych sobie osób do 7 stopnia pokrewieństwa. Jak już sobie wyjaśnili, kto jest czyim dzieckiem, gdzie mieszka, kto z kim chodził do szkoły, kto gdzie pracował i kogo z kim zdradzał, to przy następnym zdjęciu sytuacja się powtarza. W związku z powyższym zebrałem dupę w troki, poszedłem do domu, założyłem słuchawki, rzuciłem się na kojo i leżakuję z książką w ręku. Po paru minutach wpada moja żona i z pretensjami, że niby jak ja się zachowuję, że goście, że ignoruję ich, że nie wypada, że co sobie pomyślą. Na co ja:

- Kochanie jest takie staropolskie przysłowie: skoro wlazłeś między wrony, kracz jako one. Więc zachowuję się dokładnie tak samo. Przez półtorej godziny oglądają zdjęcia w internecie i pieprzą o niczym, ignorując całkowicie moją obecność. Więc zamiast marnować życie na słuchanie małomiasteczkowych plotek, wolę sobie poczytać. Powiedz mi czy to naprawdę ze mną jest coś nie w porządku, że uważam, że jak rodzina się spotka raz na rok, to powinna się zająć czymś innym niż oglądaniem zdjęć jakichś kretynów z dorysowanymi wąsami i uszami?

Za parę minut szwagierka woła mnie:

- Majezon, chodź napijemy się.

Schodzę. Patrzę, smartfony pochowane, a i rozmowa jakby normalniejsza. I sielanka trwała przez kolejne dwa dni. Ale wtedy to już naprawdę było piekło i szatani oraz obraza majestatu do kompletu. Ale o tym w oddzielnej historii.

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 178 (272)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…