Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79874

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kontynuacja mojej wcześniejszej historii (#79850).

1. września oddałam listę obecności i ankietę z moją oceną na temat stażu. Zasugerowałam w niej, że chciałabym więcej strzyc, a mniej sprzątać. Ewentualnie pół na pół. Pani koordynatorka wyciągnęła umowę z zakresem moich obowiązków i wykazem nabywanych umiejętności. Była bardzo zdziwiona, że nie strzygę codziennie, jak normalny pracownik. Czy chcę złożyć skargę?

Stwierdziłam, że chcę sprawę załatwić pokojowo. Nie mam wykształcenia kierunkowego, a moja wiedza praktyczna i teoretyczna opiera się na eksperymentach na sobie i znajomych czy programach z TV.

Rozumiem, że nie dostanę ich nożyczek za 1500 złotych (kupionych 5 lat temu, obecna wartość 200 złotych) czy maszynki, więc zorganizowałam swój sprzęt. Rozumiem, że nie dadzą normalnego klienta, co zresztą ustaliłyśmy na początku. To normalne, bo maszynki używałam w życiu z 5 razy. Niestety moi klienci strzygą się u mnie za free. Na dwóch strzyżeniach mojego chłopa szefowa jest 60 złotych w plecy (męskie maszynką 30 złotych).

Niestety na chwilę obecną nie ma możliwości zmiany stażu.

Myślałam, że obie jesteśmy dorosłe i jakoś się dogadamy. Może miała pourlopowego doła, trzeba ogarnąć dzieci do szkoły albo doskwiera jej brak męża. Niestety chyba sprawa nie zostanie załatwiona pokojowo.

Dziś spotkałam szwagierkę. Początkowo pitu, pitu: co słychać, jak dzieci, szkoda, że kończą się wakacje i hit: teściowa ma focha. Okazało się, że teściowa zna moją szefową. Spotkały się gdzieś i szefowa poskarżyła się na mnie.

- Wiecznie się spóźniam, bo powinnam być pół godziny przed otwarciem, żeby wszystko przygotować (w takiej sytuacji rzeczywiście się spóźniam codziennie, bo przychodzę tak, jak było umówione, czyli o 9. Moje przygotowanie do pracy polega na założeniu fartucha).
- Śpię w pracy (ciekawe gdzie).
- Rozwiązuję krzyżówki albo sudoku (a co mam robić, jak nie ma klientów? 2 raz umyć podłogę, okna czy lustra).
- Wiecznie siedzę na zapleczu albo w toalecie.

Powiedziałam szwagierce, że siedzenia w toalecie nie będę komentować, bo nikt nie będzie mi wydzielał, ile czasu mam srać. Ona też siedziałaby na zapleczu, gdyby miała słuchać tego, co szefowa opowiada o swoich koleżankach. Fotel jeszcze nie ostygnie po klientce, a już jej dupę obrabia. I to nie tak nieszkodliwie, w stylu: co ona na siebie ubrała. Tworzy grube ploty: o, kupili nowy samochód, pewnie jakieś wałki kręcą na boku, wyzyskuje ludzi i nie płaci na czas; o, nowa fryzura, pewnie zdradza chłopa. I zapytałam, czy teściowa chce usłyszeć pomówienia na swój temat. Każdy z imienia i z nazwiska.

Jutro to ja przeprowadzę rozmowę z szefową. Zapytam, czy mam zainteresować PUP, PIP i Sanepid jej działalnością. Trochę tego będzie, a dowody są nagrane.

Zostaję tam, dopóki nie znajdę pracy. Już nieważne jakiej, byle było coś na przetrwanie. Tylko diabli wiedzą, ile to potrwa, bo od maja szukam, wysyłam papierowe i elektroniczne CV. Aplikuję tam, gdzie spełniam wymagania. Ale chyba jestem za stara albo za mądra do pracy w galerii.

To swoją drogą już mogłaby być osobna historia. Cuda i dziwy, czyli rozmowy rekrutacyjne w Polsce.

staż

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 97 (133)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…