Było tu już kilka historii na temat wad wzroku czy słuchu i dziwnych reakcji ludzi. Też coś dorzucę.
Wadę mam od urodzenia, ale z początku był to "lekki niedosłuch", który pogłębiał się dopiero z czasem. Aparaty zaczęłam nosić w liceum. Ludzie z mojej klasy uważali, że jestem upośledzona i nikt nie wpadł na to, że jeśli nie odpowiadam na pytanie, to po prostu go nie słyszę. Były chłopak z kolei twierdził: "ty słyszysz, tylko po prostu mnie nie słuchasz" i nawet aparaty z wynikami badań go nie przekonały. Nawet z aparatami nie słyszę idealnie, zwłaszcza, jeśli wokół jest głośno czy wieje wiatr. Zniecierpliwionych westchnień pań z okienka czy "dobra, nic, nieważne" nie jestem w stanie zliczyć.
Uprzedzę malkontentów - nie użalam się. Pogodziłam się z tym dawno i jest to po prostu jedna z moich cech. O aparatach chętnie opowiadam, jeśli ktoś jest ciekawy. Tylko, cholera, niektórym przydałoby się czasem pomyśleć, zanim otworzą jadaczkę :)
Wadę mam od urodzenia, ale z początku był to "lekki niedosłuch", który pogłębiał się dopiero z czasem. Aparaty zaczęłam nosić w liceum. Ludzie z mojej klasy uważali, że jestem upośledzona i nikt nie wpadł na to, że jeśli nie odpowiadam na pytanie, to po prostu go nie słyszę. Były chłopak z kolei twierdził: "ty słyszysz, tylko po prostu mnie nie słuchasz" i nawet aparaty z wynikami badań go nie przekonały. Nawet z aparatami nie słyszę idealnie, zwłaszcza, jeśli wokół jest głośno czy wieje wiatr. Zniecierpliwionych westchnień pań z okienka czy "dobra, nic, nieważne" nie jestem w stanie zliczyć.
Uprzedzę malkontentów - nie użalam się. Pogodziłam się z tym dawno i jest to po prostu jedna z moich cech. O aparatach chętnie opowiadam, jeśli ktoś jest ciekawy. Tylko, cholera, niektórym przydałoby się czasem pomyśleć, zanim otworzą jadaczkę :)
Ocena:
95
(125)
Komentarze