Kilka lat temu, przebywając akurat na terenie hali handlowej na "Górniaku" w Łodzi, poczułem niecierpiącą zwłoki fizjologiczną potrzebę.
Podobnie jak większość ludzi w podobnym położeniu, rozpocząłem poszukiwania toalety. Pani przez okienko podała mi cenę skorzystania z przybytku, uzależnioną od celu wizyty - pisuar abo kabina. Problem pojawił się, gdy postanowiłem zapłacić. Nie starczyło mi drobnych na pisuar, a ze 100 zł pani nie miała wydać. Zachowałem się jednak tak, jak nakazał mi pęcherz i zwyczajnie poprosiłem o jednorazową zniżkę (nie chciała się zgodzić na zapłacenie po fakcie, jak rozmienię kasę).
Usłyszałem odpowiedź, do której się oczywiście zastosowałem.
„Dobrze, ale nie umyje pan rąk.”
Podobnie jak większość ludzi w podobnym położeniu, rozpocząłem poszukiwania toalety. Pani przez okienko podała mi cenę skorzystania z przybytku, uzależnioną od celu wizyty - pisuar abo kabina. Problem pojawił się, gdy postanowiłem zapłacić. Nie starczyło mi drobnych na pisuar, a ze 100 zł pani nie miała wydać. Zachowałem się jednak tak, jak nakazał mi pęcherz i zwyczajnie poprosiłem o jednorazową zniżkę (nie chciała się zgodzić na zapłacenie po fakcie, jak rozmienię kasę).
Usłyszałem odpowiedź, do której się oczywiście zastosowałem.
„Dobrze, ale nie umyje pan rąk.”
Łódź hala handlowa
Ocena:
235
(341)
Komentarze