Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#81499

przez ~SprzataniePoRemoncie ·
| było | Do ulubionych
Nie wiem, czy to piekielność, czy nie. Może dla Was nie. Mnie jest jednak cholernie, niewyobrażalnie przykro.

Kupiliśmy z mężem niedawno mieszkanie. Z tzw „drugiej ręki” czyli do remontu. Kompletnego niemal remontu. Ponieważ zakup mieszkania wyczerpał prawie do szczętu nasze fundusze, remont miał się odbywać tzw metodą gospodarczą czyli kupujemy materiały, robimy sami. Mój mąż jest złotą rączką – umie praktycznie wszystko zrobić sam – wyrównuje ściany, szlifuje, gładzi, maluje, kładzie kafelki, panele, gresy robi instalacje hydrauliczne, elektryczne (ma uprawnienia) gazowe. Jednym słowem – zrobi. Mamy również wszystkie konieczne narzędzia i elektronarzędzia. Czyli jesteśmy w pełni samowystarczalni. Tak by się wydawało.

Remont – rzecz straszna – wie każdy, kto się na to porwał. Ale sprzątanie po remoncie..... Ten, kto zna temat – nie trzeba mu tłumaczyć. Kto nie zna – brak słów na wytłumaczenie.

Z racji, że mąż jest od roboty fachowej (ja umiem się posługiwać większością elektronarzędzi ale tylko tymi lżejszymi. Młota udarowego na przykład nie tylko samego nie podniosę a co dopiero się nim sprawnie posługiwać a szlifierka kątowa napawa mnie śmiertelnym przerażeniem, choć lubię i umiem posługiwać się wykrawarką) to ktoś musiał efekty robót sprzątać. O ile sprawnie idzie mi pełnienie roli pomocnika w rodzaju „zamocuj w wiertarce wiertło szóstkę” czy „klucz dziesiątkę poproszę” czy „płytkę przytrzymaj” o tyle efekty sprzątania zaczynały powoli przerastać moje siły.

Muszę jeszcze dodać, że oboje pracujemy na pełnym etacie każde, zarabiamy mniej więcej po równo a wszelkie prace były wykonywane w czasie po pracy i w weekendy.

Nie jestem już młoda, niestety. Efekty szlifowania ścian (tony pyłu dosłownie wszędzie – w każdym zamkniętym pomieszczeniu, każdej szufladzie i każdym pojemniku – nie da się do sprzątania użyć odkurzacza – zwykły, domowy zapycha się, trzeba byłoby użyć specjalnego, przemysłowego) zdewastowały mój kręgosłup to jeszcze do tego zapukała do mnie moja stara przyjaciółka – astma, która zareagowała żywiołowo na bezustanny kontakt z pyłem. Krótko mówiąc – dusiłam się.

Przetrzymałam jakoś sprzątanie po remoncie trzech pokoi i kuchni. Przy łazience moja astma dała mi się we znaki tak, że niemal mnie zabiła. Zdesperowana postanowiłam, że wynajmę panią do sprzątania po tym katakliźmie.

Mój mąż – gdy dowiedział się o tym – zareagował tak – „Co? Będziesz obcej babie płacić? Zapłać mi tę kwotę – ja posprzątam!”

Co mnie tak bardzo boli ? Pracowaliśmy ramię w ramię. Robiłam wszystko, co umiałam i mogłam. Przygotowywałam i sprzątałam narzędzia i „front robót”. Myłam i szorowałam.

Gdy zabrakło mi sił i zdrowia ...

Wiem i doceniam to, że to mąż robił najcięższe roboty, ale z najcięższych robót nie składa się cały świat! Czy ja powinnam żądać zapłaty za przygotowywanie kolacji, gdy obojgu nam mdlały ręce ze zmęczenia? Za zakupy, po które biegałam, ledwie otrząsnąwszy się z pyłu budowlanego? Za odrabianiem z dziećmi lekcji, gdy oboje z mężem padaliśmy ze zmęczenia na twarz, on zasypiał ale ja nie mogłam, bo jednak dzieciom ktoś pomóc musi?

Czy to moja wina, że mam mniej siły i że mam astmę? Po prostu nie dałam rady?

remont

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 29 (171)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…