Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81659

przez ~Harlem001 ·
| Do ulubionych
A przypomniało mi się. Siedzę w finansach i pracowała z nami pewna dziewczyna z Litwy. Jak każdy z nas miała swój komputer i swoje biurko w wielkiej sali, którą wszyscy dzielimy. Jak to zazwyczaj bywa w wielkich firmach :).
Miała niby swoje obowiązki, jednak służyła też jako pomoc dla pracowników. To trzeba zeskanować, to wydrukować w 15 kopiach, potrzebna taksówka, paczkę trzeba nadać, sala treningowa potrzebuje wyszykowania - ogółem, taka jakby nasza wewnętrzna "recepcjonistka", która dostawała też drobną listę zadań od szefostwa. Niby szkolenie na normalnego pracownika, ale jednak normalna umowa o pracę.

Dziewczę młode bo 22 lata. Szkołę ukończyła, nic tylko brać się do roboty i wspinać się po szczeblach kariery. Sama tak zaczynałam. Byłam "przynieś, wynieś, pozamiataj" i nie narzekam. Ale nie o tym. Praca niby prosta, ale jednak wymaga nakładu energii. Dziewczę jednak twierdziło inaczej. Pierwszych kilka miesięcy przebiegało normalnie. Każdy starał się jej pomóc, tłumaczyć, ułatwiać listę zadań, ogółem sprawić by poczuła się z nami komfortowo. Jednak jej się po prostu nie chciało. Mijały miesiące, a my, większość rzeczy wykonywaliśmy sami. Potrzebna Ci taksówka? Ona nie ma czasu. Trzeba wysłać? Zadzwoń sama po kuriera. Trzeba coś skserować? Ona nie będzie tracić czasu, bo ma swoją robotę do wykonania. No cóż, TO jest Twoja robota...

Zaczynały lecieć skargi. Co raz więcej i więcej. Choć początkiem staraliśmy się być wyrozumiali, dziewczyna młoda, uczy się, może ma problemy, może jest jej ciężko. Ale z czasem traciliśmy jednak tę osobę, która powinna pomóc nam. To my pomagaliśmy jej. Skarg było więcej i więcej. W końcu zrobiliśmy konfrontację z zarządem i KAŻDY (17 ludu) wygłosiło swoją przemowę. Zapadła decyzja. Dziewczę musi wypaść.

Styczeń (rok 2016) - dziewczę wezwane na dywanik. Trwają rozmowy.

- Nie możecie mnie zwolnić bo jestem w ciąży.

No nie. Nie mogą. Wszystko dalej się ciągnie. Uzgodnienia trwają, ona będzie pracować do ostatniego dnia (nosz kurr...) a potem macierzyński, a potem ją "wywalą na zbity pysk". No i historia się ciągnie. Królowa siedzi okupując tyłkiem swój tron, a my wykonujemy swoje i jej obowiązki. Dzielnie trwamy.

I teraz pada pytanie, gdzie tu jest piekielność?
Dziewczę urodziło, zdrowe dziecko, w terminie, w grudniu… :)

Mnie tam przez całe życie uczyli, że ciąża trwa 9 miesięcy. Ale nie wiem, nie mam swojego, nie mogę potwierdzić.

biurokracja

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 164 (202)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…