Około pół roku temu, jechałem jedną z dróg wojewódzkich. Ruch praktycznie zerowy, widoczność idealna, warunki idealne. Akurat jadę po górę, a jakieś 100-200m samochód jadący z naprzeciwka zaczyna wyprzedzać. Na podwójnej ciągłej. Brakło paru metrów do czołówki.
Tak samo brakło kilkudziesięciu centymetrów do mojego dachowania w rowie.
I teraz - jak można być tak głupim? Gdybym akurat przez tą sekundę rzucił okiem na radio albo obrotomierz/cokolwiek zarówno ja jak i tamten "kierofca" bylibyśmy martwi. Teren niezabudowany, ja jechałem koło 80km/h, zakładam że "kierofca" nie jechał wolniej niż ja. Co nim kierowało?
Tak samo brakło kilkudziesięciu centymetrów do mojego dachowania w rowie.
I teraz - jak można być tak głupim? Gdybym akurat przez tą sekundę rzucił okiem na radio albo obrotomierz/cokolwiek zarówno ja jak i tamten "kierofca" bylibyśmy martwi. Teren niezabudowany, ja jechałem koło 80km/h, zakładam że "kierofca" nie jechał wolniej niż ja. Co nim kierowało?
drogi
Ocena:
106
(118)
Komentarze